„Podziwiam Wasze oddanie dla chorego, Waszą ciężką pracę, umiejętności i profesjonalizm. Dziękuję za cierpliwość, wyrozumiałość, serdeczność i dodawanie sił w walce z chorobą”. To list ozdrowieńca. Podobnych podziękowań trafia do gliwickiego szpitala coraz więcej.
„Nadzieja przychodzi do człowieka wraz z drugim człowiekiem”, napisała pani Katarzyna w liście skierowanym do personelu medycznego Szpitala Miejskiego nr 4 w Gliwicach. Dołączyła rysunek swojej córki, która w ten sposób chciała podziękować lekarzom i pielęgniarkom za opiekę nad dziadkiem. Mężczyzna wygrał walkę z koronawirusem. W gliwickim szpitalu covidowym walczył ponad dwa tygodnie. Już dawno jest zdrowy, wrócił do rodziny.

Takich wyrazów wdzięczności – listów, kartek, rysunków, a nawet... statuetek, trafia do „czerwonej strefy” szpitala przy ul. Zygmunta Starego 20 coraz więcej. Żadnych się nie wyrzuca, są zbyt ważne. Zbierane w jednym miejscu stworzyły już pokaźną kolekcję, a miejsce to stało się dzięki nim wyjątkowe. 

– Są szalenie ważne dla personelu – zapewnia Anna Ginał, rzeczniczka prasowa placówki. – Dlatego gromadzimy je w dyżurce, gdzie medycy spędzają dużo czasu ze względu na konieczność uzupełniania dokumentacji.
Podziękowania przychodzą od wdzięcznych pacjentów i ich rodzin, szczególnie dzieci i wnuków. Dyżurka pełna jest więc rysunkowych superbohaterów – właśnie tak lekarzy i pielęgniarki widzą teraz najmłodsi. Są i laurki od przedszkolaków, jak te wykonane przez maluchy z Przedszkola z Oddziałami Specjalnymi i Integracyjnymi nr 48 w Zabrzu. Od razu wywołują uśmiech na twarzy. 

– W obliczu takiej fali „hejtu”, agresji, gorzkich słów, wywołanych z pewnością frustracją związaną z rozwojem pandemii, warto zwracać szczególną uwagę na fakt, że są jeszcze osoby potrafiące po prostu powiedzieć „dziękuję”, wyrazić
to, co dobre, okazać serce medykom w tym piekielnie trudnym czasie. Za każde słowo, gest, które udowadniają, że ten ogromny wysiłek ma sens, my również dziękujemy – mówi Justyna Soroka, psycholog ze Szpitala Miejskiego nr 4 w Gliwicach. 

"Gdy Zegarmistrz Światła postanowił wcisnąć kij w moje szprychy,
Wasz trud, poświęcenie i praca w tych nieludzkich warunkach pozwoliły mi
pozostać po tej jasnej stronie życia. Jesteście wielcy!”. 
To fragment listu pana Pawła, napisany po szczęśliwym zakończeniu leczenia w Gliwicach.

(sława)
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj