W marinie na Odrze w Głogowie rozegrano w minionym tygodniu Mistrzostwa Świata w Pływaniu Lodowym. W gronie 300 zawodników z ponad 27 krajów, startujących w wodzie o temperaturze zaledwie 3 stopni Celsjusza, znalazł się mieszkaniec naszego miasta, 38-letni Leszek Zawadzki, na co dzień górnik Kopalni Sośnica. Gliwiczanin z tych mistrzostw wrócił z czterema medalami: złotym (1000 m), srebrnym (500 m) i dwoma brązowymi (100 i 50 m).

- Pływanie trenuję od siedmiu lat – mówi nasz mistrz. - Zaczynałem na Olimpijczyku, latem ćwiczyłem na otwartych akwenach. Nic tak przecież nie buduje charakteru i uszlachetnia człowieka jak sport. Na treningach przemierzałem od 6 do 12 km. Na Jeziorze Pławniowickim znają mnie chyba wszyscy wędkarze, bo płynąc ciągnę za sobą charakterystyczną pomarańczową bojkę. W końcu zacząłem jeździć na zawody. Z moich pierwszych Mistrzostw Polski Masters w basenie jeszcze z ciepłą wodą nie przywiozłem medalu, ale z kolejnych wróciłem już z brązem za 200 m stylem dowolnym.
Pływaniem lodowym pan Leszek zainteresował się w czasie pandemii. Nie był zrzeszony w Polskim Związku Pływackim i dlatego nie mógł trenować na basenie. Postanowił ćwiczyć w zimnej wodzie. - Bywały ciężkie momenty - wspomina. - Pływając w lodowatej wodzie trzeba być przygotowanym na najgorsze. To nie jest zwykłe morsowanie. Wchodzimy do wody bez skarpet i rękawiczek. Tylko czepek, kąpielówki i okularki. Zacząłem od startu w Pucharze Polski w Zimowym Pływaniu w Januszkowicach. W tamtym roku zdobyłem w sumie w całym cyklu 17 medali. W tym wywalczyłem trzy mistrzostwa Polski w kategorii wiekowej 34-39 lat. Zawody rozegrano w Gdyni.

Te wyczyny gliwiczanina poskutkowały powołaniem do kadry narodowej na 4. Mistrzostwa Świata w Lodowym Pływaniu w Głogowie. - Ten występ przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. W pięciu startach zdobyłem 4 medale dla Polski! Złoto na koronnym dystansie 1000 m, srebro na 500 m oraz dwa brązowe krążki w sprincie - na 100 i 50 m. Wszystkie krążki wywalczyłem w stylu dowolnym. Niewiele brakowało, a wróciłbym z pięcioma, bo na 250 m byłem czwarty – wylicza pan Leszek. Gratulujemy!

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj