Za nami przedostatni weekend Summer Areny i ostatni, w którym jednym z głównych gospodarzy była Miejska Biblioteka Publiczna w Gliwicach. 
Bez wątpienia hitem tego tygodnia okazało się spotkanie autorskie z Mariuszem Szczygłem, które przyciągnęło prawdziwe tłumy. To jednak nie jedyne wydarzenie minionego tygodnia, którym może się poszczycić Arena. Oprócz cotygodniowych warsztatów dla dzieci, które cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, uwagę gliwiczan przykuły m.in. koncerty KęKę i Velveteve. Oto, co o wydarzeniach sądzą sami uczestnicy. Dziś im oddajemy głos w krótkiej sondzie.

Wojciecha, Agnieszkę oraz ich dzieci - Tymoteusza, Gabrysię i Alę
- zagadujemy przy stoisku z ceramiką.
Wojciech: W tej chwili z 6-letnim synem malujemy ceramikę – magnesiki w różnych kształtach. Jesteśmy stałymi bywalcami – przychodzimy tu od pierwszych zajęć (z małą przerwą na wyjazd), a teraz zakańczamy sezon.
Agnieszka: Zajęcia podobają się przede wszystkim dzieciom, synowi Tymoteuszowi i córkom, które grają teraz w planszówki. Zawsze odwiedzamy stoisko Biblioteki, gdzie nasze dzieci losują książki, oczywiście za prawidłowe odpowiedzi. Mamy już całkiem pokaźną kolekcję.
- Zawsze udaje się poprawnie odpowiedzieć? – pytam.
- Tak – odpowiadają chórem Tymoteusz, Gabrysia i Ala.
(na zdjęciu dzieci: Tymoteusz, Gabrysia i Ala).
*
Iwonę, Łukasza i syna Szymona
- zastajemy przy stoisku Biblioteki. Szymon z zaciekawieniem przegląda książkę z bajkami.
Szymon, lat 7: Ja już brałem udział w konkursie i przeglądam książki, wybieram sobie taką, którą wygrałem.
- Jak brzmiało pytanie?
Szymon: Jaka to książka: o dziewczynce, która babci zanosiła smakołyki i miała czerwoną czapeczkę? I ja zgadłem, że to Czerwony Kapturek.
Iwona: W wydarzeniach w Arenie uczestniczymy co tydzień, regularnie. Bardzo nam się podoba. Świetne atrakcje – polecamy wszystkim.
Łukasz: Warsztaty klocków Lego – to jest najciekawsze.
Iwona: Ale, oczywiście, Biblioteka również. Co tydzień zaglądamy, chłopaki losują. Dziś jesteśmy bez starszego syna, ale zwykle ze starszym. Bardzo polecamy również babci.
- Ile książek udało się już zdobyć?
Iwona: Myślę, że kilkanaście.
Iwona P.S: Proszę jeszcze dodać, że dziś do Areny ściągnęło nas przede wszystkim spotkanie z Panem Mariuszem Szczygłem.
*
Joannę
- wywołujemy „do tablicy” tuż po spotkaniu z Mariuszem Szczygłem
Ostatnie reportaże Pana Szczygła są u mnie jeszcze na długiej liście zatytułowanej „Do przeczytania”. Przyszłam przede wszystkim ciekawa opowieści. Chciałam posłuchać Pana Mariusza, który ma dużą łatwość opowiadania. Śledzę i bardzo lubię jego wpisy na Facebooku. Bije z nich wrażliwość Pana Mariusza, można tam także znaleźć szereg interesujących anegdot.
Spotkanie bardzo mi się podobało. Usłyszałam wiele opowieści oscylujących wokół jego twórczości – i o Czechach i o nas również troszeczkę. Historie opowiedziane były z przymrużeniem oka i dystansem. Ich treścią była nie tylko literatura, ale także życie dookoła.
*
Anna i Petr
- również zostają zagadnięci po spotkaniu z Marcinem Szczygłem
Anna: Przyjście na to spotkanie było prezentem dla mojego męża. Mąż jest Czechem, a Marcin Szczygieł jest tutaj w Polsce, jego idolem.
Petr: Kierowała mną ciekawość. Chciałem go poznać, od czasu, kiedy tu mieszkam. Pan Mariusz mówił bardzo mądrze, bardzo ciekawie dla ludzi.
Anna: W pamięć zapadną nam anegdoty, aparycja Pana Mariusza. To, że rzeczywiście jest taki, jakim pokazuje go telewizja. Jest ciepłym i pozytywnym człowiekiem i można to było tutaj odczuć. Obydwoje go lubimy, dlatego dla nas był to wyjątkowy wieczór, a przyjechaliśmy z Bytomia. Obiekt jest bardzo piękny, jestem zachwycona, brakuje mu tylko lodowiska z prawdziwego zdarzenia. Jest to dla nas bliski temat, bowiem mąż jest hokeistą.
*
Tatiana
- jak trzecia zatrzymana po spotkaniu z Mariuszem Szczygłem
Tydzień temu byłam na spotkaniu z Jarosławem Kretem i wtedy dowiedziałam się, że w tę sobotę gościem Biblioteki będzie Mariusz Szczygieł. Pamiętam go z pierwszego talk-show, „Na każdy temat”. Jako dziennikarz, zawsze był autentyczny i kulturalny. Potem zniknął i zastanawiałam się, co się z nim stało.
Uwielbiam spotkania, w których można takich ludzi poznać „na żywo”. Takie wydarzenia mają kameralny charakter – bez telewizji, bez nagrań, można porozmawiać podczas nich jak człowiek z człowiekiem.
Zapamiętam na długo historię o traktorze i o tym, jak jego przyszła właścicielka nie dostała się do Szkoły Reportażu Pana Mariusza. Nie została reporterką, ale stała się bohaterką reportażu. Niesamowite jest to, że każdy ma swoją drogę i nieważne, w jaki sposób ją odnajduje. To rodzi refleksje.
*
Maria
- poproszona o kilka słów po koncercie Velveteve
Tego typu muzykę bardzo lubię. Chodzę często na koncerty typowo jazzowe do Ruin Teatru, a do Areny trafiłam przypadkowo. Nie znam tej dziewczyny, ale bardzo ładnie śpiewa.
Przyznam, że w tym roku nie udało mi się wziąć udziału w innych wydarzeniach w Arenie, choć bardzo lubię Sylwię Grzeszczak. Natomiast w ubiegłym roku byłam m.in. na koncertach Zakopower. Przychodzę tu od czasu do czasu.

Rozmawiała: Adriana Urgacz-Kuźniak

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj