Edukacja zdalna oczami nauczyciela, rodzica oraz ucznia
Nauczyciele prowadzący lekcje przez internet w pustych klasach, uczniowie przed komputerami i stosem książek w swoich pokojach, a na dokładkę rodzice, którzy wszystkiemu muszą sprostać, przy okazji dopilnować pociech, a w wielu przypadkach stać się wykładowcami i korepetytorami. 

Wprawdzie zdalne nauczanie wydaje się nie być niczym nowym i powinniśmy się do niego przyzwyczaić, jednak ma ono zarówno swoich zwolenników, jak i grono przeciwników. 

Pandemia koronawirusa nie raz pokazała, że w trudnej sytuacji należy szukać odpowiednich rozwiązań. Do takiej doszło w marcu br., kiedy ograniczono funkcjonowanie szkół i placówek oświatowych w związku z zagrożeniem epidemiologicznym, a jedyną formą nauki była ta zdalna. Uczniowie, nauczyciele oraz rodzice aż do wakacji walczyli w nowych dla siebie sytuacjach. 

Druga runda 

Od września wydawać się mogło, że wszystko wróciło do normalności, jednak radość nie trwała długo. Od 26 października br. wszyscy uczniowie, z wyjątkiem klas 1-3 szkoły podstawowej, po raz kolejny w izolacji domowej rozpoczęli naukę zdalną. Od 9 listopada już bez wyjątków - wszystkie dzieci edukują się online.  

Zdalne nauczanie - tak czy nie? 

- Uważam, że nauka zdalna się sprawdza, szczególnie jej druga odsłona. Przed wakacjami był ciągły problem ze względu na brak odpowiedniego programu, a nauczyciele tylko wysyłali zadania oraz zagadnienia, które uczeń miał przerobić we własnym zakresie. Od października, kiedy powróciła nauka zdalna, nareszcie jest odpowiedni program i dziecko może brać czynny udział w lekcjach - mówi pani Magdalena, mama 11-letniego ucznia. 
Jak się okazuje, wszystko ma swoje plusy i minusy, podobnie jest z lekcjami online: - Problemem nauki zdalnej jest na przykład ortografia. Dzieci od dawna nie czytają tyle, co kiedyś. Nie mają kontaktu ze słowem drukowanym, a jeżeli już, to z bardzo krótkimi i niechlujnie redagowanymi tekstami różnych komunikatorów i portali społecznościowych. W dodatku w zeszłym roku zaczęły pisać wypracowania na komputerach, korzystając z ułatwień autokorekty. Teraz widać, że mają jeszcze większe kłopoty z ortografią i pogorszył im się charakter pisma ręcznego - zauważa Ewa Piasecka, nauczycielka języka polskiego w Szkole z Charakterem.
- Plusem nauki zdalnej jest to, że mam dziecko pod kontrolą. Zdarzyło się, że syn nie zalogował się na lekcję angielskiego i pani nauczycielka od razu zadzwoniła oraz zgłosiła problem - dodaje p. Magda. 
- Na nauce zdalnej czuję się prawie jak w szkole, tylko kolegów i koleżanek z klasy mi brakuje. Lekcje są krótsze, a dzięki temu mam więcej czasu dla siebie - mówi Jakub, uczeń szkoły podstawowej. 
Mama wraz z synem zgodnie potwierdzają, że jedynym, a zarazem głównym problemem nauki online jest nienaładowany sprzęt do lekcji lub brak internetu.  

Tęsknota za klasą

Do 29 listopada br. uczniowie oraz nauczyciele są skazani na lekcje online. Szansa na powrót do szkolnej ławy jest zależna od krzywej zachorowań. Mimo zmian, do których trzeba było się przyzwyczaić, największą bolączką wydaje się być tęsknota za kontaktem z rówieśnikiem: - We wrześniu można było zobaczyć, jak bardzo dzieciaki stęskniły się za sobą. Każda forma wzajemnych interakcji jest dla nich istotna, ale przede wszystkim tęsknią za bezpośrednim kontaktem - dodaje nauczycielka.

- Nauka zdalna jest w porządku, ale chciałbym już wrócić do szkoły - mówi uczeń Jakub. 
Jedno jest pewne: to czas pokaże, kiedy uczniowie oraz nauczyciele będą mogli w końcu spotkać się na szkolnych korytarzach. 

Patrycja Cieślok
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj