Życie miasta od zawsze bardzo intensywnie tętniło w miejscach targowych. Czy to był targ na gliwickim Rynku, czy na Placu Krakowskim, Pod Murami, potransformacyjny Balcerek czy w końcu Targ na Lipowej – jak magnes przyciągała możliwość zakupu tanich i świeżych produktów.

To jednak nie wszystko. Targowiska są bowiem nie tylko miejscami handlu, ale też spotkań towarzyskich i wymiany poglądów. To zjawisko społeczne, kulturowe, które co do zasady, ma duże trudności z akceptacją zmian. A te nieubłaganie nadchodzą.

Targowisko do zmiany

Jak zapowiada MZUK, już jesienią mieszkańcy będą musieli liczyć się ze zmianami, bowiem teren targowiska na czas modernizacji zostanie wyłączony z użytku, a prace potrwają około 12-14 miesięcy. Obecnie trwają rozmowy z Piastem Gliwice w sprawie możliwości przeniesienia handlu na czas remontu w inne miejsce, aby kupujący mogli robić zakupy bez większych utrudnień.
Z kolei po remoncie handel przeniesie się do zadaszonych stanowisk kontenerowych. Dotychczasowy plac zostanie zrównany z ziemią. Sprzedawcy przeniosą się do straganów handlowych wybudowanych w konstrukcji stalowej lub otwartych stanowisk handlowych (których jednak na projekcie nie jest zbyt wiele). Na terenie targowiska stanie także budynek administracyjno-socjalny, powstanie miejsce zielone i postojowe dla rowerów. Za projekt odpowiada firma A3 Pracownia Architektoniczno-Urbanistyczna, a personalnie - architekt Agnieszka Romanowska-Tarczyńska, architekt Marek Pelc, Aleksander Mazur (instalacje), Michał Dusza i Henryk Borecki (konstrukcje).

Zrobić muszą. Targ jest w stanie makabrycznym

- to jedna z opinii, jakie usłyszeliśmy na Targu. Wypowiedziała ją sprzedawczyni, na tyle młoda, by z łatwością akceptować zmiany.
-  Ja jestem za. Jeśli ma być lepiej, niech będzie lepiej. Czyściej – dodała. Jej klienci wydawali się jednak bardziej sceptyczni.
- Ja tylko jednego się obawiam, żeby nie było drogo. Też uważam, że cywilizacja powinna przyjść – jak najbardziej. Najważniejsze, żeby nie było pokusy likwidacji targu, bo on jest potrzebny. A pamiętam, że takie pokusy już były. Pojawiały się głosy, że po co ten targ, że patologia. To nie jest żadna patologia. To miejsce jest potrzebne – słyszymy od jednej z klientek.

Dla handlu, wyjścia z domu, spotkania z ludźmi

Przez Targ na Lipowej przewijają się ludzie w różnym wieku, jednak bez wątpienia dominują osoby starsze. Dla nich targowisko jest czymś więcej, niż miejscem, gdzie mogą zakupić świeże warzywa.
- Takie miejsce jest bardzo potrzebne, nawet dla ludzi mojego pokroju. Jestem już emerytką i bardzo chętnie tu przychodzę. Szukam tzw. perełki, czegoś wyjątkowego. Czasem się trafi, czasem nie. Poza tym zaopatruję się w świeże warzywa, owoce. To jest miejsce spotkań ludzi, podobnych do mnie – mówi 70-letnia pani Irena.
Większość ludzi, z którymi rozmawiamy, przywołuje w swoich opiniach tę integrującą rolę targowiska.
- Rzeczywiście dla wielu osób starszych – a w okolicy mieszka ich wielu – targ jest pretekstem na wyjście z domu, okazją do spotkania się z drugą osobą – ocenia sprzedawczyni, która pozytywnie wypowiedziała się o nadchodzących zmianach. Docenia też, że targ ma zostać przeniesiony w tymczasowe miejsce jesienią, czyli już po sezonie, tak istotnym dla rolników.

Kurniki będą, ceny pójdą w górę

- takie obawy artykułowane są zarówno przez klientów, jak i sprzedawców.
- Ceny pójdą w górę, to jest normalne. Wszędzie tam, gdzie targowiska powstały na nowo, nie ma handlu. Ludzie są przyzwyczajeni do takich warunków, takiego klimatu targu. To jest cały urok targowiska. Balcerek, jak jeszcze był, tętnił życiem – wspomina sprzedawczyni, pani Żaneta.

- Kurniki będą, a proszę popatrzeć na warzywniaki. Jak rolnik nie ma placu, to co on zrobi? Ja tego nie widzę – kiwa głową Jan Kuprewicz, szef Stowarzyszenia Kupców Targ Lipowa. Podkreśla, że nikt z kupcami, w tym ze stowarzyszeniem, nie konsultował tego, jak powinien wyglądać plac po modernizacji.

- W 2017 roku przejął to Urząd Miejski. Nic nie zrobili, przez 6 lat. Dopiero teraz. Oświetlenie zrobili, jak Ruch wypożyczał stadion. Wcześniej nie mieliśmy wcale. Pakowaliśmy się przy latarkach. Ubikacja na wszystkich targowiskach jest niepłatna, a u nas jest płatna. Tak robią, żeby było źle – ocenia Kuprewicz.

Casus Balcerka i Zubrzyckiego

Obawy związane z kształtem i rolą targowiska po modernizacji nie są nieuzasadnione. Sprzedawcy, z którymi rozmawiamy, powołują się zwłaszcza na dwa przykłady – Balcerka, który miał zostać przeniesiony w inne miejsce, gdzie wciąż mógłby tętnić życiem i targu na Zubrzyckiego (obecnie Pasażu Handlowego Jasna), który zamiera przede wszystkim ze względu na wysokie ceny. Klienci również martwią się, że lepsze warunki skutkować będą większymi kosztami przerzuconymi na kupców, a to z kolei przełoży się na wyższe ceny produktów.

Wielu naszych rozmówców boi się utraty pewnego klimatu, który jest charakterystyczny dla tego typu miejsc. Podkreślają, że przychodzą nie tylko na zakupy, ale także, by spotkać sąsiadów, czy porozmawiać ze sprzedawcami. Często to dla nich jedyny sposób utrzymania więzi społecznych, silny bodziec do wyjścia z domu, panaceum na samotność. Doceniają też możliwość handlowania przez osoby, które sprzedają własnoręcznie wyhodowane płody ziemi.

- A czemu jakaś pani, która ma ogródek, miałaby nie móc sobie dorobić? Dla kogoś kilka groszy zarobionych na marchewce to jest dużo, a ktoś inny się cieszy, że ma świeże – brzmi jedna z opinii. - Gdzie się dostanie takie świeże produkty? Gdzie się dostanie śmietanę w butelce? – dodają sprzedawcy.

Adriana Urgacz-Kuźniak

Galeria

wstecz

Komentarze (1) Skomentuj

  • prawda 2023-07-26 12:54:40

    Po modernizacji targowisko przestanie byc alternatywa dla dyskontow. Powod-brak bedzie przyjezdnych z innych wojewodztw handlujacych swiezymi ,prosto od rolnika, owocami .