Najważniejsze wyzwanie to uzyskanie statusu uczelni badawczej. Politechnika Śląska jest w elitarnym gronie 20 polskich uczelni aplikujących w takim konkursie.


Z prof. Arkadiuszem Mężykiem, rektorem Politechniki Śląskiej, rozmawia Małgorzata Lichecka.


Widzieliśmy pana profesora w awionetce w barwach uczelni podczas pokazów inaugurujących Centrum Kształcenia Lotniczego. A czy miał pan okazję spróbować sił w bolidzie Quarado?


Nie można się było do niego dopchać. Nasi studenci są rozchwytywani i bardzo aktywni. Na uczelni działa ponad 170 kół naukowych, w tym sześć o międzynarodowej renomie. Nie tylko pokazują potencjał uczelni, ale znakomicie ją promują. Najstarsze  koła to Silesia Greenpower – zawsze w czołówce na zawodach, dalej PolslRacing z Quarado i Elektrą, High Flyers – znane z dronów i statków bezzałogowych. 


Dzięki temu politechnika wchodzi w XXII wiek. Jakie wyzwania stawia więc sobie w nowym roku akademickim i które z nich są priorytetowe?  


Jako uczelnia techniczna kreujemy rozwój technologiczny, intensywnie włączamy się w aktywności z tym związane. Dziś kluczowa jest ekologia, energia odnawialna, dlatego w 2018 roku, podczas uroczystości przyznawania doktoratu honoris causa Bertrandowi Piccardowi, zdecydowaliśmy się na utworzenie Centrum Ochrony Klimatu. Chcemy je rozbudować, korzystając z nowych zapisów ustawowych i utworzyć coś na kształt laboratoriów pracujących na rzecz ochrony klimatu, zajmujących się też nowoczesną energetyką. Jako jedyna szkoła wyższa w kraju uczestniczyliśmy w konkursie ogłoszonym przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, dotyczącym opracowania polskiego autobusu o napędzie elektrycznym.  


A wyzwania? Najważniejsze to uzyskanie statusu uczelni badawczej. Politechnika jest w gronie 20 polskich uczelni aplikujących w tym konkursie. W naszej strategii rozwoju wskazaliśmy na sześć, kluczowych dla nas, obszarów badawczych: onkologię obliczeniową i spersonalizowaną medycynę, sztuczną inteligencję, materiały przyszłości, i to zarówno zaawansowane technologicznie, stosowane na przykład w lotnictwie, jak i te, które mamy w wyświetlaczach ledowych. Dalej, ochronę środowiska i nowoczesną energetykę, miasta przyszłości, automatyzację i przemysł 4.0. Określiliśmy je na podstawie dorobku uczelni i wybraliśmy te, w których rzeczywiście reprezentujemy bardzo wysoki poziom. 


Wszyscy mówią dziś o przemyśle 4.0. Roboty zastąpią ludzi? 


To bardziej złożona kwestia. Przemysł 4.0  to na przykład internet rzeczy, czyli wykorzystywanie technologii informatycznych w połączeniu z robotyzacją. Także sztuczna inteligencja. 


Coraz powszechniejsza? 


Pani i ja mamy ją w smartfonach. To przecież nasza Siri czy asystent Google. Mówiąc o przemyśle 4.0, mam też na myśli cyberbezpieczeństwo – chcemy rozwijać naszą naukową aktywność, tworząc specjalistyczne laboratorium. Rozwój informatyzacji to olbrzymie ilości danych, które trzeba przetwarzać. Wymaga  nowego podejścia, a jednocześnie bardzo dobrego zabezpieczenia dużych zbiorów danych.  


Na niedawnym Międzynarodowym Dniu Przedszkolaka, organizowanym przez Centrum Popularyzacji Nauki, dzieci były zachwycone, ale także szczerze zainteresowane eksperymentami naukowymi. 


Dla nas bardzo ważne jest oddziaływanie na otoczenie społeczno-gospodarcze, a mówiąc kolokwialnie, docieranie do osób, które nauką się nie interesują, czy wręcz się jej boją. Dlatego w 2017 roku powołaliśmy CPN. Oswajamy z nią różne grupy wiekowe: od juniora do seniora.


Ten autorski program centrum cieszy się dużą popularnością. 


Tak,  szczególnie wśród dzieci, bo najmłodsi mają jeszcze niczym nieograniczoną kreatywność, są ciekawymi świata, wdzięcznymi słuchaczami. I szalenie szybko się uczą. Poprzez takie programy pokazujemy, że nauki nie trzeba się obawiać. Co więcej, te zajęcia „podpowiadają” nam, jak modyfikować kształcenie na uczelni, a jednym z  elementów strategii politechniki jest  maksymalne uelastycznienie: student, dzięki odpowiedniemu zdefiniowaniu kompetencji i grup przedmiotów, będzie mógł wybierać specjalną ścieżkę. 


Chcemy uatrakcyjnić ofertę dydaktyczną i to niekoniecznie poprzez zwiększanie liczby kierunków, bo to trochę trudne do przewidzenia. Paradoksalnie, największą popularnością cieszą się u nas kierunki klasyczne, dobrze rozpoznawalne. Za pięć lat z rynku pracy zapewne zniknie część zawodów, ale pojawią się nowe, zatem studenci powinni być przygotowani do radzenia sobie ze zmieniającym się środowiskiem pracy i oczekiwaniami pracodawców. Wchodzimy w etap uczenia się przez całe życie. 


To dobrze, bo wtedy nie popadamy w rutynę. A propos uczenia się przez całe życie: od dwóch lat działają Akademickie Licea Ogólnokształcące w Gliwicach i Rybniku - to ważny projekt, pozwalający nie tylko na pozyskanie zdolnej młodzieży o bardzo konkretnych zainteresowaniach, ale też rozwój politechniki, jeśli chodzi o zapotrzebowanie zawodowe. Czy było to przedsięwzięcie trudne do przeprowadzenia? 


Bardzo. Choćby dlatego, że potrzebne są inne niż na wyższej uczelni kwalifikacje do prowadzenia zajęć. Było to również duże wyzwanie organizacyjne, ale myślę, że się opłaciło. Po pierwszym roku liceum wyrobiło sobie markę, otworzyliśmy nawet w Gliwicach jedną dodatkową klasę, ze względu na dużą liczbę chętnych z bardzo dobrymi wynikami.

 

ALO to szkoła troszkę bardziej akademicka – chodzi o relacje między uczniem a nauczycielem. Dużo uwagi poświęcamy integracji: nauka dla pierwszoklasistów zaczyna się od wspólnego wyjazdu. Poza tym licealiści są włączani na przykład w pracę studenckich kół naukowych. Klasa architektoniczna ma świetne warunki, bo szkoła funkcjonuje na wydziale architektury. Uczniowie mogą uczestniczyć też w wybranych wykładach na politechnice. A nam zależy, żeby rozwijać ich zainteresowania, kreatywność. 


Czyli taka kuźnia kadr? 


Przyjęliśmy zasadę, że to nie szkoła dla elit, ale chcemy elity kształcić. Jesteśmy otwarci na każdego, kto rzeczywiście jest zainteresowany i chce się rozwijać. 


Studia dualne – kierunek z roku na rok zyskujący na znaczeniu. Mariaż z przemysłem nowych technologii i innych branż okazuje się być bardzo istotnym miernikiem dotyczącym nie tylko praktycznego sprawdzenia wiedzy, ale także poznania realnych oczekiwań firm. Uczelnia może więc "korygować" swoje programy, a studenci mają okazję nie tylko do sprawdzenia się, ale też zyskania miejsca pracy. Czy łatwo było pozyskać partnerów? 


Na zachodzie takie studia wprowadzono wiele lat temu i są tam dość popularne. W  2015 roku Politechnika Śląska, na zamówienie przemysłu, utworzyła kierunek na wydziale mechanicznym technologicznym. Potrzebę wyartykułował zarząd Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Studia dualne to nie tylko praktyki w firmach, lecz odpowiednie przygotowanie programu nauczania oraz staży, trwających przez pół roku. Rekrutacja jest niejako podwójna – na wybrany kierunek i do firm. Studenci wybierają firmy, te zaś sprawdzają, czy student jest tym, kogo potrzebują. Finalnie podpisują umowę o pracę lub umowę cywilno-prawną. Tym sposobem studenci stają się pracownikami takich firm. 


Co to daje? Lepsze przystosowanie się do przyszłej pracy?


Od samego początku studenci wychowują się w firmie, nabywają odpowiedniego doświadczenia, i to nie jest już teoria, a praktyka, coś, za co ponosi się odpowiedzialność i z czego się jest rozliczanym przez pracodawcę. Z kolei dla nas to ważny sygnał związany z uelastycznieniem ścieżek przedmiotów i dopasowaniem ich do wymagań branż i przemysłów. Dla firm przygotowanie pracownika-studenta jest wysiłkiem finansowym, dlatego nie rekrutujemy więcej niż pięciu studentów do jednego pracodawcy. Poza tym staramy się dobierać firmy tak, by dawały uniwersalne wykształcenie. Podam przykład: jeśli kształcimy w zakresie budowy maszyn, wybieramy firmy, których produkty są wykorzystywane w kilkunastu liniach technologicznych, w różnych branżach – od przemysłu spożywczego do samochodowego. 


Studia dualne są trudne do prowadzenia i kosztowne. 


Politechnika Śląska otrzymuje na nie dofinansowanie w ramach programów ministerialnych. Nasi partnerzy wyposażają laboratoria w najnowszą aparaturę i technologię, budując w ten sposób swoją markę. Z drugiej strony chcemy, by studenci uczyli się rozwiązywania problemów pojawiających się w środowisku pracy. Muszą być przygotowani do zmiany i radzić sobie w sytuacjach kryzysowych.          


Uczelnia sięga nieba, chodzi o Centrum Kształcenia Kadr Lotnictwa Cywilnego. To poważne wyzwanie: trzeba mieć dostęp do lotniska, bazę techniczną, kadrę i sprzęt. 


Zaczęło się w 2008 roku, od utworzenia centrum, rok później już kształciliśmy na wydziale transportu specjalistów z nawigacji powietrznej, natomiast w 2011 mechaników lotniczych, ale bez certyfikatów. Przełomem okazał się rok 2018, kiedy uczelnia pozyskała niezbędne certyfikaty urzędu lotnictwa cywilnego, umożliwiające  kształcenie licencjonowanych mechaników lotniczych. Po przejściu procedury otrzymaliśmy zielone światło w specjalizacji śmigłowcowej i samolotowej. A proces certyfikacji nie jest prosty: trzeba mieć laboratoria, które budowaliśmy przez lata, do tego odpowiednie instrukcje i dokumentację kształcenia. Weryfikuje to, bardzo restrykcyjnie, urząd lotnictwa cywilnego. Nie mówiąc już o odpowiedniej kadrze. Uzyskaliśmy również certyfikat kształcenia dla pilotów samolotów liniowych. To najwyższy poziom licencji pilota.


Była kolejka do tych studiów?


Mamy ograniczany nabór, zatem tak, było sporo chętnych. Co roku przyjmujemy 30 osób na studia z zakresu pilotażu. Potrzebowaliśmy ośrodka kształcenia, więc na gliwickim lotnisku politechnika kupiła dwie działki. Na razie mamy jeden hangar do przechowywania samolotów, drugi będzie potrzebny dla mechaników lotniczych, w naszej bazie jest też samolot oraz śmigłowiec. Objęliśmy patronatem zespół szkół samochodowych, kształcący mechaników oraz jedną z krakowskich szkół średnich, chcącą wykorzystywać nasze certyfikowane laboratoria.  W 2018 r. utworzyliśmy specjalności związane z projektowaniem samolotów, układów napędowych lotniczych oraz bezpieczeństwa transportu, prowadzone po angielsku. Jeśli ośrodek się rozwinie, sięgniemy po elitarne kształcenie pilotów śmigłowców.             


Politechnika liderem rankingów, jest się czym pochwalić. Z jakich jest pan szczególnie dumny i co tak naprawdę przynoszą one uczelni?


Najważniejszą sprawą jest międzynarodowa rozpoznawalność. Chcemy być uczelnią będącą światową marką. To żmudne i pracochłonne, jednak dokładamy wszelkich starań. Istotna jest kategoryzacja pod względem jakości badań naukowych. I tu politechnika wypada bardzo dobrze: mamy 10 wydziałów z kategorią A, jeden nawet z A+. Dzięki temu możemy aplikować o status uczelni badawczej – to wymierny element budowania marki. Dla mnie cenne są również rankingi „Perspektyw”, w których rok rocznie osiągamy najwyższe lokaty. 


Rankingi to z jednej strony prestiż, z drugiej zobowiązanie.


Ale i motywacja. Dla studentów i pracowników. Jeśli osiągamy najlepsze lokaty, warto się starać. Co tu dużo mówić, za dobrymi pozycjami idą pieniądze, subwencje i dotacje. Szczególnie jeśli uzyskalibyśmy status uczelni badawczej. Prowadzimy także działania projakościowe, jak chociażby dofinansowanie aktywności studentów i pracowników - chodzi o publikacje, rozwijanie nowych obszarów badawczych, wyjazdy na konferencje, wszystko, co umożliwia zbudowanie zespołu badawczego, przygotowanie się do wnioskowania o granty. 


Wchodząc do rektoratu, zauważyłam nowy pylon z podstawowymi informacjami. Bardzo cieszy też neon, jaki pojawił się na tym budynku. To określa miejsce, w którym się znajdujemy, czyli kampus. Identyfikacja wizualna jest dziś szalenie ważna, a politechnika zastosowała ostatnio rebranding,  zmieniając w zasadzie całą linię.  


Nie tylko pylon przy rektoracie, ale wszystkie przy Akademickiej. Dobraliśmy kolorystykę budzącą pozytywne emocje i skojarzenia, nawiązując jednocześnie do 75-letniej historii uczelni. W 2018 roku wprowadziliśmy, testowo, prototyp podświetlanego pylonu. Okazało się, że nieźle się sprawdził, zamówiliśmy więc jeszcze 12 multimedialnych dwujęzycznych pylonów, ustawionych w różnych miejscach kampusu. Myślimy również  o ożywieniu ulicy Akademickiej, bo to główna oś łącząca Arenę Gliwice z centrum miasta, a my jesteśmy na tej osi istotnym elementem, więc nasza obecność wizualna jest ważna. 


W 2020 roku politechnika będzie obchodzić 75. urodziny.  Jakie wydarzenia zaplanowano?


Zaczynamy uroczystą inauguracją roku akademickiego – 2 października. A w programie obchodów, które potrwają kilka miesięcy: zjazd absolwentów, wydarzenia naukowe, sportowe, koncerty i wystawy historyczne z nawiązaniem do lwowskich korzeni oraz bal jubileuszowy.                            

 




wstecz

Komentarze (0) Skomentuj