Ostatnim punktem kwietniowej sesji rada miasta była uchwała, której projekt przygotowali radni klubu Prawa i Sprawiedliwości. Chodzi o przyjęcie stanowiska w sprawie upamiętnienia setnej rocznicy wybuchu III powstania śląskiego. Zdanie odrębne przedstawiła radna Agnieszka Filipkowska z klubu radnych KO - Nowoczesna.       
Uzasadnienie uchwały tu:  

Oto treść stanowiska przekazanego przez radną:   

"Jako doktorowi nauk humanistycznych bardzo bliska mi jest idea popularyzowania wiedzy historycznej, szczególnie tej, która dotyczy historii lokalnej. Swoją pracę doktorską pisałam na temat języka śląskiego i jego wpływu naukę języka niemieckiego szczególnie w obrębie leksyki. Nie da się jednak mówić o języku bez kontekstu historycznego i socjologicznego opartego bardzo mocno na poczuciu tożsamości. 

Śląsk to obszar bardzo mocno zróżnicowany i nigdy nie był jednokulturowy czy jednojęzykowy. W jednym z rozdziałów mojej pracy pisałam o sporze o historię Śląska z polskiej i niemieckiej perspektywy. Mówiąc o sporze o niemieckość czy polskość Śląska, chcę przytoczyć przykład dwojakiego postrzegania pewnych faktów historycznych, postrzegania zależnego od narodowości autora. 

Na polskim rynku wydawniczym trzy publikacje o historii Śląska należą do najbardziej cenionych i uznanych. Pierwsza, a zarazem najstarsza z nich, to Historia Śląska od pradziejów do 1945 roku autorstwa Kazimierza Popiołka (spod jego pióra wyszły również Śląskie dzieje). Kolejna publikacja to książka wydana na początku obecnego wieku pod redakcją Joachima Bahlckego Śląsk i Ślązacy, a wydana rok później Historia Śląska czworga autorów domyka tę „trójcę”. Porównując jednak te pozycje, daje się wyraźnie odczuć różnicę w postrzeganiu historii z perspektywy Niemców i Polaków. 
Polskich autorów cechuje wyraźna propolskość, natomiast Joachim Bahlcke (jego Śląsk i Ślązacy to książka napisana po niemiecku, tłumaczona na polski) stara się przedstawić historię Śląska w taki sposób, by przekonać czytelnika o niemieckich korzeniach tego obszaru. 

Dlaczego o tym tu teraz mówię? Ponieważ jako rodowita Ślązaczka, której dziadek urodził się w Gliwicach w 1902 roku nie mogę oprzeć się wrażeniu, że znów a być może powinnam powiedzieć, że nadal mamy tu na Górnym Śląsku próby ukazywania jednej części historii tego regionu. Nie możemy zapominać ani o tych, co walczyli o polskość Śląska ale też o tych, którzy w plebiscycie wybrali zdecydowanie inną opcję. 

W Gliwicach w plebiscycie 20 marca 1921 roku ponad 79% Ślązaków – mieszkańców tego miasta - opowiedziało się za Niemcami, a co skutkowało tym, że powstańców bardziej się bali, niż byli ich sprzymierzeńcami. Mówiąc to zdaję sobie sprawę z tego, że mogę zostać ponownie nazwana ukrytą opcją niemiecką. Mimo to pragnę przypomnieć wszystkim obrońcom polskości Śląska- w myśl za Szczepanem Twardochem - że Górny Śląsk nigdy nie był i nie jest jednolity a obecnie istnieje w przestrzeni publicznej wyłącznie przez swoją osobność i odrębność, od koszulek ze śmiesznymi sztichwortami i głupich piosenek, po reportaże, powieści i sztuki teatralne, udane czy nie, złe czy dobre, ale generujące powoli korpus śląskiej kultury. 

Tej kultury, którą ukształtowali we mnie moi dziadkowie, którzy mimo strachu przed nowym, przed polskością, nie uciekli do Niemiec. Nie uciekli, bo byli Ślązakami kochającymi Gliwice. Biorąc zatem pod uwagę wyniki plebiscytu, rzetelność historyczną, odbywający się właśnie spis powszechny oraz historię własnej rodziny mieszkającej w Gliwicach w latach 20tych XIX wieku nie jestem w stanie poprzeć tej uchwały. Niemniej zawsze będę za nauką faktów historycznych, w tym tych o walkach toczonych w Gliwicach podczas trzeciego powstania śląskiego od 3 maja do 5 lipca 1921.

Ponadto w przedstawionym projekcie uchwały jest zasadniczy dla mnie problem a mianowicie brak konkretnych wytycznych na czym to uhonorowanie wybuchu powstania miałby polegać".  

Rada miasta przyjęła uchwałę przy 19 głosach "za", jednym "przeciw" i trzem wstrzymującym się. 

(ml) 
 

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj