Tego sylwestra 18-letni gliwiczanin z Szobiszowic zapamięta do końca życia. Kiedy jego matka wyjechała, zaprosił do swojego mieszkania grupę znajomych. Niestety, ci znajomi zaczęli zapraszać swoich znajomych...  
W końcu ludzi na "domówce" było tyle, że chłopak przestał nad nimi panować. A goście, kiedy już się porządnie upili, zaczęli zabawę w dewastację mieszkania. 

Gdy matka młodego człowieka wróciła do domu, zastała zdemolowane pomieszczenia, zniszczone lub uszkodzone sprzęty. 

Doszczętnie zdewastowana, od środka, była lodówka, w której ktoś odpalił petardę. Młodzi ludzie rzucali w ściany słoikami z sosami, rozbili akwarium (rybki padły), zniszczyli drzwi, meble, telewizor, uszkodzili lampy. W sumie straty gliwiczanki to ok. 15 tys. zł. 

Kobieta zadzwoniła na policję. Sprawę prowadzą śledczy z II komisariatu. Czeka ich ustalenie wszystkich uczestników imprezy, a także żmudne przesłuchania, konfrontacje oraz dociekania, kto i co zniszczył.

- Wstępne ustalenia wskazują, że zaproszeni młodzi ludzie nie uszanowali gościnności, a przede wszystkim zaufania nastolatka. Podczas imprezy ich zabawowy nastrój przemienił się w żądzę niszczenia. Młody gospodarz stracił panowanie nad gośćmi, do których wciąż dołączali kolejni, już przez niego niezapraszani - mówi nadkom. Marek Słomski, oficer prasowy gliwickiej policji. - To przykre doświadczenie gliwiczanki przytaczamy jako przestrogę przed obdarzaniem pełnym zaufaniem nastoletnich dzieci.
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj