Ul. Dworcowa, wczesne popołudnie. Chodnikiem na rowerze sunie 8-letni Jurek. Rozpędza się ile sił w nogach – jest upalnie, a wiatr przyjemnie targa mu włosy. Na Placu Krakowskim czekają na niego koledzy, będą się ścigać, a rajd po chodniku to świetna rozgrzewka. Jurek jest dzieckiem, które jeszcze nie potrafi przewidzieć, że za chwilę zderzy się z panią Karoliną, która prowadzi wózek z 2-letnią Zosią. Nie przychodzi mu do głowy, że w wyniku zderzenia dziecko wypadnie z wózka na chodnik i złamie rękę. Nie wie, że za chwilę zamiast wakacyjnej zabawy z kolegami, czekają go przykrości. I smutek, że zrobił krzywdę małej dziewczynce, a przecież tego nie chciał.*

Nie tylko Jurka dziecięca beztroska wpędziła w kłopoty. Dzieci w wakacje, pozbawione opieki i nadzoru dorosłych, czujące letni luz i oczekujące od życia zabawy, często nie przestrzegają przepisów ruchu drogowego. Na listę najcięższych przewinień wpisać można wchodzenie na pasy bez zwracania uwagi na to, co dzieje się wokół. Oczywiście wiedzą, że pieszy na pasach ma pierwszeństwo – przywileje szybko zapisują się w ich głowach. Często jednak nie potrafią przewidzieć, że w razie wypadku, w starciu z samochodem nie mają żadnych szans.

- Do tego typu zdarzeń bardzo często dochodzi na ul. Dworcowej, Częstochowskiej i Wrocławskiej – czyli w okolicach Placu Krakowskiego, na którym często się spotykają – wyjaśnia mł. asp. Mateusz Piórkowski z Wydziału Profilaktyki KMP w Gliwicach. Dodaje także, że dzieci często stanowią niebezpieczeństwo poruszając się na swoich pojazdach. Najmniejsze zagrożenie – na hulajnogach wprawianych w ruch siłą mięśni. Największe – na rowerach i hulajnogach elektrycznych.

Czy jednak jakikolwiek rodzic zasugeruje swojemu dziecku, by poruszało się takim pojazdem po ruchliwej drodze?
- Oczywiście, nie – przyznaje policjant. – Jeśli nie ma drogi rowerowej, dziecko z pewnością jest bezpieczniejsze, gdy jedzie chodnikiem. Należy mu jednak przypominać, że to pieszy ma na nim pierwszeństwo. Dobrze jest także wybierać odpowiedni czas na wakacyjne wyprawy – popołudniu jest mniejszy ruch, zarówno pieszy jak i samochodowy. Wtedy na pewno taka przejażdżka będzie dużo bardziej bezpieczna.
Mł. asp. Mateusz Piórkowski zwraca uwagę na jeszcze jeden problem – często katastrofalny stan dziecięcych rowerów. Brak świateł, opony pozbawione bieżnika, niesprawne hamulce i spadający łańcuch – niestety, dzieci często poruszają się na niesprawnym sprzęcie, co dodatkowo wzmaga niebezpieczeństwo jakie grozi im i zagrożenie, jakie sami stanowią na drodze.

Pozostaje pytanie, ile dziecko powinno mieć skończonych lat, by mogło samo poruszać się po mieście.
- Nie jest to ściśle określone w przepisach. 7-letnie dziecko może samo chodzić do szkoły, czy jednak jest gotowe, żeby wypuścić się poza dobrze znany mu obszar? Prawo mówi też, że od 13. roku życia dziecko może się zajmować młodszym rodzeństwem. Czy jednak każde dziecko w tym wieku jest na tyle odpowiedzialne? Jeśli czujemy, że możemy zaufać swojemu dziecku i że zachowa się dla siebie bezpiecznie na niedalekim boisku, to możemy je tam samodzielnie wypuścić. Należy jednak wziąć pod uwagę to, że to nie są bezpieczne czasy – przestrzega Piórkowski.

Pytany o inne zagrożenia, jakie czyhają w wakacje na małe dzieci, podaje przykład dziewczynek, które ukończyły 1 klasę szkoły podstawowej. Jeszcze nie piszą i nie czytają płynnie, ale na grupie klasowej założonej na popularnym komunikatorze, obrażają się równie skutecznie, jak ich starsze koleżanki, używając do tego… emotek. Tymi małymi obrazkami potrafią okazać agresję – pokazać, że kogoś kopią, że na kogoś wymiotują lub że ktoś jest dla nich… kupą. Zdaniem policjanta, zjawisko agresji internetowej i hejtu jest coraz bardziej powszechne, nawet już w najmłodszych klasach podstawówki. Dlatego rodzice powinni w szczególny sposób zwracać uwagę na język swoich dzieci – nie tylko werbalny, ale również ten „wypowiadany” za pomocą internetowych symboli, których znaczenie dla dzieci jest tak samo czytelne (i bolesne), jak głośno wykrzyczane słowa.
*imiona i okoliczności zostały zmienione w sposób pozwalający zachować anonimowość bohaterów.

Adriana Urgacz-Kuźniak

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj