„Przykładasz ucho do poduszki. Słyszysz bicie serca, ciche łkanie, głos sumienia, ostatni dzwonek, wołanie. Przymykasz oczy. Co widzisz? Chaos myśli, sodomę na szklanym ekranie, walkę żywiołów, zabijanie...”. To fragment wiersza napisanego przez 59-letnią Bernadettę Suligę z Pilchowic, poetkę, malarkę, rękodzielniczkę, społeczniczkę i kontynuatorkę zapomnianych tradycji śląskich.

Suliga pochodzi z Płużnicy Wielkiej na granicy województwa opolskiego i śląskiego.  Tam dorastała, podglądała mamę, babcie i sąsiadki oraz chłonęła przekazywaną przez nie wiedzę.
- Obok nas mieszkała pani Elza, która była prawdziwą mistrzynią w robieniu kwiatów z bibuły. Mama szydełkowała, babcie piekły. Kiedyś dom ozdabiało się samemu. Koszyczki, serwetki, kompozycje… Nie to, co dzisiaj, kiedy zalewa nas chińszczyzna i za parę groszy można kupić coś kolorowego. Różnica taka, że to nasze rękodzielnictwo ma duszę, a azjatycka taniocha - nie.

Po skończeniu technikum kolejowego w Gliwicach wyszła za mąż i zamieszkała w Pilchowicach. Rodzina, dzieci, praca pochłaniały ją bez reszty. Nie było czasu na realizowanie młodzieńczych pasji. Dopiero kiedy dzieci się usamodzielniły, oddała się hobby. A ma ich niemało. Najistotniejsze to kultywowanie tradycji.

- Żyjemy dziś w świecie, w którym część ludzi chce się od tradycji odciąć, bo rzekomo stoi ona na drodze postępu. Nic bardziej mylnego. Przekazywanie z pokolenia na pokolenie obyczajów, przekonań, zasad, wierzeń, sposobów myślenia, odczuwania albo postępowania jest czymś pięknym. Proszę popatrzeć, to moje wnuczki (do pokoju wchodzą dwie kilkuletnie blondyneczki – red.). Już z babcią kręcą kwiatki, podglądają, jak robimy wieńce dożynkowe, jajka skrobią na Wielkanoc, pomagają mi przy słodkich wypiekach. Przekażą to kiedyś swoim dzieciom.

Moją uwagę przykuwają czerwone maki stojące na podłodze, w wazonie, obok inne kwiaty, na stole stroik z bibuły i kwiatowe cudeńka z pestek dyni. Piękne. - Zrobione są z papieru i bibuły – wyjaśnia pani Bernadetta. - Wróciłam do tej nieco zapomnianej sztuki dziesięć lat temu. Dzisiaj dzielę się swoimi umiejętnościami z innymi. Prowadzę warsztaty w przedszkolach, kołach gospodyń wiejskich. W czasie tych spotkań staram się też opowiadać o zanikających tradycjach. Czy ktoś jeszcze dziś pamięta o obmywaniu się w Wielki Piątek w potoku? Albo o robieniu z palmy krzyżyków i wbijaniu ich w Poniedziałek Wielkanocny w róg pola oraz święceniu wodą?

Pani Bernadetta i nieżyjąca już Aleksandra Gąbka były animatorkami utworzenia Stowarzyszenia „Pilchowiczanie - Pilchowiczanom”.  Jednym z elementów jego działalności są warsztaty kroszonkarskie, realizowane w szkołach, połączone z opowieściami o zanikających zwyczajach. Stowarzyszenie organizuje je również przy okazji jarmarków gminnych. Te służyć mają pokazywaniu artystów ludowych, których w gminie, powiecie czy regionie nie brakuje.
Suliga to mistrzyni w zdobieniu jajek tradycyjną metodą skrobania. Uczestniczyła w konkursach kroszonkarskich, a efekty jej pracy mogłem zobaczyć na żywo. Minidzieła sztuki!   
Moja rozmówczyni się rozwija i w tym roku zaczęła malować. Na razie kwiaty, ale już na pierwszy rzut oka widać talent. - Jako stowarzyszenie zainicjowaliśmy warsztaty malarskie i zacząłem w nich uczestniczyć – uśmiecha się.

Pani Bernadetta słynie w Pilchowicach i okolicy ze znakomitych wypieków. Oczywiście na okoliczność przyjazdu wysłannika „Nowin” przygotowała co nieco, ale... nie spróbowałem. Cóż, dieta... Zapewniam jednak: ciasto wyglądało niezwykle apetycznie.

- Moje babcie świetnie radziły sobie w kuchni i wynajmowano je na wesela – opowiada pilchowiczanka. - Od nich nauczyłam się gotowania oraz wypiekania różnych pyszności. Prezentuję je i sprzedaję na naszych jarmarkach, a zebrane pieniądze przeznaczam na restaurację pilchowickiego parku. Dzisiaj wygląda on o niebo lepiej. Organizowane są w nim koncerty, co piątek warsztaty dla dzieci, rajdy nordic walking.

Powoli dobiega końca rozmowa, a ja nie przedłużam jej, bo Bernadetta Suliga czeka na swoje koleżanki, z którymi właśnie przygotowuje koronę dożynkową. W 2015 roku wieniec z Pilchowic reprezentował nasz powiat na dożynkach prezydenckich w Spale. Może i tym razem będzie najlepszy...
(san)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj