Chirurdzy kojarzą się z mężczyznami, bo kiedyś to oni trafiali do tego zawodu. Dziś jest inaczej. Studia medyczne są dostępne dla wszystkich, specjalizacje również.
Z dr Anną Dołaszyńską-Żółkiewską, chirurgiem w Szpitalu Miejskim nr 4 w Gliwicach, rozmawia Marysia Sławańska
Wybrała pani trudną specjalizację.
Każdy lekarz musi zdecydować, co będzie jego zawodowym „miejscem na ziemi”: gabinet lekarski, sala operacyjna, może laboratorium? Wybrałam blok operacyjny i nie żałuję. Mam poczucie spełnienia, bo konkretnym działaniem mogę wiele zmienić w życiu chorego. 

Chirurdzy to głównie mężczyźni...
Muszę sprostować: na naszym oddziale chirurgii ogólnej jest zbliżona liczba kobiet i mężczyzn. Po latach dominacji mężczyzn, płeć przestała mieć znaczenie – liczą się precyzja, delikatność, wyczucie, umiejętności i przygotowanie do pracy. 

Jakie zabiegi przeprowadza pani na co dzień i co jest takim medycznym „konikiem”? 
Zajmuję się operacjami przepuklin, kamicy pęcherzyka żółciowego, zapalenia wyrostka robaczkowego, schorzeń jelita grubego i innych operacyjnych schorzeń brzusznych. Często wykonuję zabiegi proktologiczne i w tym obszarze odnajduję zawodowe spełnienie. Staram się też doskonalić umiejętności laparoskopowe. Stały rozwój chirurgii małoinwazyjnej to ogromna szansa na przeprowadzanie większej liczby zabiegów ze znacznie mniejszym „okaleczeniem” pacjenta i krótszym pobytem w szpitalu.

Co fascynuje poza szpitalem? 
Nowoczesne technologie i możliwości medycyny regeneracyjnej. Wykorzystanie laserów i innych urządzeń w połączeniu z zaawansowanymi produktami farmaceutycznymi to skuteczna pomoc m.in. osobom z objawami starzenia się skóry, łysieniem plackowatym, przebarwieniami. Widzę, jak pacjenci po zabiegach wracają na badanie kontrolne i zmieniają się diametralnie: są uśmiechnięci, pozytywnie nastawieni, jakby zrzucili ciężar, który od dawna im przeszkadzał.

Chirurgia – odpowiedzialność za życie innych... 
Bywa, że to, co daje wielką satysfakcję, wiąże się z wielkim stresem i gigantyczną odpowiedzialnością. Jeśli musimy przeprowadzić skomplikowaną operację u pacjenta z dodatkowymi obciążeniami zdrowotnymi, pojawiają się emocje, które trzeba… zostawić za drzwiami i na blok operacyjny wejść „na chłodno”.

Pamięta pani najtrudniejszy zabieg?
Każdy, także ten z pozoru prosty zabieg, może okazać się piekielnie trudny. Nawet jeśli badania pomagają określić, z czym mamy do czynienia, blok operacyjny weryfikuje pierwotne założenia. Po rozpoczęciu operacji wiele rzeczy może wyglądać zupełnie inaczej, a decyzje trzeba podejmować w ułamku sekundy. 
Najtrudniejsze zabiegi to z pewnością te przeprowadzane nocą, podczas ostrego dyżuru, gdy wszystko dzieje się szybko i od decyzji chirurga zależą losy pacjenta. 

Jest strach?
Tylko głupiec się nie boi. To zdanie powtarzali moi nauczyciele i mieli rację. Stres i obawy towarzyszą nam nieustannie, ale umiejętność opanowania emocji, wyciszenia i maksymalnego skupienia na tym, co jest do wykonania, to taki chirurgiczny dekalog. Pracujemy w zgranym zespole, dzielimy się spostrzeżeniami, wspieramy. Oczywiście, towarzyszy nam napięcie, poziom adrenaliny rośnie, ale to raczej motywujące. 

Potem trzeba jakoś odreagować. 
Ja wybieram sport, zwłaszcza bieganie. 

Chirurg pamięta ludzi, których operował? 
Historie niektórych pacjentów zostają w głowie przez długi czas. Pamiętam młodą kobietę, która zgłosiła się do poradni z podejrzeniem choroby hemoroidalnej. Już po wstępnym zbadaniu sprawa okazała się znacznie poważniejsza: w odbycie rozwijał się guz. Nowotwór złośliwy. Pacjentkę poddano leczeniu onkologicznemu, dziś czuje się dobrze i normalnie funkcjonuje. Pozostajemy w stałym kontakcie.

Zawód lekarza: wyrzeczenia, pasja, idee?
Wszystko razem. Prawdziwa mieszanka skrajności. Jedno jest pewne: gdybym miała wybierać raz jeszcze – nic by się nie zmieniło.

Udaje się łączyć pracę zawodową z życiem prywatnym? 
Moim wielkim oparciem jest rodzina. Rozumie, gdy jestem zmęczona, wspiera, gdy miałam ciężki dzień i cieszy się, gdy wszystko poszło po mojej myśli. Dzięki temu, że pracujemy na wysokich obrotach i musimy powalczyć o wspólne momenty, nie tracimy czasu na jałowe spory, błahostki, poboczne tematy.

Anna Dołaszyńska-Żółkiewska
Chirurg w Szpitalu Miejskim nr 4 w Gliwicach. Zajmuje się przeprowadzaniem typowych zabiegów chirurgii ogólnej. Jest odpowiedzialna za zespół kontroli zakażeń szpitalnych – to jej kolejna medyczna fascynacja, obecnie skoncentrowana na zapobieganiu rozprzestrzeniania się koronawirusa wśród pacjentów i personelu medycznego. 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj