Czy w lesie przy Chorzowskiej powstanie osiedle? Miasto zapewnia, że nie, ale radni dzielnic Zatorze i Baildona mają wątpliwości. Dlatego wysłali obszerne pismo do prezydenta z apelem o wyjaśnienie kilku kwestii. 
Chodzi nie tylko o działkę po dawnym Zameczku Leśnym, ale także o trzy inne w jego bezpośrednim sąsiedztwie: ze zrujnowaną fontanną oraz rozpadającym się amfiteatrem. To znaczny i atrakcyjny, ze względu na tężnię i remontowane właśnie leśne drogi, teren, a uatrakcyjnienie nastąpiło w ostatnich miesiącach i stanowi zapewne dodatkowy wabik dla przyszłego inwestora. Ale po kolei.  
    
Maj 2020: burzmy, bo ruina  

W ciągu jednego dnia nastąpiło unicestwienie zabytku - dawny Waldschlosschen, po 126 latach, dokonał żywota, a przyczynił się do tego jego aktualny właściciel - miasto, które przez dekadę nie potrafiło znaleźć pomysłu na to miejsce. – Liczne przebudowy, zaniedbania poprzednich użytkowników doprowadziły zabudowania Zameczku Leśnego do całkowitej ruiny. Duża część konstrukcji dachowej zawaliła się, a pozostała w większości jest w stanie określanym przez prawo jako katastrofa budowlana – mówiła Aleksandra Wysocka, zastępca prezydenta Gliwic na łamach „Miejskiego Serwisu Informacyjnego” w maju 2020 r.  

Dodając, że jeszcze dziesięć lat temu budynek został wskazany przez wojewódzkiego konserwatora zabytków do ujęcia w gminnej ewidencji zabytków. Na podstawie dokumentacji obrazującej katastrofalny stan techniczny, konserwator, w kwietniu 2020, uzgodnił wyłączenie zameczku ze wspomnianej ewidencji. W maju nie było już po nim śladu. Tym samym uwolniły się w środku lasu trzy działki.
Wprawdzie miasto próbowało teren sprzedać – w 2010 i 2016 r. – ale bezskutecznie. 
Bez budynku będzie o wiele łatwiej.   

Sierpień 2020: radna pisze do urzędu, bo się niepokoi  

- To było krótkie zapytanie o plany na wskazanych przez nas działkach - mówi Dorota Padoł z Rady Dzielnicy Zatorze. Majowe wyburzenie wyczuliło radę na działania miasta, tym bardziej że od kilku lat zabiega ona o rewitalizację tego terenu. - Interesujemy się tym, bo to spory rekreacyjny teren, a tężnia napędza zainteresowanie. Lepiej być czujnym - dodaje Padoł. 

Wrzesień 2020. Przeznaczenie uzupełniające  

Pismo wysłano w sierpniu 2020 r. Odpowiedź przyszła po miesiącu i wszyscy w radzie zdumieli się. Przytoczę ją w całości, bo jest krótka: „W odpowiedzi na zapytanie w sprawie planów miasta Gliwice, dot. sposobu zagospodarowania działki gminnej nr 395/2 obr. Żorek, informuję, iż przedmiotowy teren wraz z działkami sąsiednimi nr 70, 73 i 74 obr. Żorek zostaną przygotowane do sprzedaży w drodze przetargu, z przeznaczeniem na cel zgodnie z mpzp opisany symbolem 15U, co oznacza tereny usług różnych. Przeznaczeniem podstawowym dla w/w terenu są usługi, natomiast przeznaczeniem uzupełniającym jest zabudowa mieszkaniowa jednorodzinna i wielorodzinna, zabudowa gospodarcza, dojścia, dojazdy i parkingi”. I podpis zastępczyni prezydenta Aleksandry Wysockiej.
   
Co to oznacza? Po pierwsze, miasto chce sprzedać aż cztery działki (w tym tę po zameczku – w piśmie ma nr 70), wszystkie blisko siebie, więc być może kupi je jeden inwestor. Po drugie, wprawdzie Miejski Plan Zagospodarowania Przestrzennego wskazuje, że głównym przeznaczeniem są usługi (a więc i gastronomia), ale jest  furtka – gdyby gastronomia nie wypaliła, przyszły właściciel może skorzystać z planu B, czyli postawić osiedle domków. Nie tylko w miejscu, w którym był kiedyś zabytkowy budynek, ale też tam, gdzie dziś jest fontanna i amfiteatr. 

Listopad 2020. Wojny nie chcemy, ale...  

Dzielnicowych radnych szczególnie wzburzył akapit o przeznaczeniu uzupełniającym. Michał Byrczek, przewodniczący Rady Dzielnicy Zatorze, mówi wprost: nie chcemy tutaj osiedla, bo ten teren służy dziś wszystkim mieszkańcom. - Nie chcemy też wojny, chcemy, by prezydent zapoznał się z naszymi argumentami i dlatego dwie rady dzielnic – Zatorze i Baildona – wystąpiły z pismem, w którym tłumaczymy nasze racje – mówi Byrczek. 

Postulują też, by miasto odstąpiło od sprzedaży wszystkich działek, bo ta część parku, z założenia, powinna być dostępna dla wszystkich mieszkańców. - Jak tylko tężnia ruszyła, są tłumy, co świadczy o tym, że gdyby zadbać o fontannę i amfiteatr, miejsce byłoby jeszcze atrakcyjniejsze. Dlatego liczymy na rewitalizację, zgodnie z odpowiednim projektem architektonicznym, odrestaurowanie obiektów architektury (scena, fontanna), znajdujących się na działce, zachowanie zieleni (drzewa, krzewy) i uzupełnienie jej o nowe nasadzenia, uzupełnienie elementów małej architektury (ławki, leżaki, latarnie) – wylicza Byrczek. On i Padoł wskazują, że przyjęty przez miasto Gliwicki Program Rewitalizacji zakłada zagospodarowanie parku i terenu po zameczku na cele rekreacyjne oraz modernizację infrastruktury. – Nasze postulaty z pisma do prezydenta wpisują się w niego idealnie. To miejsce może być taką samą wizytówką, jak park Chrobrego - dodają. I zapowiadają zbiórkę podpisów pod apelem o utrzymanie w tym miejscu rekreacyjnego charakteru.

Listopad 2020. Miasto się zarzeka 

Na pismo radnych dzielnicowych urzędnicy na razie nie odpowiedzieli, więc nie wiadomo, jak odniosą się do postulatów. - Miasto będzie dążyć do tego, aby teren po zameczku został zagospodarowany z funkcją usługową, z naciskiem na gastronomię – tłumaczy Łukasz Oryszczak, rzecznik prezydenta Gliwic. 

Ale dodaje też, że na razie kwestie sprzedaży są analizowane, no i wystawienie terenu na sprzedaż musi być poprzedzone uchwałą rady miasta oraz stosowną wyceną. - Na pewno nie odbędzie się to „z zaskoczenia”. Zapewniam, że zabudowa mieszkaniowa w tym miejscu nie jest zgodna z wizją miasta co do tego, jaką rolę powinien pełnić las komunalny. Ostatnie miejskie inwestycje w infrastrukturę rekreacyjną, w tym otwarta w 2020 roku tężnia solankowa, pokazują, że widzimy w tym miejscu ogólnodostępny teren rekreacyjny, którego pożądanym uzupełnieniem byłby obiekt gastronomiczny - dodaje rzecznik. 

Od autorki
Zapewnienia miasta to jedno, realia – drugie. Czy ma ono narzędzia, by wpłynąć na przyszłego inwestora, jeśli ten, po kupnie, rozłoży ręce i powie: gastronomia jest fajna, ale nierentowna, i zacznie budować osiedle? Wtedy zapewne pojawi się argument o świętym prawie własności. Nie do obalenia i nie do przeskoczenia w Gliwicach. Dlatego radni są czujni, dlatego „niepokoją” prezydenta i na pewno dlatego będą zbierać podpisy pod petycją o ocalenie rekreacyjnego charakteru lasu Żorek w miejscu, w którym kiedyś wszyscy gliwiczanie znakomicie się bawili. 

Małgorzata Lichecka 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj