- W środku europejskiego miasta, które chwali się, że "Przyszłość jest tu", są miejsca wyjątkowo wstydliwe - mówi Roman Goch, mieszkaniec Sośnicy. - Jednym z nich jest z pewnością kamienica przy ul. Sikorskiego 43, w której mieszkam z moją rodziną. Zawilgocona klatka schodowa, zapadają się schody, po których strach stąpać. Zalane piwnice, gdzie w wilgotnych, ciemnych pomieszczeniach spotkać można już tylko szczury i robactwo. Strych z zapadającą się podłogą i sypiącym sufitem oraz ubikacja na podwórku – woda zimą zamarza. 
 
Pojechaliśmy na miejsce. Rzeczywiście, mający ponad 100 lat budynek, stojący tuż przy ruchliwej ulicy Sikorskiego, wygląda wyjątkowo obskurnie. Jeszcze gorzej prezentuje się od podwórka, które jest nieutwardzonym klepiskiem. Z kamienicą sąsiaduje parterowa dobudówka. W niej mieszkańcy trzymają drewno i węgiel. Tuż przy niej jest wychodek, do którego dostać się można tylko podwórzem, nawet wtedy, gdy na zewnątrz trzaskający mróz. Sień nie zachęca do wejścia. Nieszczelne drzwi, skrzypiące schody, brud, zimno, na ścianach wilgotne wykwity i grzyb. Jak kwiatek do kożucha pasują zamontowane tu plastikowe okna.  

Roman Goch do dwupokojowego mieszkania przy ul. Sikorskiego 43 wprowadził się w 1997 r. i od tego czasu walczy o jakikolwiek, najskromniejszy nawet remont kamienicy. 

- Do tej pory ROM 5 naprawił tylko dach i pomalował klatkę, ale w taki sposób, że dzisiaj tynk odpada, bo woda leje się po ścianach - mówi Małgorzata Goch, córka pana Romana, która mieszka z rodzicami i samotnie wychowuje córkę. - Trudno uwierzyć, że w XXI wieku, w mieście rozwiniętym, jak Gliwice, przychodzi żyć w takich warunkach. 

 Jej mama - Jolanta Goch pokazuje na komin w kuchni, który był naprawiany jakiś czas temu. - Tak to zrobili, że najpierw dym się z niego ulatniał, a teraz woda leje się po nim - relacjonuje. - I co z tego, że mąż wytapetował ściany, skoro wszystko się odkleja. Chciałam zrobić mały remont jednego z pokojów. W administracji powiedzieli, żebym niczego nie ruszała, bo mi się sufit na głowę zawali. Ale, na miłość boską, czynsz za to mieszkanie to ponad 400 zł miesięcznie, a my nie mamy ciepłej wody, gazu, łazienki, ubikacja jest na zewnątrz. Kiedy mąż chciał ją zrobić w domu, powiedzieli, że nie wolno, bo to samowola.  

- Administracja (ROM 5 ZBM I TBS w Gliwicach - red.) tłumaczy się, że właściciel naszej kamienicy mieszka w Niemczech, a ROM jest tylko tymczasowym zarządcą i robi tyle, ile musi i na ile starcza pieniędzy - mówi pani Małgorzata. - A tych nie ma za wiele, bo, jak słyszymy, lokatorzy nie płacą czynszu. Owszem, mieliśmy zaległości, ale teraz jest dodatek mieszkaniowy i płacimy na bieżąco. Inna rzecz, że kiedyś mieszkało tutaj pięć rodzin, teraz tylko trzy. 

Roman Goch najbardziej utyskuje, że administracja ciągle lekceważy prośby o remont. - Tak, kilkanaście lat temu zrobiono tutaj parę napraw, ale to i tak kropla w morzu potrzeb. Ten budynek potrzebuje gruntownego remontu. Jak to możliwe, żeby w XXI w. wychodek był na zewnątrz! Ostatniej zimy zamarzła nam woda w spłuczce i muszli. Mimo że wcześniej przykleiłem tam styropian. Próbowałem odmrażać gorącą wodą, solą. Na nic się to zdało. Dopóki pomieszczenie nie będzie ocieplone i wyposażone w dodatkowe drzwi, tak będzie każdej zimy.  Administracja w lipcu odpisała nam, że wstawi nowe drzwi do klatki i WC, ale na razie cisza. Obiecano też, że w 2019 budynek będzie ocieplony i podłączony na do sieci ciepłowniczej. Ciekawe, jak ROM chce to zrobić, skoro nie jest jego właścicielem. Czcze obietnice?

W sprawę zaangażował się radny rady miejskiej  poprzedniej kadencji Jan Pająk i w połowie października napisał list do wiceprezydenta Adam Neumanna, dopytując, kiedy najemcy mieszkania nie będą musieli korzystać z ubikacji na podwórku. 

W imieniu prezydenta radnemu 30 października br. odpisał Zakład Gospodarki Mieszkaniowej w Gliwicach. Wyjaśniono, że w kamienicy nie da się wykonać toalet w lokalach, bo, po pierwsze, nie ma tam pionów wodno-kanalizacyjnych, a po drugie,  pomieszczeń, w których mogłyby się one znaleźć. 

W opinii ZGM, toalety są sprawne, a problem stanowią jedynie w okresie zimowym. Dlatego, w celu uniknięcia zamarznięcia instalacji oraz podniesienia temperatury w pomieszczeniu, w którym się one znajdują, zostanie zlecone zbudowanie drugich drzwi wejściowych. Ponadto planuje się ocieplenie naświetla i zabudowanie dodatkowej otuliny na instalacji wodnej.   

- Szkopuł w tym, że obiecali to zrobić do końca listopada, a mamy już grudzień i dalej nic nie zrobiono - mówią ze smutkiem Gochowie.

- Dla mnie tłumaczenie, że miasto nie może wykonać gruntownej modernizacji tej kamienicy, jest mało przekonywające. Przecież ma prawo wystąpić o zabezpieczenie hipoteczne nakładów poczynionych na remonty. Ocena ich konieczności oraz zaplanowanie należy do kompetencji miasta.   

PS. Po naszej wizycie przy ul. Sikorskiego administracja zamontowała nowe drzwi do toalety.
                                                                          (san)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj