17 marca o godzinie 17.45 na Nowym Świecie, przed Teatrem Miejskim, krótkie, performatywne, upamiętnienie stu lat praw kobiet w konstytucji. Organizuje grupa Nic o nas bez nas Ruch Kobiecy Gliwice -Pyskowice.   
17 marca 1921 roku Sejm Rzeczypospolitej uchwalił pierwszą stałą konstytucję odrodzonego państwa polskiego, która wprowadzała w Polsce klasyczny trójpodział władzy. 

Konstytucja Marcowa w art. 96 stwierdzała, iż wszyscy obywatele są równi wobec prawa i w ten sposób jako pierwsza ustawa zasadnicza w pełni konstytuowała prawa wyborcze kobiet. Kwestię tę ostatecznie przypieczętował wyrok Sądu Najwyższego z 16 lutego 1924 roku, który orzekł, że art. 96 konstytucji uchyla przepisy prawne, które do tej pory ograniczały prawa publiczne kobiet.

Jednak, tak jak Dekret Piłsudskiego nie był zwieńczeniem walki kobiet o równe prawa w społeczeństwie, tak nie była nim również Konstytucja Marcowa. 
- Potwierdzała równouprawnienie kobiet. Ale zgodnie np. z ustawą z 1922 r. kobieta musiała mieć zgodę męża, by podjąć służbę państwową. Kobieta, poślubiając cudzoziemca, traciła obywatelstwo. Mężczyzna nie miał takiego problemu. Środowiska lekarskie, akademickie i prawnicze stawiały opór przed przyjmowaniem kobiet w swoje szeregi; liderzy polityczni, choć poparli równouprawnienie, nie dopuszczali kobiet na listy wyborcze. Kobiety niezamożne i biedne zmagały się przede wszystkim z olbrzymią nierównością płacową i wszechobecnym molestowaniem seksualnym. W II RP żyły też setki tysięcy robotnic wynagradzanych znacznie gorzej niż mężczyźni, a pokojówki zgodnie z prawem mogły być bite - byle niezbyt mocno - aż do czasów PRL -  mówi Małgorzata Tkacz- Janik, aktywistka społeczna, liderka grupy Nic o na bez nas.    

Dlatego w stulecie Konstytucji Marcowej organizatorki akcji chcą oddać hołd i upamiętnić wszystkie kobiety. - Które mimo ostracyzmu męskich środowisk politycznych, szowinistycznych ustaw, małego sprawstwa, nieustannego obchodzenia ustawy zasadniczej zwykłymi ustawami, były na tyle silne, zaangażowane i zdeterminowane jako obywatelki, że brały udział w wyborach oraz codziennych potyczkach z patriarchatem i zwyciężały. Pokonując  swoich konkurentów, ograniczenia obyczajowe oraz własne, kulturowe i osobowościowe ograniczenia torowały nam drogę do równouprawnienia i emancypacji. Do demokracji, wolności i godności - dodaje Tkacz - Janik. 

Dlaczego przed teatrem? Bo ten budynek ma swoją mało znaną herstorię kobiecego aktywizmu Polek i niewiele jest takich śladów w Gliwicach. 

W styczniu 1921 roku odbył się tu Wielki Sejmik Zarządów Towarzystw Polek, w którym uczestniczyło prawdopodobnie ok. 1500 osób, łącznie z delegacjami kobiet z Warszawy, Lwowa, Krakowa, Wilna, Poznania, Pomorza, Częstochowy, Sosnowca i Dąbrowy Górniczej. Obradami zainteresowały się najwyższe władze państwowe – Sejm i Rząd II RP, partie polityczne oraz kościół. W oficjalnej części przemawiali m.in.: poseł na Sejm Zofia Sokolnicka, delegatka „Służby Narodowej” Królestwa Maria Kleniewska, Wojciech Korfanty, poseł górnośląski ksiądz Brandys, redaktor „Sztandaru Polskiego” Kwiatkowski, delegatka Katolickiego Związku Kobiet Zakrzewska, przedstawicielka Narodowej Organizacji Kobiet Józefa Szebeko. Jako pierwsza przemawiała Zofia Sokolnicka, która „wyłuszczyła uchwały Sejmu” dotyczące Górnego Śląska. Na koniec pokazano „Kościuszkę pod Racławicami” – niezwykłe to było ponoć wrażenie, zwłaszcza dla kobiet, które; „jeszcze nigdy teatru polskiego nie widziały”.
Sejmik wystosował apel plebiscytowy w imieniu 40 000 Górnoślązaczek.  
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj