W każdą ostatnią niedzielę lipca parafia w Sośnicowicach czci swojego patrona, świętego Jakuba, a mieszkańcy idą ulicami w procesji. Zwyczaj zapoczątkowano po wojnie, kiedy to katolicy z wiosek wokół Sośnicowic zmierzali na mszę, niosąc figury świętych. 
Niegdyś procesje podążały z Trachów – uczestnicy nieśli figurę Świętego Serca Pana Jezusa, Łanów Wielkich (figura św. Teresy), Chorynskowic (św. Jadwiga) oraz Polskiej Wsi (Matka Boska z Lourdes - figurę przywieziono z Francji). Dwie ostatnie miejscowości terytorialnie należą dziś do Sośnicowic. 

Po wojnie przemarsze organizowano dwa razy do roku - w niedzielę zmartwychwstania oraz ostatnią lipcową. W czasach PRL ich zabroniono, ale mieszkańcy Polskiej Wsi, na czele z lokalną działaczką Teresą Szymońską, zwyczaj reaktywowali. I tak, na świętego Jakuba, chodzą już od 20 lat – od kapliczki do kościoła. A po procesji i mszy na wszystkich czekają tradycyjne odpustowe stragany.

Niesienie figury matki Boskiej z Lourdes to przywilej - mają go mężczyźni. Idą ubrani w śląskie stroje, zakupione przez Szymońską. 

Kiedyś rzeźbę dźwigały dziewczęta (w procesji wielkanocnej ubrane na czarno, a w odpustowej - na biało), ale ze względu na jej ciężar zajęcie przejęli panowie. W pochodzie udział biorą także dzieci - one niosą figurkę św. Floriana. 

Możliwe, że w przyszłym roku także mieszkańcy Łanów Wielkich zdecydują się na powrót do tradycji i zorganizują podobną procesję.  Jeśli to się uda, może przyjdzie czas na Trachy i Chorynskowice. 

(tt)

FOTO Studio Iwona Mandel 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj