Spadek bezrobocia bije kolejne rekordy. Według danych Powiatowego Urzędu Pracy w Gliwicach na koniec czerwca wynosiło ono 3,3 proc., wobec 3,6 proc. w styczniu. Niestety zanikające bezrobocie w umiarkowanym stopniu oddziałuje na płace.

W okresie od stycznia do lipca liczba bezrobotnych zarejestrowanych w gliwickim PUP zmniejszyła się z 3814 do 3544, co stanowi spadek o 7 proc. W tym samym czasie ubiegłego roku (czerwiec – lipiec) pracy nie miało 4162 osób. Oznacza to, że w ciągu 12 miesięcy z rejestru bezrobotnych ubyło aż 16 proc. osób, a stopa bezrobocia obniżyła się o 0,7 punktu (z poziomu 4 proc. w czerwcu 2017, do 3,3 proc. w czerwcu br.).

Spadek liczby osób bez pracy w tym okresie roku przywykło się wiązać ze zwiększonym sezonowo zapotrzebowaniem na pracowników w takich sektorach jak budownictwo, turystyka, rolnictwo czy gastronomia. Sezonowość odgrywa znaczenie, ale na rynek pracy w większym stopniu wpływa ogólnie dobra koniunktura gospodarcza. Pracowników szukają branże niewrażliwe na sezonowe wahania koniunktury. Bez względu na porę roku rekrutuje spedycja i logistyka, handel detaliczny, działy produkcyjne.

Odwrót bezrobocia obserwowany jest w niemal wszystkich kategoriach. PUP w Gliwicach największe spadki odnotował wśród osób do 30 roku życia i po 50. - w obu jest to po 21 proc. Ze statystyk ubywa również kobiet, choć nadal pozostają w przewadze.  

-  Praktycznie grupa bezrobotnych zaczyna ograniczać się do osób, które są długotrwale bez zatrudnienia. W ich przypadku jest to często efekt niedopasowania do oczekiwań pracodawców – albo ze względu na kompetencje albo miejsce zamieszkania – ocenia Marek Kuźniewicz, dyrektor gliwickiego urzędu pracy.

Popyt  ze strony pracodawców  nie ustaje. W okresie styczeń – lipiec ubiegłego roku do PUP w Gliwicach wpłynęło 5,6 tys. ofert, w tym roku jest to już ponad 7,4 tys. Ale jest i druga strona medalu – przedsiębiorcy zgłaszają narastające trudności z pozyskaniem rąk do pracy, zarówno tych wymagających niskich kwalifikacji, jak i specjalistycznych. W cenie są pracownicy budowlani, ślusarze, spawacze, kucharze i kelnerzy, magazynierzy, kierowcy ciężarówek, elektrycy. Największy deficyt fachowców, obok budownictwa, gastronomii, spedycji i produkcji, dotyka branżę IT. Zapotrzebowanie w tym względzie powoduje z kolei, że z otwartymi ramionami witani są absolwenci kierunków informatycznych Politechniki Śląskiej.  

- Pracodawcy, aby tylko pozyskać pracownika, gotowi są  obniżyć  oczekiwania względem kwalifikacji, a potem wyrównać je szkoleniami. Coraz częściej stosowane są dodatkowe zachęty, w  postaci takich bonusów jak karnet na siłownię, prywatne ubezpieczenie medyczne, zwrot kosztów dojazdu – mówi Barbara Melnerowicz, kierownik działu pośrednictwa pracy i doradztwa zawodowego PUP Gliwice.

Narastające zapotrzebowanie na pracowników wśród przedsiębiorców krajowych w połączeniu z masową emigracją fachowców spowodowały przyspieszenie wymiany pokoleniowej. 

- Pojawił się nowy typ pracownika – jasno artykułującego swoje oczekiwania, również płacowe, nastawionego na awans, elastyczne podejście do czasu pracy, a przy tym mobilnego, gotowego do natychmiastowej zmiany pracodawcy. Takie nastawienie działa na pracodawców zniechęcająco, przez co chętniej zatrudniają osoby starszej daty, z doświadczeniem, a przede wszystkim poczuciem lojalności. Z drugiej strony pracodawcy nie mają jednak wyboru, muszą dostosować się do zmian – mówi dyrektor Kuźniewicz.    

Teoretycznie oba zjawiska – silny popyt na pracowników oraz wzrost  oczekiwań po ich stronie - powinny przełożyć się na szybki wzrost wynagrodzeń.  Tymczasem dzieje się tak w umiarkowanym stopniu.  Presję płacową tłumi  napływ obcokrajowców. 

- Luki w zatrudnieniu częściowo wypełniają cudzoziemcy, szczególnie pochodzący z Ukrainy. W Gliwicach i powiecie oficjalnie pracuje już ponad 4 tys. osób zza wschodniej granicy. A emigrant  zarobkowy zadowoli się niższą pensją niż Polak na tym samym stanowisku – wyjaśnia Marek Kuźniewicz.

Odwrót bezrobocia to nic nowego. Tak dzieje się od dłuższego czasu w całym kraju.  Sytuacja Gliwic, głównie za sprawą zakładów w strefie ekonomicznej, jest jednak wyjątkowo dobra. Nasze miasto pod względem bezrobocia zajmuje czwarte miejsce w województwie. Mniejszy odsetek mieszkańców bez pracy posiadają tylko Tychy (2,6 proc.), Bielsko – Biała (2,1 proc.) i Katowice (1,8 proc.). 
(pik)
    
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj