Kozie mleko Benek i powstające z niego sery dobrze znają klienci Targu na Zielonym. Nie jest tajemnicą, że pochodzą z gospodarstwa w Żernicy. Ale już sensacyjnie brzmi to, że zwierzęta dzielą teren z firmą obsługującą największe imprezy tenisowe na świecie.  Poznajcie  polsko-afrykańską spółkę FlightScope Tennis, bez której Wimbledon nie wyglądałby tak samo.
Waży ok. 60 gramów, w obwodzie mierzy 6,5 cm, wykonana jest z kauczuku obciągniętego filcem. Po odbiciu o betonowe podłoże z wysokości 2,5 m odskakuje na co najmniej 135 cm. Piłka tenisowa. Na korcie gra jedną z głównych ról. Na obserwacji jej zachowań, siły, z jaką została uderzona, prędkości poruszania, trajektorii lotu, zawodnicy, trenerzy i najzagorzalsi kibice mogą spędzać godziny. Danych do analizy dostarczają takie firmy jak FligtScope.

Działają na świecie, tworzą wśród pól

Spółka należy do elitarnego grona tych, które w swoim portfelu mają największe, najbardziej prestiżowe turnieje federacji ATP i WTA. Wśród nich wielkoszlemowy Wimbledon czy rozgrywany drużynowo Fed Cup, kobiecy odpowiednik Pucharu Davisa. A jednak nawet największym fanom tenisa nazwa firmy raczej nic nie mówi.  

Bywalcy gliwickich biur bukmacherskich pewnie nie podejrzewają,  że przebieg widowiska  z drugiego końca świata w szczegółach mogą śledzić dzięki urządzeniom i ludziom z podgliwickiej Żernicy. To właśnie takie firmy jak FlightScope odpowiadają za relacje na żywo z rozgrywek, również tych o mniejszej randze, nietransmitowanych w ogólnodostępnych ekranach, ale do zobaczenia u bukmacherów.

Na właściwy trop nie prowadzi lokalizacja i wygląd siedziby firmy. Położony w szczerym polu, tuż za zjazdem z autostrady w stronę Sośnicowic, kompleks budynków nie wyróżnia się niczym szczególnym. No, może poza tym, że, jak mówi drogowskaz, na tym samym terenie działa prywatne przedszkole. I (ale to już wiedza dla wtajemniczonych)  wspomniane na wstępie gospodarstwo z hodowlą kóz. A jednak to tu mieści się centrum nowoczesnej firmy o międzynarodowym zasięgu. 

- FS pozostaje bowiem w cieniu, działa na zapleczu turnieju. Praktycznie jej nie widać, nigdzie nie ma jej logo, nie pojawia się nazwa, nie znajdziemy jej wśród partnerów wydarzenia.  Nawet największe przedsiębiorstwa bukmacherskie, jak STS, nie wiedzą, kto zbiera dane, kupuje je od pośrednika, który dostaje je z kolei od takich firm jak nasza – opowiada Adam Wójtowicz, menadżer w FS.

Firma dysponuje jednym z najbardziej zaawansowanych, w pełni autorskich, systemów wsparcia informatycznego i elektronicznego dla wydarzeń sportowych, głównie tenisowych i golfowych. Świadczy kompleksowe usługi w zakresie tzw. scoringu oraz zarządzania danymi turniejowymi na obiekcie. To narzędzia monitorowania i wizualizacji wyników spotkania oraz informacji związanych z jego przebiegiem, np. śledzeniem piłki i gracza. Dane te prezentowane są na miejscu, na przykład na tablicach świetlnych, monitorach lub poprzez transmisję telewizyjną. Z reguły technicy FS obsługują oba poziomy relacji.

Na terenie kompleksu w Żernicy powstało centrum badawczo-rozwojowe w dziedzinie elektroniki i technik pomiarów. Inżynierowie i konstruktorzy związani z Politechniką Śląską prowadzą badania oraz prace rozwojowe związane z przyrządami do rejestrowania wyników i technologiami wizyjnymi. Tutaj powstało na przykład unikatowe urządzenie pozwalające śledzić zachowanie piłki golfowej – ta dyscyplina jest nowym obszarem działalności firmy – z perspektywy całego dołka. 

W magazynie obok czeka ponad dwadzieścia ton sprzętu, w tym elementy, które złożą się docelowo w ledowy ekran o powierzchni około 400 metrów kwadratowych. Ładunek i zespół 16 techników polecą do USA. Indian Wells to najbliższe wydarzenie w kalendarzu zespołu tenisowego FS. Ale zdarzają się i turnieje, w ramach golfowego European Tour, gdzie wylatują grupy nawet po 70, 80 osób.  

- Pracownicy bezpośredniej obsługi żyją na walizkach. Sezon turniejowy zaczyna się w styczniu i trwa do połowy listopada. Jesteśmy obecni na ponad 200 wydarzeniach, rozgrywanych na sześciu kontynentach. Technicy spędzają średnio 150 dni w roku poza domem. W takim stylu odnajdują się, generalnie, ludzie młodzi, chętni  wrażeń, którym nie przeszkadza życie w ciągłym ruchu. Bo praca u nas to również obietnica przygody i podróżowania po całym świecie – podkreśla Wójtowicz.

Inżynierowie z Gliwic, format z Afryki

Jak już pewnie czytelnicy zauważyli, tym razem rubryka ma nietypowy charakter. Przyzwyczaili się, że głównym bohaterem tekstu spod szyldu „Twarze biznesu” jest przedsiębiorca.  A tu na razie o właścicielu FlightScope ani słowa. To dlatego, że w  tym przypadku nie mówimy o jednej  osobie.

Stosowany przez FlightScope system bazuje na urządzeniach wykorzystujących zjawisko przesunięcia wywołanego ruchem obiektów, czyli klasycznych radarach dopplerowskich. Na tej samej zasadzie działają na przykład policyjne „suszarki”. Zdarzyło się, że w dwóch częściach świata dwie pary innowatorów wpadły na ten sam pomysł – jak wykorzystać urządzenie nie po to, żeby śledzić ruch chmur na niebie, ale do określania toru czy prędkości tenisowej piłki. 

Palma pierwszeństwa w komercjalizacji rozwiązania należy się wynalazcy z RPA, Henri Johnsowi. W 1989 r. połączył siły z twórcą systemu sędziowania dla Wimbledonu - Stephenem Parrym i tak powstał FlightScope. Niezależnie od nich podobną ścieżką podążało dwóch Polaków – knurowianin i gliwiczanin, Wojciech Szumilas i Jacek Gronek. Jak czas pokazał, pierwszy jest utalentowanym inżynierem, drugi ma nieprzeciętną żyłką do robienia interesów. 

Zaczęło się od wyświetlaczy wyników, które konstruował Wojciech (jeszcze jako uczeń liceum), a Jacek (już na studiach) starał się dla nich znaleźć komercyjne zastosowanie. Z biegiem lat kooperatywa przybrała postać działalności gospodarczej pod szyldem firmy Jagro.
Jagro i FligtScope operowały  tym samy obszarze i ich drogi wcześniej czy później musiały się przeciąć. Zamiast wchodzić sobie w paradę, wybrały współpracę sfinalizowaną w 2008 r. 

– Wspólnik z RPA wniósł rozpoznawalną markę. Z kolei strona polska dysponowała potencjałem rozwojowym, opartym na uzdolnionych młodych inżynierach, wywodzących się z Politechniki Śląskiej. Od 2008 r. już wspólnie dostarczamy cennych informacji graczom i trenerom – opowiada Wójtowicz.

Kolejne kamienie milowe w rozwoju firmy wyznaczają lata 2010 (wydanie aplikacji ATP/WTA „na żywo”) , 2012 (początek  globalnej obsługi informatycznej systemu oceny turniejów tenisowych live), 2013 (na  światło dzienne wychodzi  innowacyjne oprogramowanie scoringowe na tablety). W 2018 dochodzi do gwałtownego przyspieszenia. W związku z poszerzeniem działalności o obsługę meczy golfowych stan zatrudnienia na przestrzeni dwóch miesięcy zwiększył się z ok. 50 do 130 osób. 

Nie tylko tenis, nie tylko nowoczesne technologie  

Na terenach przy autostradzie A1 powstają nie tylko urządzenia i rozwiązania informatyczne, które sprawiają, że ​​wszystko, co wiąże się z meczami tenisowymi, a od niedawna również golfowymi, działa lepiej i szybciej, wygląda atrakcyjniej i jest wygodniejsze. W obrębie nieruchomości znajdują się również stawy, dawniej rybne, działa gospodarstwo agroturystyczne, hodowane są zwierzęta, produkowane  wyroby z koziego mleka, a nawet funkcjonuje przedszkole – dla dzieci pracowników i innych. Wszystkie te dziedziny mają wspólną genezę – kreatywność i pokłady energii twórców Jagro, 

Adam Pikul

 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj