Przez ostatni tydzień gliwicka Battlezone Arena stała się domem zombizmu, survivalu, czarnego humoru i ekstremalnych przeżyć, a to wszystko za sprawą 10 edycji Zombie Larpa, która rozpoczęła się w czwartek i trwała aż do niedzieli. Czym jest Zombie Larp i skąd w ogóle wziął się ten pomysł? Spieszymy z wyjaśnieniem.

Postapokaliptyczna Luizjana

LARP to najprościej rzecz ujmując, taka aktywność, podczas której gracze razem kreują, a następnie odgrywają i przeżywają opowieść, wcielając się w wybrane role. Akcja tegorocznej imprezy toczyła się w Luizjanie w malowniczym miasteczku Ville de Enteree, które od 15 lat zmaga się z apokalipsą zombie, gdzie lokalni praktykują Voodoo, a przyjezdni są zmuszeni poznać smak magii na własnej skórze.
- Tak naprawdę przygotowania do tej edycji Zombie Larpa zaczęliśmy się już w październiku ubiegłego roku – mówi Mateusz Kokot, organizator zombie eventu – Taki projekt realizowaliśmy po raz pierwszy w tym składzie. Koncepcja, lokalizacja, fabuła, promocja, dystrybucja biletów to tylko czubek góry lodowej spraw organizacyjnych. Fabuła tej edycji była kontynuacją poprzedniego wydania larpa. Ocalali z tragedii w Nowym Orleanie wyruszają w podróż do Luizjany. Oprócz lokalsów mamy też inkwizytorów, wampiry, wikingów, a każda z frakcji ma swój cel osadzony we wspólnym uniwersum. Larpy charakteryzują się tym, że niezależnie od tego, co założą kreatorzy fabuły, to gracze decydują jak potoczy się akcja.

W świecie zombie

Stworzenie zombielandu to nie lada wyzwanie, ale dzięki specyfice Battlezone Areny, organizatorzy nie musieli konstruować miasta od podstaw – co wcale nie oznacza, że strefa nie była zaaranżowana jak zombiaki przykazały. Klimat tegorocznego larpa przerósł oczekiwania nie tylko uczestników, ale też organizatorów. Od dziennych polowań i rytuałów po fire show i metalowy koncert wikinkgów – to jedna z tych imprez, którą należy zobaczyć na własne oczy. Niemal setka graczy wcieliła się w swoje role, tworząc zupełnie nową, unikalną historię o świecie zniszczonym przez tajemniczy wirus, gdzie przeżywają tylko najsprytniejsi. Festiwal żywych trupów rozpoczęli dniem konwentowym, pełnym konkursów, prelekcji autorów książek, warsztatów i występów, które porwały każdego z fanów zombie apokalipsy i popkultury i zapewniły czas na integrację uczestników.
- Zombie Larp nie udałaby się, gdyby nie cała masa ludzi, która wspierała nasz zespół – opowiada Mateusz Kokot – od naszej paczki zaopatrzonej w masę samozaparcia i naprawdę dobry plan po Łukasza Gawina, poprzez graczy, twórców poprzednich edycji, aż po ekipę Battlezone Arena Gliwce. Mnóstwo pracy, mnóstwo pomysłów i jeszcze więcej marzeń i radości. Jesteśmy mega wdzięczni wszystkim przyjaciołom larpa, wszystkim uczestnikom i zapewniamy, że planów na zabawę mamy na kolejne 10 edycji!

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj