Siatkarki AZS Politechniki Śląskiej Gliwice udanie zainaugurowały sezon u siebie. W trzeciej kolejce spotkań w I lidze wygrały z Budowlanymi Toruń 3:1. 
W pierwszych dwóch setach dominowały gospodynie, w trzeciej odsłonie górą były torunianki. Czwarty set stał się zaś najbardziej emocjonujący i na swoją korzyść rozstrzygnęły go gliwiczanki.

Mecz rozpoczęła zagrywką Agata Skiba, lecz pierwszy punkt zdobyły torunianki. Jak się jednak okazało, były to dla nich miłe złego początki. Kapitalnie bowiem w spotkanie weszła Oliwia Michalak. Siatkarka AZS-u zdobywała punkty seryjnie i gospodynie szybko prowadziły 5:2, a potem utrzymywały bezpieczną przewagę 3-4 oczek. Tylko kilka razy udało się przyjezdnym zbliżyć na jeden punkt. Wtedy jednak następowała mobilizacja i podopieczne Wojciecha Czapli odjeżdżały rywalkom. Akademiczki wygrały pierwszą partię 25:19.

Kapitalny był dla naszej drużyny początek drugiej odsłony. Marysia Woźniczka serwowała tak, że szybko zrobiło się 6:0. Trener Budowlanych musiał już na początku wziąć czas. Nic to nie pomogło. Dalej świetne zawody rozgrywała Michalak, a skutecznie pomagała jej na środku Sylwia Pelc. W dalszym ciągu bardzo dobrze prezentowała się Skiba – skrzydłowa powiększała przewagę i torunianki w zasadzie nie miały nic do powiedzenia. Skończyło się wygraną 25:17.

Wydawało się, że gospodyniom wystarcza godzina z kawałkiem, by zamknąć mecz. Tak też zapowiadało się na początku trzeciej odsłony. Akademiczki prowadziły nawet czterema punktami, ale zgubiła ich pewność siebie. 
Przyjezdne najpierw doprowadziły do remisu, potem grano punkt za punkt. W końcówce gliwiczanki zaczęły zachowywać się nerwowo, popełniały błędy, miały niedokładne zagrania. W efekcie zawodniczki z Torunia cieszyły się z pierwszego w tym sezonie wygranego seta (25:22).

Nie od dziś wiadomo, że w siatkówce jest tak: jeśli nie wygrywa się 3:0, to można przegrać 2:3, na co zresztą zanosiło się w połowie czwartej kwarty. Przyjezdne prowadziły już 13:7, ale prawidłowo zareagowali trenerzy AZS-u. Po pierwsze, przerwali dwukrotnie grę, po drugie, dokonali zmian. 

Na parkiecie pojawiła się Marta Becker, zaraz po niej Joanna Ciesielczyk. Pierwsza wzmocniła środek, druga, swoją zagrywką, zaczęła skuteczne nękać torunianki, co przełożyło się na wynik 19:16 dla akademiczek. 

Wydawało się, że siatkarki z Gliwic dopełnią formalności, jednak w zespole Budowlanych grała Marta Pik, która ma równie trudną zagrywkę co Ciesielczyk. W efekcie na tablicy pojawił się wynik 22:22. Wtedy nasza rezerwowa, Marcelina Karpińska, uderzyła tak mocno, że zawodniczka Budowlanych nie zdołała odbić i gliwiczanki miały piłkę setową. Przy zagrywce Karpińska trafiła wprawdzie w siatkę, lecz szybko się zrehabilitowała i przy następnej akcji rywalki nie potrafiły rozegrać jej uderzenia. Mecz, atakiem ze skrzydła po przekątnej, zakończyła Ciesielczyk.

W najbliższą sobotę, 19 października o godz. 17.00, siatkarki AZS-u zagrają kolejne spotkanie u siebie. W hali przy ul. Kaszubskiej podejmować będą Stal Mielec. 

AZS: Agata Skiba – Angelika Wystel, Oliwia Michalak, Sylwia Pelc, Maria Woźniczka, Aleksandra Trojan, Aleksandra Elko (libero) oraz Jagoda Januszkiewicz, Marta Becker, Joanna Ciesielczyk, Patrycja Chrzan, Marcelina Karpińska, Karolina Bohdanowicz (libero)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj