„Tańczysz jeszcze?” – to pytanie Dominika Witkowska (37 l.) z Niekarmii słyszy często od osób, które pamiętają, że kiedyś tańczyła w Gliwickim Centrum Tanecznym, a później w Klubie Tańca Towarzyskiego Forum Zabrze. 
Taniec towarzyszył jej od najmłodszych lat, a pierwsze lekcje, jakie pamięta, to zajęcia u Beaty Chmury, na które dojeżdżała do pyskowickiego MOKiS-u. Później były lekcje z Olimpią Bielecką w Poniszowicach, a następnie kilka lat wielogodzinnych ćwiczeń na parkiecie w szkole tańca Beaty i Andrzeja Dominiaków. 

- Piękny czas. Obozy sportowe, przyjaźnie trwające do dziś i wspomnienie prawdziwej sportowej rywalizacji - opowiada Witkowska.

Po maturze wyjechała do Krakowa, gdzie po raz pierwszy zetknęła się z tańcem współczesnym. Ukończyła pierwszy kurs instruktora fitness. Pracę magisterską na Uniwersytecie Jagiellońskim napisała wprawdzie z historii wychowania, ale z elementami tanecznymi. „Studium nad relacjami między tańcem a wychowaniem” powstało pod kierunkiem prof. Juliana Dybca.

Po studiach wróciła na ukochaną śląską wieś. Choć nie została profesjonalną instruktorką, coraz częściej otrzymywała propozycje prowadzenia zajęć. Swój warsztat doskonaliła na lekcjach w nieistniejącym już Śląskim Teatrze Tańca w Bytomiu. Ukończyła też studia podyplomowe (z zakresu artystycznych  form aktywności ruchowej) na katowickim AWF-ie.

Z rodzinnej Niekarmii dojeżdżała do Bytomia, by prowadzić zajęcia jako pedagog tańca w ramach projektów społecznych Śląskiego Teatru Tańca. Szybko odkrywała jednak, że choć potrzeby młodzieży z ubogich rodzin czy domu dziecka są duże, bardziej jest potrzebna w swojej najbliższej okolicy.  

Dlatego po pracy (jest zastępcą dyrektora Centrum Kultury „Zamek w Toszku”) prowadziła zajęcia taneczne i fitness w Toszku, Wielowsi, Poniszowicach, Rudnie, Sierakowicach, Ligocie Toszeckiej czy Niezdrowicach. 

- Dekadę temu zajęcia fitness w wiejskich społecznościach były rzadkością - mówi. - Na wsi  to była nowość i dlatego panie przychodziły z wielką radością, entuzjazmem. Wreszcie mogły ćwiczyć u siebie, a nie dojeżdżać do miasta.

Szczególnie ciepło wspomina projekt taneczny zrealizowany we współpracy z Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Rudzińcu i Szkołą Podstawową w Poniszowicach. 

- Prowadziłam zajęcia taneczne dla seniorów – wraca pamięcią. - Ciekawe doświadczenie, bo tym chwilom towarzyszyła zupełnie inna energia, a zaangażowanie ze strony uczestników było niesamowite.

Podobnie z dniem tańca na zamku w Toszku. Wtedy prezentowały się wszystkie grupy taneczne działające w tamtejszym centrum kultury. W roku 2012 z tancerkami i choreografkami Aleksandrą Holesz oraz Aleksandrą Bożek Muszyńską, podczas tygodniowych warsztatów tańca współczesnego, Witkowska współtworzyła spektakl, który został później zaprezentowany przed szerszą publicznością.

Pani Dominika w sposób szczególny wraca wspomnieniami do czasów działalności w Integracyjnym Teatrze Tańca „Kierunek”, działającym przy Śląskim Teatrze Tańca w Bytomiu. Były to godziny na sali baletowej, spędzone z osobami niepełnosprawnymi. Doświadczenie, które pokazuje, że tańczyć może każdy.  

- Taniec ma się w sobie, to sposób na wyrażenie siebie, odstresowanie. Ważne, by był ktoś, kto zainspiruje, zachęci – mówi.        

Obowiązki zawodowe i wychowywanie dwóch małych synów powodują, że nie ma wiele wolnego, ale i tak stara się znaleźć czas, by być na bieżąco z niektórymi trendami w  fitnessie. Myśli o kolejnym projekcie tanecznym na wsi i nie przejmuje się, że być może mało kto o nim usłyszy.

- Z tańcem jest tak, że w każdym momencie mogę wstać i coś zaimprowizować, bo on jest we mnie, jest mój. To talent i pasja – podkreśla.

(san)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj