Tym cyklem nasza dziennikarka Małgorzata Lichecka zwyciężyła w 3. edycji konkursu Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej „Filary Demokracji Lokalnej”. Teksty te przyczyniły się do podjęcia działań zmierzających do uratowania tego miejsca.

Upadek domu Fleischera


W 105 rocznicę śmierci Maxa Fleischera, wiedeńskiego architekta, projektanta Domu Przedpogrzebowego przy ul. Poniatowskiego.


Wiedeń 1901 rok


Wówczas namalował tę akwarelę. W oryginale musi być piękna. Jest prawdopodobnie jednym z pierwszych widoków przyszłego gliwickiego cmentarza żydowskiego i domu przedpogrzebowego. Teren okala mur z klinkierowej cegły, widać bryłę budynku i ozdobne bramy wejściowe. Całość idealnie skomponowana, choć autor pozwolił sobie na odrobinę twórczego szaleństwa: w sąsiedztwie cmentarza i domu widać wielkomiejską zabudowę z linią tramwajową, której tam nigdy nie było. Ostatecznie zrealizowano inną, poprawioną przez architekta wersję projektu: zrezygnowano z trzech portali wejściowych, zachowując ten po stronie południowej a w fasadzie hali głównej zamiast wielu małych okien pojawiło się ogromne ostrołukowe z witrażem.


Gliwice 12 grudnia 2010 rok


Cisza jest atrybutem tego miejsca. Nogi grzęzną w śniegu, ale to nic. Jeszcze kilka kroków i jesteśmy u celu. Nie namyślając się zbytnio przykładam oko do sporego otworu. Gdy przyzwyczają się do panującego we wnętrzu mroku, widać ogromną salę. Poczerniałą i odpychającą. Gdzieś z boku przedziera się światło, promienie grudniowego słońca pokazują resztki kolorowych szkiełek. Spod warstwy brudu widać czerwień i zieleń. Na podłodze walają się resztki desek, szmaty, papiery, puszki po piwie. Powietrze pachnie wilgocią i kurzem. I czymś niezidentyfikowanym, jakby kadzidłem, a może drewnem napuszczanym specyfikami do impregnacji? Ruszam na mały spacer i ze zdziwieniem stwierdzam, że złodzieje czynią niczym nieskrępowane dzieło zniszczenia. Mogą wejść bez przeszkód przez mur. Zniknęły już nowe rynny, druty, okucia. Czas jest dla tej budowli bezwzględny.


Gliwice listopad 2010 rok


Napisał do mnie Dariusz Nowak, architekt, projektant, który w 2007 roku, współtworzył projekt nowego dachu domu przedpogrzebowego. Napisał do mnie z troski. Bo nie ma nic gorszego niż bezsilne przyglądnie się powolnej śmierci zabytku o wielkiej historycznej wartości. Od dziesięcioleci dom przedpogrzebowy wolno popada w ruinę i cały czas władza się temu przygląda. Do 2007 roku rozkładała ręce, bo dom był w zarządzie gminy żydowskiej, która w końcu oddała miastu budynek za darmo, gdy wszystko, co miało jakąkolwiek wartość, rozkradziono. Nie wiadomo w jaki sposób przez ostatnie 10 lat udało się ?niezauważenie? rozebrać wszystkie obróbki z blach cynkowych. Odsłonięta więźba zawilgotniała i dachy zaczęły się walić.

Dawniej w domu mieszkał stróż, jak umiał opiekował się tym, co mu powierzono: cmentarzem i budynkiem. Pilnował ich dość skutecznie, kiedy jednak gmina żydowska miała coraz mniej funduszy i nie mogła mu już płacić, odszedł. Zabytek kusił, tym bardziej że dla policji i straży miejskiej skrył się pod czapką niewidką. Złodzieje tylko na to czekali.


Gliwice kwiecień 1999 rok


Na starym pożółkłym papierze rozlewają się gotyckie czcionki. Umiem wyłowić tylko jedno słowo „Max". Dlatego, że wiem gdzie go w tekście szukać. Bogusław Małusecki, szef gliwickiego Archiwum Miejskiego w publikacji z 1999 roku napisał o historycznym odkryciu: natrafił na notkę prasową z „Der Oberschlesiche Wanderer", z 15 listopada 1903 roku, relację z oddania do użytku i poświęcenia cmentarza wraz z kompleksem budynków. Max Fleischer, jako twórca projektu przemawiał pierwszy, krótko przedstawiając historię obiektu. Kilka zdań wyszperanych przez Maułseckiego pozwoliło ustalić, że Gliwice mają u siebie dzieło wiedeńskiego mistrza. Kserokopia tej notki leży teraz przede mną.


Gliwice listopad 2005 rok


Szum sali w Willi Caro cichnie, za chwilę wykład wygłosi Magdalena Żmudzińska-Nowak, architektka, która odkryła dla Gliwic Maxa Fleischera. - Ogromny, tajemniczy i zaniedbany budynek z czerwonej cegły wraz z cmentarzem znajdującym się za wysokim ceglanym murem od dawna fascynował mieszkańców Gliwic. Jednak do niedawna stan wiedzy na temat tego obiektu był znikomy ? popłynęły pierwsze słowa wykładu. Ów zespół architektoniczno-urbanistyczny znakomicie wpisuje się w nurt stylowy architektury powstałej w latach 1890 - 1910. Lata te to kadencja dwóch kolejnych miejskich radców budowlanych: Adalberta Kelma i Wilhelma Kranza. Preferowali styl neogotycki, szczególnie jeśli chodzi o obiekty użyteczności publicznej, a to z kolei oznaczało prymat cegły klinkierowej, stosowanej do wykańczania elewacji. W tym duchu utrzymane są w mieście: remiza Straży Pożarnej, wieże ciśnień, liczne szkoły, katedra p.w. Piotra i Pawła, gmach nowej poczty przy ul. Dolnych Wałów. – Żydowski zespół cmentarny wraz z domem przedpogrzebowym stanowi pod względem stylu znakomity przykład architektury miejsca i czasu, w jakim powstał. Brakowało jednak jakichkolwiek danych dotyczących budowy cmentarza i domu przedpogrzebowego, a także jakichkolwiek informacji na temat jego twórcy - Żmudzińska-Nowak wprowadza słuchaczy w świat architektury Maxa Fleischera. Iskrę „poszukiwawczą" wywołała właśnie notka wygrzebana w archiwum przez Małuseckiego. Architektka wspierana przez Żydowski Instytut Historyczny w Warszawie, Forum Dialogu Między Narodami, Ambasadę Polską i Instytut Polski w Wiedniu, Muzeum Żydowskie w Wiedniu, uporządkowała wiedzę o obiekcie, wypromowała jego twórcę, przede wszystkim jednak zgromadziła bezcenny materiał fotograficzny.


Wiedeń luty 1904 rok


Brodaty mężczyzna stawia pustą szklanką na blacie stołu. Spogląda w notatki i na rozłożone projekty. Za chwilę rozpocznie się zebranie Stowarzyszenia Architektów i Inżynierów Wiednia. Max Fleischer, ceniony i znany architekt wiedeński wygłosi wykład o planach budowy domu przedpogrzebowego w Gliwicach. Bogata twórczość Fleischera obejmuje wiele budowli sakralnych i świeckich w Czechach na Morawach i w Austrii: liczne kamienice i wille w Wiedniu, ogromna liczba grobowców i pomników szczególnie na terenie żydowskiej kwatery na cmentarzu Centralnym w Wiedniu, budowa Nowego Ratusza przy wiedeńskim Ringu, lecz przede wszystkim Fleischer zasłynął jako twórca synagog, w większości zniszczonych w 1938 r i w kolejnych latach wojny przez nazistów.


Gliwice grudzień 2010 rok


- Na tę obszerną relację z 1904 roku natknęłam się podczas pracy w Wiedniu - mówi Żmudzińska-Nowak. – Fleischer bardzo dokładnie opisał projekt, choć w niektórych założeniach odbiegał on od norm stosowanych przy tego typu budownictwie. Główną, a zarazem najwyższą część budynku stanowi hala dawniej pełniąca funkcję sali modłów podczas ceremonii przedpogrzebowych. Kiedy sporządzano inwentaryzację, w 2002 roku na sklepieniu zachowała się jeszcze polichromia przedstawiająca motyw gwiaździstego nieba. Można też było na ścianach, tuż przy sklepieniu, znaleźć wzory roślinno-geometryczne nawiązujące do gotyckiego motywu czworoliścia. Były mało czytelne, ale powtarzały się więc łatwo je było można odtworzyć. Wyróżniały się olbrzymie ostrołukowe okna rozmieszczone w każdej ze ścian szczytowych. Ich ozdobą były witraże o geometrycznych powtarzalnych wzorach z Gwiazdą Dawida. Jeszcze w 2007 roku, kiedy obiekt przejęła gmina można je było zabezpieczyć. Dziś nie ma po nich śladu, zostało ledwie kilka szkiełek. Z wyposażenia wnętrza hali zachowały się jedynie nieliczne elementy: wieloboczna drewniana mównica oraz kilka ławek. Odrestaurowano je i znajdują się w zabrzańskim Muzeum Miejskim. Żmudzińska-Nowak wskazuje, że zastosowane środki artystycznego wyrazu, jednorodność stylowa i bogactwo detalu zdecydowanie wyróżniają gliwicki dom przedpogrzebowy spośród innych obiektów tego typu. Max Fleischer miał wiedzę i świadomość charakteru architektury niemieckiej tego okresu. Od czasu wzniesienia aż do II wojny światowej zarówno cmentarz jak i dom spełniały swoją pierwotną funkcję. Podczas wojny budynek był magazynem wojskowym. Nie uległ zniszczeniu aż do wkroczenia Armii Czerwonej, która niszczyła, paliła i okradała wszystko, co niemieckie. Po wojnie, pozbawiony opieki powoli umierał. – Niewiele budynków związanych z religią i kulturą żydowską, takich jak synagogi, domy modlitwy, łaźnie czy cmentarze, przetrwało bez zniszczeń czas II wojny światowej. Bez wątpienia do najpiękniejszych i najbardziej unikalnych obiektów tego typu można zaliczyć dom przedpogrzebowy i cmentarz żydowski w Gliwicach. To oryginalne założenie urbanistyczno-architektoniczne przedstawia dużą wartość zabytkową i kulturową, a fakt iż autorem projektu był znany architekt wiedeński, stawia go w rzędzie obiektów znaczących dla historii architektury, o randze wykraczającej znacznie poza skalę lokalną - mówi Żmudzińska-Nowak.


Gliwice - Warszawa 1999 rok


W tym czasie Fundacja Forum Dialogu Między Narodami wspólnie z Gminą Wyznaniową Żydowską rozpoczęły trudne zadanie renowacji domu przedpogrzebowego i objęły opieką nieczynny cmentarz. W latach 2000-2001 powstał projekt rewaloryzacji domu przedpogrzebowego autorstwa Żmudzińskiej-Nowak przygotowany przez fundację. Zakładał całkowite zachowanie i wyeksponowanie historycznej formy budowli. Nie przewidywano żadnych zmian wyglądu budynku ani jego przebudowy. Jednakże dzięki uzyskanej wówczas od Gminy Wyznaniowej Żydowskiej zgodzie na zmianę pierwotnej funkcji obiektu, planowano adaptację jego wnętrz na cele wielokulturowego ośrodka edukacyjnego: Centrum Dialogu Między Narodami. Projekt fundacji zyskał spore zainteresowanie instytucji i organizacji w kraju i za granicą. Pozyskiwane środki pozwoliły na bieżące utrzymanie i zabezpieczenie obiektu oraz cmentarza, jednak nie były wystarczające na rozpoczęcie prac budowlanych. Nawet taki zakres działań prowadzonych w latach 1999-2001, zatrzymał proces niszczenia budowli i w znaczący sposób poprawił jego ogólną kondycję.


Warszawa grudzień 2010 r.


Andrzej Folwarczny, prezes Fundacji Forum Dialogu Między Narodami, która z Gliwic przeniosła się do Warszawy podkreśla, że w przygotowanie projektu i jego założeń oraz w inwentaryzację włożono sporo pracy. - Bardzo chcieliśmy uratować dom, bo to unikat, jednak zasadniczą przeszkodą, wówczas nie do pokonania był stan własnościowy całości: należał do skarbu państwa - mówi Folwarczny. Fundacja zainteresowała środowiska żydowskie za granicą, ale na renowację potrzebne były spore kwoty i entuzjazm kilkunastu osób nie był w stanie przysporzyć pieniędzy. Folwarczny ocenia, że w 2001 roku stan budynku był dobry. Czy wie jak wygląda dziś? - Wiem… zaglądam na stronę internetową stowarzyszenia Zikaron, i jestem w kontakcie z Magdą Żmudzińską - Folwarczny słyszał o dużym remoncie dachu i miał nadzieję, że to etap otwierający prace zmierzające do ratowania budynku.


Gliwice 2003 rok


W wojewódzkim rejestrze zabytków znalazł się wpis dotyczący domu przedpogrzebowego. Próżno jednak szukać tej nazwy, bo figuruje on pod nazwą „mała synagoga". To wielki historyczny i merytoryczny błąd: obiekt ten nigdy nie pełnił funkcji domu modlitwy, zgromadzenia i studiowania, bo tym jest synagoga. Od siedmiu lat zabytek jest pod szczególną ochroną, również właściciela – od 2007 roku to miasto. Na tę miasto wydało 600 tysięcy złotych (tyle kosztował remont dachu). Gest piękny, lecz pusty. Dach niedługo nie będzie miał czego chronić, bo złodzieje dalej bezczelnie i bezceremonialnie kradną. A miasto milczy. I czeka.


Gliwice wrzesień - październik 2010


Basia Zmyślona kocha to miejsce. Przy porządkowaniu cmentarza przepracowała wiele godzin, chętnie dyżuruje kiedy ten otwiera się dla odwiedzających. Basia Zmyślona marszczy czoło kiedy mówi o domu przedpogrzebowym, bo dla niej zabytek to świętość. W duchu i całkiem głośno wyrzuca tym, którzy nie potrafią chronić dziedzictwa kulturowego. Stowarzyszenie Pamięć - Zikaron, którego jest aktywną członkinią w 2005 roku wzięło pod swoje skrzydła cmentarz, z troską myślało też o domu. I wymyśliło: Centrum Dialogu i Pamięci im. Maxa Fleischera.


Gliwice kwiecień 2009 - styczeń 2010


O Centrum wielokrotnie w stowarzyszeniu dyskutowano, zaś gotowy projekt przesłano (kwiecień 2009) prezydentowi Zygmuntowi Frankiewiczowi i ówczesnemu naczelnikowi wydziału kultury Markowi Jarzębowskiemu, bo to on nad domem wtedy czuwał. Naczelnik zapowiadał wypracowanie jakieś bliżej nieokreślonej koncepcji i zdobycie unijnych środków. Skończyło się na zapowiedziach. Stowarzyszenie Pamięć Zikaron znowu puka do urzędniczych drzwi, tym razem z nową, poprawioną wersją projektu. Nowy naczelnik „od kultury" to i nowe nadzieje. Ale i ta wersja nie doczekała się żadnej odpowiedzi. Za to gdzieś w połowie roku Popiel wyznał, że pomysłem na dom przedpogrzebowy jest … brak pomysłu. Gmina – podobno – zwróciła się do instytucji i stowarzyszeń, żeby mu go podrzuciły, jakby zapominając, że w szufladzie biurka, czyli na wyciągniecie ręki leży już gotowy.

Bożena Kubit, prezes stowarzyszenia, przedstawia jego główne założenia: po pierwsze, po wyremontowaniu powinien być oddany w użytkowanie specjalnie do tego celu powołanej instytucji lub zostać przekazany fundacji albo stowarzyszeniu w oparciu o umowę współpracy. Po drugie, w zależności od decyzji i możliwości właściciela Zikaron proponuje utworzenie Centrum Pamięci i Dialogu im. Maxa Fleischera, byłby to ośrodek kultury w szerokim rozumieniu, ze szczególnym uwzględnieniem pamięci o żydowskiej społeczności miasta i regionu. Oprócz Centrum powstałoby Muzeum Żydów Górnośląskich. – Idea utworzenia takiego muzeum od kilku lat jest rozpatrywana w regionie, znalazła się także w długoterminowych planach województwa śląskiego. Nie tylko na Górnym Śląsku brakuje dziś ośrodka, którego znaczącym celem byłoby kultywowanie pamięci o tej części naszej historii. Gliwicki dom przedpogrzebowy jest jedynym w regionie zachowanym i tak cennym architektonicznie obiektem związanym z tą kulturą i w opinii szeregu osób najbardziej nadaje się do tego celu – uważa Kubit. Obie instytucje nie tylko chroniłby obiekt, ale także zajmowały się edukacją historyczną, organizowały wystawy, konferencje, przygotowywały tematyczne trasy zwiedzania, przede wszystkim promując miejsce jako unikatowe w kraju. Najważniejsza i najpilniejsza jest jednak ochrona budynku przed złodziejską ręką i działaniem natury.


Gliwice 17 styczeń 2011


14 grudnia 2010 r, na cztery dni przed 105 rocznicą śmierci Maxa Fleischera, naczelnik Piotr Popiel otrzymał maila (nie chciał się spotkać, bo był chory) z pytaniami dotyczącymi dalszych działań gminy związanych z domem przedpogrzebowym. Podkreśliłam, że to ważna i nagląca sprawa, dodając, że chciałabym poznać wyniki poszukiwań uskutecznianych przez gminę przez ostatnie pół roku. Do 15 stycznia 2011 r. nie otrzymałam żadnej odpowiedzi.


Przygotowując tekst korzystałam z publikacji „Żydzi gliwiccy" wydanej przez Muzeum w Gliwicach w 2006 roku.






Spotkanie zorganizowane przez „Nowiny Gliwickie" otworzyło dyskusję o przyszłości bezcennego na skalę regionu zabytku kultury żydowskiej – domu przedpogrzebowego przy ul. Poniatowskiego.


Miastu na ozdobę

Wybudował go Max Fleischer, wiedeński architekt, który podczas uroczystego otwarcia w 1903 roku mówił, że powstał „gminie (żydowskiej) na chwałę, miastu na ozdobę". Gdyby dziś, po 108 latach, stanął przez swoim dziełem szczerze by się zasmucił. Kiedy w 2007 roku miasto przejmowało zabytek od gminy żydowskiej odżyły nadzieje na uratowanie tego unikalnego miejsca. Jednak do 2011 roku nie zapadły żadne decyzje. Grupki złodziei bezkarnie buszują pustosząc wyremontowany dach z co cenniejszych elementów, a historycy,społeczność żydowska, architekci oraz społecznicy ze Stowarzyszenia Pamięć - Zikaron chcieliby zabytku „miastu na ozdobę". „Nowiny Gliwickie" od wielu lat z uwagą śledzą jego losy, postanowiły więc zaktywizować działania ratownicze i 15 lipca zaprosiły do domu przedpogrzebowego przedstawicieli prezydenta, stowarzyszeń, rady miejskiej i zarządcy. Od progu wita nas porządek. Zniknęły śmieci, połamane szpargały, przegniłe materace, stosy butelek. Zamieciono posadzkę, tylko gdzieniegdzie widać kupki piasku zmieszanego z kurzem. - Pod posadzką zamontowano ogrzewanie podłogowe, jak na tamte czasy niezwykle nowoczesne rozwiązanie - Bożena Kubit, prezeska Stowarzyszenia Pamięć - Zikaron fotografuje każdy zakamarek. W dużej jasnej sali centralnej nie czuć wilgoci, ale mury straciły ze swej ceglastoczerwonej intensywności, podobnie polichromie: gdy unieść głowę widać mocno spłowiałe obrazy. W poczerniałych ramach wielkich ostrołukowych okien tkwią nieliczne kolorowe szkiełka, pozostałości przepięknych witraży.


Ciekawie rozglądamy się po wnętrzu: Joanna Karweta, radna, przewodnicząca komisji kultury gliwickiej RM (która pozytywnie zawzięła się na zabytek), Piotr Popiel, naczelnik wydziału kultury (który zastrzega, że musi pilnować dyscypliny finansowej, ale też jest pod jego urokiem), Bożena Kubit, prezeska Stowarzyszenia Pamięć - Zikaron (która wraz z grupką zapaleńców porządkuje cmentarz żydowski, a przy okazji dogląda domu), Magdalena Żmudzińska-Nowak, architektka, autorka opracowań na temat zabytku oraz Dariusz Nowak, projektant nowego dachu (którzy poświęcili mu wiele energii i oczekują, że w końcu zostanie wyremontowany), Grzegorz Krawczyk, dyrektor muzeum (który widzi jego przyszłość pod egidą stowarzyszenia) i przedstawiciele ZBM II TBS ( którzy już zabrali się za porządki i zapowiadają dalsze).


Pieniądze to nie wszystko


Najważniejsze jest teraz ratowanie zabytku. I gmina deklaruje, że chce to zrobić. Nie chce natomiast tworzyć nowej instytucji kultury, obciążającej miejski budżet. Naczelnik Popiel wylicza, że byłoby to 1,5 mln zł rocznie. - Jeśli pojawi się dobry pomysł na zagospodarowanie, to i pieniądze na remont się znajdą - mówi. Zapytany czy gmina ma jakieś oczekiwania co do funkcji, przyznał, że nie. Najważniejsze by dom po remoncie nie stał pusty. Na razie pojawił się tylko jeden wniosek, który kosztowałby gminę wspomniane 1,5 mln zł. Dla prezydenta nie do przyjęcia bo, zdaniem Popiela, nowa instytucja będzie zobowiązaniem do stałego jej utrzymywania. A miasto widzi w roli gospodarza organizację pozarządową lub fundację.


Radna Karweta podchodzi do sprawy z pasją, ale rzeczowo: na dniach powoła zespół działający przy komisji kultury. Ten przygotuje studium wykonalności i stworzy program konserwatorski dla tego miejsca, radna przygotowała też wniosek budżetowy. Uważa, że należy stworzyć platformę dialogu między prezydentem a stowarzyszeniami, tak by wypracować wspólne stanowisko. Nie zgadza się jednak z tym, że budżetu Gliwic nie stać na utrzymanie instytucji kultury za 1,5 mln zł rocznie, wskazując, że to przecież dla trzeciego co do wielkości budżetu w województwie niewielki wydatek dodaje. Martwi ją pasywna postawa prezydenta - Gmina czeka na pomysły, ale sama ich nie szuka – dodaje przewodnicząca komisji kultury. Do prac zespołu zaproszono stowarzyszenia, reprezentantów wszystkich klubów radnych, historyków, architektów, przedstawicieli władzy. Prace zespołu ruszą w sierpniu, a radna zobowiązała się, że do końca roku powstanie studium. - Jesień i początek zimy to będzie czas niezwykle intensywnych spotkań - mówi Karweta.


Bet Tahara z nowym obliczem


Choć miasto szukało pomysłu na nową funkcję domu przedpogrzebowego w całej Polsce, jak dotąd wpłynął tylko jeden wniosek: w styczniu 2010 roku złożyło go gliwickie stowarzyszenie Pamięć - Zikaron. Bożena Kubit, prezes stowarzyszenia, przedstawia jego główne założenia: po pierwsze, po wyremontowaniu powinien być oddany w użytkowanie specjalnie do tego celu powołanej instytucji lub zostać przekazany fundacji albo stowarzyszeniu w oparciu o umowę współpracy. Po drugie, w zależności od decyzji i możliwości właściciela Zikaron proponuje utworzenie Centrum Pamięci i Dialogu im. Maxa Fleischera, byłby to ośrodek kultury w szerokim rozumieniu, ze szczególnym uwzględnieniem pamięci o żydowskiej społeczności miasta i regionu. Oprócz Centrum powstałoby Muzeum Żydów Górnośląskich. Idea utworzenia takiego muzeum od kilku lat jest rozpatrywana w regionie, znalazła się także w długoterminowych planach województwa śląskiego. Nie tylko na Górnym Śląsku brakuje dziś ośrodka, którego znaczącym celem byłoby kultywowanie pamięci o tej części naszej historii. Gliwicki dom przedpogrzebowy jest jedynym w regionie zachowanym i tak cennym architektonicznie obiektem związanym z tą kulturą i w opinii szeregu osób najbardziej nadaje się do tego celu. Obie instytucje nie tylko chroniłby obiekt, ale także zajmowały się edukacją historyczną, organizowały wystawy, konferencje, przygotowywały tematyczne trasy zwiedzania, przede wszystkim promując miejsce jako unikatowe w kraju. Kubit nie jest jednak w tej kwestii ortodoksyjna: skoro miasto nowej instytucji nie chce, a nie ma stowarzyszenia czy fundacji, która wzięłaby utrzymanie domu na swoje barki, może trzeba wykorzystać doświadczenia i pomoc innych. Choćby krakowskiej Fundacji Kultury Żydowskiej czy Stowarzyszenie Wspólnota Kulturowa Borussia z powodzeniem opiekująca się domem przedpogrzebowym w Olsztynie. Kubit: - Gdy już powstanie zespół, chciałam zaproponować spotkania w jeszcze szerszym gronie. Zaprośmy do Gliwic osoby z międzynarodowymi kontaktami. Myślę na przykład o przedstawicielach Centrum Kultury Żydowskiej, który wspólnie z fundacją prowadzi podobny obiekt, o Lenie Bergman z Żydowskiego Instytutu Historycznego, na pewno trzeba zainteresować też Fundację Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego w Polsce czy Radę Centralną Żydów w Niemczech.


Dariusz Walerjański, historyk, muzealnik, współpracownik Żydowskiego Instytutu Historycznego działu dokumentacji Zabytków oraz członek Wojewódzkiej Rady Ochrony Zabytków nie mógł być na piątkowym spotkaniu, ale jako osoba od wielu lat zajmująca się ratowaniem i badaniem dziedzictwa Żydów Górnośląskich twierdzi, że powinna się tu znajdować instytucja działająca w sferze szeroko pojętej kultury określanej jako „wysoka". Według niego budynek najlepiej nadawałby się do stworzenia stałej ekspozycji poświęconej dziejom Żydów Gliwickich, widzianej na tle historii Żydów Śląskich, z salami i programem edukacyjnym skierowanym do młodzieży szkolnej. Zdaje sobie jednak sprawę, że wymaga to gminnych pieniędzy, co może być trudne do uzyskania. Walerjański ma trzy propozycje. Pierwsza, to utworzenie na terenie tego obiektu oddziału Muzeum w Gliwach lub innej instytucji kultury, której działalność ukierunkowana byłaby na tematykę związaną z kulturą żydowską. Druga, wiąże się ze szczególnie dobrze sprawdzającym się zagranicą partnerstwem publiczno prawnym: miasto, właściciel obiektu byłby gwarantem powodzenia przedsięwzięcia. – Można również pomyśleć o stworzeniu instytucji kultury finansowanej z dwóch budżetów: miasta i urzędu marszałkowskiego określające w umowie ich wkład procentowy w coroczny budżet. Trzecie, ostatnie rozwiązanie to powołanie fundacji dzierżawiącej obiekt i prowadzącej tam działalność. W tym przypadku fundację powinny tworzyć osoby lub instytucje, które część zysków przeznaczałyby na utrzymanie obiektu i jego działalność merytoryczną. Niestety, w sferze kultury jest dosyć trudne i najczęściej jednorazowe bez gwarancji długoletniości w prowadzeniu działalności, opłacaniu kilkunastu etatów itd. Jednym ze źródeł dofinansowania działalności fundacji mogłaby być gmina sprawująca funkcję darczyńcy - wylicza Walerjański.


Pomysłem na funkcję domu przedpogrzebowego dzieli się także Magdalena Żmudzińska-Nowak. Przypomniała, że od 11 lat wokół tego tematu krążą poczynania fundacji Forum Dialogu Między Narodami. Założył ją Andrzej Folwarczny, niegdyś gliwicki radny i poseł. Jego zabiegom i staraniom zawdzięczamy zainteresowanie zabytkiem międzynarodowej społeczności. Fundacja przez kilka lat działała w Gliwicach, przeniosła się jednak do Warszawy. Żmudzińska-Nowak odkryła dla Gliwic wiedeńskiego twórcę zabytku, jest autorką publikacji poświęconej domowi, opracowywała specjalny folder, stworzono również program określający funkcję obiektu po rewitalizacji. Byłby to rodzaj domu dialogu międzykulturowego z salą koncertową i konferencyjną. Fundacja otrzymała na to zgodę najwyższych religijnych władz żydowskich. Na tamtym etapie w pomoc włączyły się organizacje zagraniczne, udało się zebrać pieniądze na renowację cmentarza, prowadzono też prace zabezpieczające domu przedpogrzebowego, jak i przygotowano pełną inwentaryzację cmentarza i domu. Potem te działania zawieszono. W każdej chwili można jednak do tego planu wrócić. – Myśleliśmy też o grupach izraelskich uczestniczących w marszach żywych czy odwiedzających obóz zagłady w Auschwitz. Wówczas udało się pokazać dom i byli nim bardzo zainteresowani - architektka uważa, że kultura żydowska jest dziś niezwykle popularna, zaś Fleisher to wielkie nazwisko - dom przedpogrzebowy w Gliwicach jest jedynym na terenie dawnych Prus zrealizowanym przez niego obiektem.


Chrońmy dom


Od trzech miesięcy zarządcą zabytku jest ZBM II TBS. Ma zabezpieczyć całość i dbać, by domu nie dewastowano. Dlaczego dopiero pod trzech latach od przejęcia domu przez miasto, nie udało się dociec. Oceniono, że dach jest w dobrym stanie, zaś ubytki naprawi w ramach gwarancji firma, która go kładła. – Z technologii zniszczeń widać, że głównym winowajcą jest woda. Przy częściowym zabezpieczeniu okien, piwnic i dachu zabytek będzie narażony na mniejsze szkody - deklarują zarządcy.




Ponad 500 osób odwiedziło w niedzielę, 18 listopada, dom przedpogrzebowy i cmentarz żydowski przy ul. Poniatowskiego. Specjalna edycja „Wędrówek z Nowinami" przygotowanych przez redakcję i Stowarzyszenie „Zikaron" pokazała szacunek gliwiczan dla historii, a także wielkie zainteresowanie kulturą żydowską.


Tajemnice domu Fleischera


Ciężka, kuta brama prowadząca na cmentarz i do Beth Tahara, gliwickiego domu oczyszczenia, uchyliła się jeszcze przed 11.00. Czerwień ceglanego muru doskonale komponowała się z rudością liści zaścielających cmentarne alejki, a pogoda  wprost wymarzona na spotkanie z historią. Po raz pierwszy od wielu lat uchyliły się także drzwi domu przedpogrzebowego, na co dzień niedostępnego. Mogliśmy zajrzeć do środka i  podziwiać wciąż ocalałe freski, jak i  kunszt dawnych budowniczych.


Nie wiemy, niestety, jaka była pogoda  15 listopada 1903 roku, kiedy uroczyście otwierano  dom przedpogrzebowy i nowy cmentarz żydowski. Nie wiemy nawet czy był na tej uroczystości  człowiek, któremu Gliwice zawdzięczają zabytek unikatowy na skalę  Śląska i Polski. Max Fleischer, znany i ceniony architekt wiedeński zaprojektował to miejsce z rozmachem: miało być inne niż wszystkie. Ogromne ostrołukowe okna z witrażami w kształcie gwiazdy Dawida, przestronna hala z interesującym układem kafelek, z nowoczesnym jak na owe czasy ogrzewaniem. Do dziś, mimo upływu czasu,  budowla robi wrażenie.



„Gminie na chwałę, miastu na ozdobę", tak mówiono 109 lat temu udostępniając Beth Tahara społeczności żydowskiej Gleiwtz. „Nowiny Gliwickie"  i Stowarzyszenie „Pamięć - Zikaron„  z inspiracji radnej Joanny Karwety, przewodniczącej komisji kultury i szefowej zespołu ds. rewitalizacji domu przedpogrzebowego, działającego przy radzie miejskiej, zorganizowały specjalną edycję „Wędrówek z Nowinami".  Aktywnie wpisując się w ten sposób w  trwającą od lat dyskusję nad ratowaniem tego bezcennego zabytku i określeniem  jego nowej  funkcji. Gliwiczanie, którzy tłumnie przybyli w niedzielne przedpołudnie na ul. Poniatowskiego  udowodnili jak wielka  jest  to potrzeba i jak wielkie zainteresowanie budzi kultura i dziedzictwo żydowskie.  Najnowsza karta Beth Tahara pisze się w roku 2000, kiedy to zabytkiem interesowała się Fundacja Forum Dialogu Między Narodami.  Dom przedpogrzebowy w 2003 roku wpisano do rejestru zabytków, a w 2007 roku  miasto przejęło go od gminy wyznaniowej Żydowskiej. Wykonano remont dachu i niezbędne prace zabezpieczające, a dziś administruje nim Miejski Zakład
Usług Komunalnych. W budżecie miejskim na 2013 rok zarezerwowano już pieniądze na niezbędne prace zabezpieczające ten obiekt.


Niedzielne spotkanie,  w którym uczestniczyło ponad 500 osób to  niezwykle interesujące wykłady Bożeny Kubit, etnografki związanej zawodowo z gliwickim muzeum, prezeski Stowarzyszenia Zikaron, Dariusza Walerjańskiego, pasjonata historii, człowieka, który poświęcił się ratowaniu kultury materialnej Żydów. Jolanta Bezdurowicz oprowadzała po cmentarzu żydowskim a rabin Katowic Yehoshua Ellis zmówił modlitwę za zmarłych. Uczynił to stojąc w otwartych  drzwiach domu przedpogrzebowego. Ten symboliczny gest miał więc wymowne znaczenie. Był sygnałem, że pamiętamy i szanujemy.


„Wędrówkom" towarzyszyła limitowana seria pocztówki z historią obiektu, a po wykładach i  zwiedzaniu zapalaliśmy światełka pamięci.


Nie byłoby tego dnia  bez zaangażowania wielu osób.  Bożenie Kubit („Zikaron"), Darkowi Waleriańskiemu, Katarzynie Czaplickiej („Zikaron"), Jolancie Bezdurowicz ( „Zikaron") , Marianowi Jabłońskiemu („Wędrówki z Nowinami"), Basi Zmyślonej („Zikaron"), Tomaszowi Dudzińskiemu (MZUK) –  wielkie „Dziękujemy".




Gliwickie muzeum gospodarzem domu przedpogrzebowego przy ul. Poniatowskiego. Po remoncie ma tu być muzealna filia. Dyrektor muzeum Grzegorz Krawczyk zapowiada ścisłą współpracę programową m.in. z Fundacją Brama Cukermana.


Muzeum bierze zabytek


Renowacja domu przedpogrzebowego zaprojektowanego przez wybitnego architekta Maxa Fleischera nabrała realnych kształtów. Podobnie jak określenie funkcji zabytku już po remoncie. Miasto, właściciel obiektu, po latach decyzyjnego uwiądu, narzuciło gospodarza - gliwickie muzeum. Miejski Zarząd Usług Komunalnych, w imieniu gminy zarządzający domem, zakończył inwentaryzację i czeka na pozwolenie konserwatorskie. Prawdopodobnie w marcu 2013 r. ogłosi przetarg na wybór pracowni projektowej.


Cegła zdrowa, stan dobry


Tadeusz Mazur, dyrektor MZUK, jest zaskoczony dobrym stanem domu. Remont dachu zapobiegł degradacji obiektu. Nie ma wilgoci, jednak stropy i ściany osypują się. Prace prowadzone pod konserwatorskim nadzorem i we współpracy z muzeum nie będą, zdaniem Mazura, ani łatwe ani tanie.


Od zespołu do zespołu


Od 2011 roku grupa sympatyków zabytku, czyli zespół ds. rewitalizacji domu przedpogrzebowego, działała nieformalnie pod przewodnictwem pomysłodawczyni Joanny Karwety, radnej PO, szefowej komisji kultury. W styczniu 2013 r. uchwałą rady miejskiej zespół się ukonstytuował. Tworzą go radni, architekci, przedstawiciele gminy żydowskiej, stowarzyszenia Zikaron i Nowin Gliwickich. Jego zadanie jest bardzo proste: współpraca na wielu płaszczyznach dla dobra zabytku.


Sześć tysięcy metrów kwadratowych historii


Decyzja władz o tym, że to muzeum zajmie się zabytkiem była zaskoczeniem dla zespołu, ale przede wszystkim dla dyrektora muzeum. Wprawdzie trzy lata temu dyskutowano o takim rozwiązaniu, lecz wówczas, zdaniem prezydenta i urzędników wydziału kultury, nie wchodziło to w grę. Podobnie jak tworzenie odrębnej instytucji kultury. Dyrektor Grzegorz Krawczyk jest powściągliwy w snuciu planów. Na razie nie ma bowiem formalnego potwierdzenia tego, iż jest gospodarzem domu przedpogrzebowego. Poinformował go o tym „ustnie" Krystian Tomala, zastępca prezydenta Gliwic. Zabytek stanie się filią muzeum, a program powstanie we współpracy z organizacjami pozarządowymi. Najlepszym kandydatem na partnera muzeum jest Fundacja Brama Cukermana. Ta sama, która w styczniu 2013 r. złożyła do urzędu koncepcję zagospodarowania domu przedpogrzebowego. Widziała tam Centrum Badań i Edukacji o cmentarzach i dziedzictwie kultury żydowskiej. Jedyne w Polsce miejsce, gdzie zbierano by i dokumentowano informacje związane z cmentarzami żydowskimi w całej Europie, a także poszukiwano możliwości ich renowacji. Fundacja jest znaną nie tylko na Śląsku, ale i w świecie organizacją zajmującą się ratowaniem dziedzictwa kultury żydowskiej, ma na swoim koncie liczne projekty edukacyjne i kulturalne m.in. słynne już „Opowieści nieobecnych".


Fanpage dla domu


Muzeum chce przygotować realistyczną koncepcję programowo ? finansową, musi też wiedzieć ile pieniędzy miasto chce wydać na nową filię. Na razie powstaje strona internetowa - z informacjami o zabytku, pracach remontowych, z bogatą galerią zdjęć.


Rozmowa z Krystianem Tomalą, zastępcą prezydenta Gliwic

– Gmina nie chciała w domu przedpogrzebowym kolejnej filii muzeum. Jeszcze do grudnia 2012 roku utrzymywano, że zabytkiem mają zając się organizacje i same starać się o pieniądze. Co wpłynęło na zmianę decyzji?

Sprawę analizowaliśmy przez wiele lat. Oczywiście założenie, że zabytkiem zajmie się stowarzyszenie jest optymalne. Nawet zakładając jakąś miejską dotację. Szukaliśmy takiego stowarzyszenia, ale nikt się nie zgłosił.

– A Fundacje Zamek Chudów i Brama Cukermana?

Co do pierwszej, to rozmawialiśmy z przedstawicielami fundacji, ale koncepcja okazała się nie do przyjęcia, przede wszystkim ze względów finansowych. Fundacja chciała po trzech latach przejąć dom i nie mogliśmy się na to zgodzić.

– Muzeum, jako gospodarz pojawił się dość niespodziewanie.

Cóż, wybór wydaje się dość naturalny. A z zabytkiem nie możemy już dalej czeka, trzeba było podjąć jakieś kroki i to prędzej niż później. Nie tworzymy odrębnej instytucji kultury. Będzie filia muzeum, ono będzie zarządzać domem i określi funkcje. Czy uda się to przeprowadzić tylko przez muzeum czy wspólnie z organizacjami, zobaczymy.

– Podczas remontu Muzeum będzie ściśle współpracował z MZUK?

Nie wyobrażam sobie by gospodarz nie miał wpływu na projekt i zakres prac. Obie firmy muszą ustalić co będzie w poszczególnych pomieszczeniach, tak by można było wystąpić z projektem, a potem rozpocząć inwestycję. Myślę, że przekazanie domu przedpogrzebowego muzeum nie nastąpi wcześniej niż za 2 lata.

-Ile będzie kosztował remont?

Na tym etapie nie chciałbym podawać żadnych kwot, potem wszyscy się do nich przywiązują i jak są jakieś dodatkowe wydatki trzeba się z nich tłumaczyć.

– A czy zwiększy się dotacja dla muzeum, kiedy dom przedpogrzebowy stanie się jego filią?

Nie obędzie się bez dodatkowych środków, bo nie da się utrzymać tego miejsca bez dotacji. Na razie jednak skupiłbym się na remoncie i kwestiach z tym związanych.


Małgorzata Lichecka


Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj