Ci bardziej zapobiegliwi, zaopatrzyli się w węgiel jeszcze wiosną, gdy ceny – choć wyższe niż rok wcześniej – były jeszcze przyzwoite. Obecnie za tonę ekogroszku zapłacić trzeba od 3400 do nawet 4000 zł.

Przeciętnie na ogrzanie domu rodziny zużywają w sezonie 3 tony węgla. Dodatek węglowy w kwocie 3000 złotych nie starcza nawet na 1 tonę tego cennego surowca. Piszemy o tym w Gliwicach. W mieście na Śląsku, który węglem stał.

Wróciły komitety kolejkowe

- Miesiąc trzeba było stać. Zostawialiśmy samochód i po jakimś czasie przyjeżdżaliśmy zobaczyć, jak wygląda sytuacja – mówią właściciele firm transportowych, których zastałam przed okienkiem punktu sprzedaży węgla KWK Sośnica. Właśnie odbierali węgiel, po który stanęli w kolejce na początku sierpnia. – Za szybą samochodu zostawialiśmy kartkę z datą i godziną, o której przyjechaliśmy i potem pilnowaliśmy między sobą kolejności – wyjaśniają organizacyjną procedurę.

Wróciły komitety kolejkowe, wróciła reglamentacja towaru – po 3 tony na osobę. Mężczyźni przy KWK Sośnica śmieją się, że znowu przyjdzie im odcinać kupony od kartek. To jednak śmiech przez łzy. Właściciele firm transportowych, z którymi rozmawiam przyznają, że węgiel, po który przyjechali, przeznaczony jest dla klientów. O sobie będą myśleć na końcu, w myśl zasady, że szewc bez butów chodzi. Lub będą palić, jak nam zalecono, wszystkim poza oponami.

Mówią, że wszędzie jest tak samo. – Na Budryku można się zapisać telefonicznie i sprawdzać, którym się jest. Jak dzwoniłem, powiedzieli, że 830. – mówi jeden z moich rozmówców. Gdy pytam o jakość węgla, śmieje się z mojej naiwności. – Proszę pani, teraz się o to nawet nie pyta. Bierze się, co dają.
Dziennie pod KWK Sośnica wydawane było 15 ton węgla. To pozwalało na załadunek pięciu samochodów.

Nasz węgiel sprzedaliśmy, kupujemy gorszy

Wciągającą rozmowę o węglu odbyłam z Michałem, mężem jednej z redakcyjnych koleżanek. Od kilku miesięcy wnikliwie śledzi strony internetowe i fora, na których informacjami dzielą się osoby, „polujące” na węgiel. Michałowi udało się kupić w sklepie PGG ekogroszek za 1200 zł. Teraz koledzy pytają go, jak dokonał takiego cudu. Na forach sugerują, żeby całkowicie wyczyścić komputer z dodatkowych programów. Mniej obciążony ma przebrnąć przez proces zakupu i pozwolić na finalizację transakcji. Z Michałem zgadzamy się, że nie tędy droga…
Mój rozmówca pali ekogroszkiem od 5 lat. Pamięta, że pierwszą tonę kupił za 600 zł. Używa węgla workowanego. W ubiegłym roku płacił za niego 890 zł. W lipcu kupił za 2600 zł. Cieszy się, bo od biedy wytrzyma nawet dwa sezony.

Michał ma swoje przemyślenia na temat podaży i cen węgla w Polsce. Wojna w Ukrainie i brak dostaw z Rosji to oczywisty powód deficytu tego surowca, pozostaje pytanie, gdzie podział się polski węgiel. Michał uważa, że większość tego z Jastrzębskiej Spółki Węglowej została już sprzedana, jako unijny surowiec strategiczny i obecnie realizowane są założenia kontraktów. To doskonałej jakości węgiel koksowy, niezbędny w przemyśle metalurgicznym oraz w procesie transformacji energetycznej. Z kolei do Polski ściągany jest węgiel m.in. z kopalni w Australii, Białorusi, Chin, Indonezji, Kanady, Kazachstanu, Kirgistanu, Kolumbii, Mozambiku, Norwegii, RPA, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Duża jego część pochodzi z kopalni odkrywkowych, a konsumenci nie bez powodu żalą się na jego jakość.

- Temat kopalni do temat rzeka. Problem dopiero się zaczyna. Przez całą zimę będziesz miała o czym pisać – mówi z przekąsem Michał.
A ja wcale się z tego nie cieszę.

Połowa wniosków o dodatek węglowy rozpatrzona

W Gliwicach wnioski o dodatek węglowy składane są w Ośrodku Pomocy Społecznej. Pracownicy OPS mają ręce pełne roboty. Tylko do 3 września przyjętych zostało 3680 wniosków, w tym 3 rozpatrzono odmownie. Ile będzie ich jeszcze? Trudno przewidzieć, ale OPS spodziewa się, że ok. 7 tysięcy.

Adriana Urgacz-Kuźniak
 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj