30-latek z Rudy Śląskiej, podejrzany o zabójstwo swojego miesięcznego syna, nie przebywa już w gliwickim areszcie śledczym. 
Został przeniesiony, prawdopodobnie po tym, jak ostracyzmem objęli go inni osadzeni.
Ostracyzm to w tym przypadku słowo łagodne. Mężczyźni osadzeni w Areszcie Śledczym przy ulicy Siemińskiego 10 (dawna Wieczorka) w Gliwicach przywitali 30-letniego mieszkańca Rudy Śląskiej wulgaryzmami i głośnymi krzykami – było je słychać za murami, w okolicy aresztu (nagranie wykonane przez przechodzącą obok kobietę opublikował na Facebooku portal społecznościowy „Twoje Gliwice”). Inni więźniowie nie chcieli w swoim sąsiedztwie zabójcy niemowlęcia, wykazywali względem niego dużą wrogość. 

Jak dowiedzieliśmy się w biurze prasowym aresztu, rudzianina w Gliwicach już nie ma – biuro nie zdradza jednak, gdzie został przeniesiony. 

Szokująca wiadomość o śmierci skatowanego miesięcznego chłopca z Rudy Śląskiej obiegła Polskę w miniony czwartek. Dzień wcześniej maluszek trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, w stanie bardzo ciężkim i z wyraźnymi śladami przemocy. Mimo natychmiastowej pomocy medycznej, nie udało się go uratować. Lekarze zawiadomili rudzką policję. 

Kryminalni od razu zatrzymali w sprawie rodziców niemowlęcia, 30-letniego ojca oraz 29-letnią matkę, partnerkę mężczyzny. Oboje byli trzeźwi. Śledczy zebrali dowody na to, że para znęcała się nad dzieckiem, czym doprowadziła do jego zgonu. Dokładne przyczyny śmierci poznamy jednak dopiero po sekcji zwłok, zleconej przez prokuraturę.

– Natychmiast przesłuchano świadków i ustalono przyczyny oraz przebieg tej tragedii. Pod opieką rodziców była jeszcze 14-miesięczna córka. Po przebadaniu przez lekarza dziewczynkę zabrano od pary i przekazano tymczasowym opiekunom – komentuje aspirant sztabowy Arkadiusz Ciozak, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Rudzie Śląskiej. 

Gliwicka prokuratura okręgowa, która sprawę prowadzi, po kilkugodzinnych przesłuchaniach przedstawiła rodzicom najcięższe zarzuty. Ojcu – znęcania się ze szczególnym okrucieństwem i spowodowania śmierci (30-latek odpowie za zabójstwo syna), a matce – znęcania i pomocy w zabójstwie. Jak ustalono, kobieta nie reagowała, gdy jej konkubent pastwił się nad maluszkiem. Parze grozi nawet dożywocie.

Prócz tego mężczyzna odpowie za spowodowanie obrażeń ciała u swojej córki. 

Prokuratura wnioskowała w tym przypadku do sądu o areszt tymczasowy, a sąd go zastosował, na razie na trzy miesiące. Ojciec i jego partnerka są za kratami od zeszłego piątku. 

30-latek trafił do aresztu w Gliwicach, jednak szybko go przeniesiono. Wrogo do zabójcy dziecka odnosili się inni osadzeni.

(sława)

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj