Oddział nie będzie przyjmował pacjentów od 31 maja do 15 lipca, a ma to związek z bardzo złą sytuacją kadrową oraz brakiem kontraktu na internę i izbę przyjęć. Bez nich funkcjonowanie tylko jednego oddziału stało się niemożliwe, bo to system naczyń połączonych.  
Vito-Med jest spółką pracowniczą, która przez ponad dekadę dobrze radziła sobie na rynku medycznym. W 2017 r., w wyniku reformy zdrowia, znalazła się jednak poza „siecią”. Dla małej spółki, specjalizującej się w leczeniu chorób neurologicznych i udarów, oznaczało to poważne trudności, a nawet zagrożenie funkcjonowania. Podjęto jednak walkę o utrzymanie się, rozpoczęto rozmowy i negocjacje, także z miastem. Były jednak bardzo trudne - NFZ stał na stanowisku, że sytuacja w Gliwicach, jeśli chodzi o oddziały internistyczne, jest dobra - w zupełności zabezpieczają ją te ze szpitala miejskiego nr 4, więc fundusz  nie widział konieczności kontraktowania takich usług w Vito-Med.

Miasto również było powściągliwe: kiedy w 2017 roku zarząd szpitala przy Radiowej wysunął propozycje połączenia z miejskim, postawiło warunki dla spółki nie do przyjęcia. - Utracilibyśmy nie tylko ciężko wypracowaną pozycję, ale także niezależność. Nie dano nam gwarancji, że zostaniemy w budynku na Radiowej, który wyremontowaliśmy  – mówi dr Małgorzata Dziedzic,  dyrektor ds. lecznictwa.

W marcu 2018 roku sytuacja okazała się na tyle dramatyczna, że szpital ogłosił, iż będzie musiał zamknąć internę i izbę przyjęć - bezpośrednią przyczyną był brak kontraktu. Zwołano konferencję prasową, kilka dni po niej spotkali się prezes śląskiego oddziału NFZ i prezydent Gliwic. Fundusz zgodził się na przedłużenie obowiązujących umów na internę i izbę przyjęć jedynie do końca czerwca 2018. Joanna Krukowska, prezes Vito-Med i dr Dziedzic nie były z tego zadowolone, twierdząc, że przedłuża to tylko nieunikniony koniec. - Zwalniają się neurolodzy, przez te trzy miesiące nie przyjdzie do nas, do pracy, żaden lekarz. Jesteśmy małym szpitalem i nie mamy szans na samodzielne utrzymanie się nawet z kontraktem na neurologię i udary – tłumaczyła wtedy dr Dziedzic.

Zatrudnienie w szpitalu rzeczywiście stanowi problem. Od marca ubyło pracowników, odeszły pielęgniarki, jak i część neurologów. Pozostali z niepokojem patrzą w przyszłość, a zarząd z dużym wysiłkiem stara się załatać dziury kadrowe. Prezes szpitala tłumaczy, że zawieszenie oddziału było dla nich przykrą koniecznością, przepisy nie pozwalają na tak małe zatrudnienie, jest to także niebezpieczne ze względów medycznych. - Zostaliśmy do tego zmuszeni – dodaje Krukowska.

30 kwietnia wysłano pismo do NFZ, powiadomiono także prezydenta oraz wojewodę. Pacjenci z zaplanowanymi wizytami będą musieli korzystać z innych szpitali – w Zabrzu, Rybniku czy Bytomiu. Pracę zawiesza także przyszpitalna poradnia neurologiczna. Krukowska wyjaśnia:  ten krótki czas pozwoli na poszukiwanie i zatrudnienie nowych lekarzy, o ile sytuacja szpitala się ustabilizuje. 

Prezydent, organizator służby zdrowia w Gliwicach, swoją aktywność w pomocy zagrożonemu likwidacją Vito-Medowi ograniczył do konferencji prasowej i jednego spotkania z szefem funduszu, na którym i tak było oczywiste podpisanie aneksu. Kolejne działania powierzył swojemu zastępcy - Krystianowi Tomali. Zgodnie z ustaleniami i wymogami procesu restrukturyzacji spółka zleciła biegłemu wycenę przedsiębiorstwa. 

Władze szpitala przy Radiowej od momentu, kiedy znalazły się poza siecią, wielokrotnie zabiegały o spotkania i rozmowy z miastem. Pojawił się nawet pomysł połączenia ze szpitalem miejskim nr 4,  jednak nie wiadomo było, na jakich zasadach miałby przebiegać ten proces. - Dowiedzieliśmy się od zastępcy prezydenta, że kwestia wykupu przedsiębiorstwa, czyli naszego szpitala, została scedowana na szpital przy Zygmunta Starego. Z nimi mieliśmy negocjować warunki przyłączenia  – mówi prezes Vito-Med.

W ostatnich dniach śląski oddział NFZ postanowił ogłosić dodatkowe konkursy dla szpitali spoza sieci, chociaż wcześniej stał na stanowisku, że nie będą one możliwe. Mają dotyczyć  reumatologii, dermatologii, wenerologii, geriatrii, endokrynologii, otorynolaryngologii dziecięcej i chorób wewnętrznych (interny). Z notatki przygotowanej przez służby prasowe funduszu wynika, że rezultat konkursów będzie znany do 1 lipca, ale dr Dziedzic wskazuje, że na razie nie pojawiło się żadne ogłoszenie, nie wiadomo też, jeśli chodzi o internę i izbę przyjęć, o jakiej kwocie mowa.

Ostateczne decyzje co do przyszłości spółki miały zapaść 10 maja na zgromadzeniu wspólników. Przyjmowano dwa warianty:  połączenie z miastem (preferowany) oraz przejęcie udziałów przez prywatnego inwestora Voxel SA. - Postanowiliśmy powalczyć o naszą przyszłość, jesteśmy odpowiedzialni, wiemy też, że zrobiliśmy sporo  w ciągu dziesięciu lat, a chodzi o akredytacje, inwestycje w aparaturę i budynek, który dzierżawimy od miasta. Władze doskonale znają  nasze stanowisko, ale odnosiliśmy wrażenie, że kompletnie nie zależy im na tym, żeby taki szpital istniał – mówi jeden z lekarzy.

Na wyborze drogi zaważyło pismo zarządu szpitala nr 4, otrzymane 9 maja. Napisano w nim, że skoro Radiowa zawiesza działalność neurologii i udarów, szpital miejski , a w zasadzie miasto, które ma w nim stuprocentowe udziały, nie  będzie zainteresowany zakupem Vito-Medu. - W takiej sytuacji wspólnicy podjęli decyzję o związaniu się ze spółką Voxel, z którą współpracujemy od dziesięciu lat w zakresie badań TK. Pozwoli to na utrzymanie szpitala i poradni specjalistycznych ze wszystkimi świadczeniami, przez co mieszkańcy Gliwic i powiatu będą mogli nadal korzystać z usług medycznych. Dla nas, wspólników i pracowników, było to zawsze priorytetem - mówi Krukowska. Voxel to dobry partner, z dużym doświadczeniem i rozeznaniem na rynku medycznym. - Teraz czekamy, czy NFZ ogłosi konkursy - dodaje dr Dziedzic. 

Małgorzata Lichecka
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj