Mała gmina pod Gliwicami dała dużym miastom przykład demokracji, komentowano po ogłoszeniu wyników ostatnich wyborów samorządowych. Swoimi głosami 21 października mieszkańcy Sośnicowic pokazali, że nie zgadzają się z decyzją wojewody śląskiego z PiS.   
                                    
Nie pomogły wizyty posłów Prawa i Sprawiedliwości, nie pomogła obecność wojewody śląskiego na tegorocznych dożynkach (z wszystkich gmin powiatu gliwickiego Jarosław Wieczorek gościł na święcie plonów tylko w Sośnicowicach). Nie pomogła promocja w internecie, wręczanie kwiatów, wozy dla strażaków, odnowiony pomnik i przebieranki w regionalny strój. Mieszkańcy powiedzieli głośne i wyraźne „nie” kandydatce na urząd burmistrza, która od lutego piastowała stanowisko komisarza gminy. 

Ale wybory pokazały coś jeszcze: Polakom niczego nie można narzucać, wówczas się buntują. Niech sośnicowicki przykład mają więc w pamięci wszyscy politycy, którzy nie słyszą głosu suwerena.  

Tegoroczne wybory w Sośnicowicach wzbudzały ogromne emocje – interesowano się nimi nawet w Gliwicach i innych gminach naszego powiatu. Wszystko z powodu wyjątkowej sytuacji. 

Po pierwsze, w szranki o fotel burmistrza stanął doświadczony samorządowiec (wieloletni radny gminny i powiatowy), pracownik urzędu miejskiego Leszek Kołodziej oraz jego przełożona, pełniąca obowiązki burmistrza Ewa Waliczek. Po drugie, mieszkańcy, wrzuconym do urny głosem, chcieli wypowiedzieć się w sprawie, w której wcześniej nie mieli nic do powiedzenia. 

Otóż po śmierci burmistrza Marcina Stronczka 35-letnia Waliczek została nieoczekiwanie komisarzem gminy. Zgodnie z przepisami, mianował ją na to stanowisko premier RP, jednak kandydaturę podsunął mu wojewoda śląski. Kandydatura zaś była kontrowersyjna – Waliczkowa, młoda pracownica banku, z samorządem nie miała dotąd do czynienia, poza tym była żoną kolegi wojewody. 

Mimo wyraźnego sprzeciwu radnych, chcących wyborów przedterminowych, mimo oburzenia części mieszkańców, mimo głosów, że ta sytuacja trąci nepotyzmem, komisarzem została. Swój urząd piastowała od lutego br. Przez te kilka miesięcy uczyła się gminy, robiąc sobie przy okazji promocję w mediach społecznościowych. Wreszcie postanowiła wystartować w wyborach. 

A walczyła intensywnie. Dość wspomnieć, że na samo zakończenie kampanii, w piątek – dzień przed ciszą wyborczą, pani komisarz pozwała swojego kontrkandydata w trybie wyborczym. Twierdziła, że prowadzi on agitację na facebookowym profilu o nazwie Radni Gminy Sośnicowice i wnioskowała o zakaz rozpowszechniania na tymże profilu materiałów wyborczych. Waliczek uważała też, że fanpage wprowadza mieszkańców w błąd, sugerując, że jest profilem radnych, zaś został utworzony tylko przez ich grupę, tę popierającą Kołodzieja. 

Sąd Okręgowy w Gliwicach wniosek Waliczek oddalił, przyznając rację Kołodziejowi. Stwierdził, że można wnieść o wydanie zakazu rozpowszechniania informacji, jeżeli są one nieprawdziwe. Zaś te zawarte w materiałach na profilu radnych takowymi nie były. Dodał też, że profil prowadzony jest tylko przez grupę radnych, bez udziału Kołodzieja, co jasno wynika z informacji zamieszczonych na stronie. A to, że kandydat coś tam zamieścił, nie znaczy, że jest zaangażowany w jego prowadzenie. 

W ostatni dzień kampanii na oficjalnym profilu kandydatki na Facebooku pojawił się też wpis zatytułowany „Karty na stół”, który sugerował niejasne finansowanie kampanii kontrkandydata. Kołodziej szybko i wiarygodnie sprawę wyjaśnił: zgodnie z przepisami, jego kampania finansowa była ze środków komitetu wyborczego, a składali się członkowie tegoż komitetu. Wpis Waliczkowej szybko usunięto...

Być może takie ruchy pani komisarz, być może brak doświadczenia, a być może popularność Kołodzieja wpłynęły na znaczący wynik wyborów. Ale wpływ miała tu z pewnością również wspomniana wyżej sytuacja, czyli mianowanie Waliczek na komisarza wbrew woli radnych. 

- Ludzie stanęli po naszej stronie w tym konflikcie. Dziękujemy – powiedziała po ogłoszeniu wyników jedna z radnych, wybrana na kolejną kadencję.

A ludzie rzeczywiście opowiedzieli się jednoznacznie po stronie Kołodzieja. Został on burmistrzem, zdobywając 76,32 proc. poparcia. Waliczkową poparło jedynie 23,69 proc. mieszkańców, więc może ona śmiało mówić o wyborczej klęsce. Tym bardziej że Kołodziej wprowadził też swoich kandydatów do rady miejskiej – na 15 mandatów ma ich w radzie aż 14. 

Nowy burmistrz zdaje się być tak dobrym wynikiem trochę zaskoczony: - Wierzyłem, że misja się powiedzie i tak się stało, ale wynik przerósł moje oczekiwania, jest nieprawdopodobny – mówi Kołodziej, chwalony teraz za spokój i kulturę osobistą podczas kampanii. - Z mocnym przekonaniem chcę podkreślić, że to zasługa moich wyborców. Dziękuję również najbliższym współpracownikom, kandydatom na radnych oraz innym osobom, które mnie tak rozsądnie i zarazem skutecznie wspierały. To był czas ogromnego wysiłku, ale opłaciło się. Serdecznie gratuluję wszystkim, którzy zdobyli mandat radnego – dodaje. 

Frekwencja w tegorocznych wyborach była wysoka, wyniosła 56,7 proc. - To dużo jak na naszą gminę – powiedział „Nowinom” mieszkaniec jednego z sołectw. - Chyba wszyscy poszli do urn, żeby pokazać swój sprzeciw wobec decyzji wojewody - dodaje.

Poprosiliśmy wojewodę Wieczorka o komentarz w sprawie miażdżącej przegranej jego nominantki. Nie skomentował, ale pogratulował wszystkim kandydatom wybranym w demokratycznych wyborach, także Kołodziejowi. 

Rzeczniczka wojewody, Alina Kucharzewska, przy okazji składania gratulacji, reklamuje zaś programy PiS. Mówi więc, że wojewoda ma nadzieję, iż, dla dobra mieszkańców, nowy burmistrz będzie zainteresowany szeroką ofertą programów rządowych, jak Maluch+, Senior+, Bezpieczna+, Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa,  Rządowy Program na rzecz Rozwoju oraz Konkurencyjności Regionów poprzez Wsparcie Lokalnej Infrastruktury Drogowej czy nowy Fundusz Dróg Samorządowych, który, zgodnie z zapowiedziami rządu, ma ruszyć jeszcze w tym roku. 

I od siebie już rzeczniczka dodaje, że, oczywiście, nowemu burmistrzowi życzy dużo efektywnej pracy na rzecz mieszkańców. 

A na koniec głos obywateli. „No i to jest demokracja, z którą PiS jeszcze nie wygrało, choć starania czyni”, „brawo, wybrali ludzie”, czytamy w komentarzach na nowinowym profilu.  

(sława)

FOTO Krzysztof Krzemiński


 

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj