Jeden punkt w dwóch ostatnich meczach to bilans piłkarzy Piasta w rundzie finałowej PKO Ekstraklasy. Najpierw gliwiczanie pojechali do Gdańska, by po raz kolejny w tym sezonie rywalizować z Lechią. Mimo wielu dogodnych sytuacji niebiesko-czerwoni ponownie ulegli gospodarzom 0:1. – To jest dla nas zaczarowany stadion – powiedział po spotkaniu trener Waldemar Fornalik. 
W minioną sobotę Piast zmierzył się w Warszawie z Legią. Mimo gry w dziesiątkę od 55. minuty (sędzia wyrzucił z boiska Bartosza Rymaniaka), wywiózł z Łazienkowskiej cenny punkt.
W tym sezonie Piast spotkał się z Lechią już cztery razy. Zaczęło się od meczu w Superpucharze Polski, potem były dwie potyczki ligowe i starcie w Pucharze Polski. Wszystkie te spotkania zakończyły się porażkami naszych. Nie tylko dlatego gliwiczanie bardzo chcieli wygrać. Mieli sportową złość po niezasłużonej porażce z Lechem u siebie. Fornalik zdecydował się na jedną zmianę w wyjściowej jedenastce. Patryka Sokołowskiego zastąpił doświadczony Tomasz Jodłowiec.

Gospodarze zaczęli bardzo agresywnie i w efekcie już w 4. minucie mieli okazję na strzelenie gola, ale żaden z graczy nie zamknął dośrodkowania z lewej strony. Gliwiczanie opanowali sytuację i sami wyprowadzili dwa ataki. Potem szybko zawodnicy obu zespołów przemieszczali się z jednej połowy na drugą, co mogło się podobać kibicom, niekoniecznie trenerom. Sporo było niedokładności i strat. Piłkarze Piasta starali się jednak dłużej utrzymać przy piłce i narzucić swoje warunki. 

Pierwszy strzał padł w 30. minucie. Celnie z dystansu uderzył Ze Gomes, lecz dokładnie tam, gdzie stał František Plach. Za chwilę Gomes przymierzył już precyzyjniej i bramkarz Piasta musiał wyciągnąć się jak struna, by wybić na róg. Gliwiczanie odpowiedzieli akcją, którą strzałem zakończył Jorge Felix – Dušan Kuciak był dobrze ustawiony i odbił futbolówkę. Goście przycisnęli i okazję na zmianę wyniku mieli Kristopher Vida oraz Piotr Parzyszek. Ten ostatni strzelał głową, obok słupka. W 43. minucie Flavio Paixao umieścił piłkę w bramce, lecz sędzia poprosił o wsparcie VAR i gola nie uznał – napastnik Lechii najpierw zatrzymał futbolówkę ręką, dopiero potem zdobył gola głową. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.

Drugą odsłonę lepiej rozpoczął Piast i już w 50. minucie Parzyszek mocno uderzył sprzed linii pola karnego, piłka odbiła się od słupka i wyszła za końcową linię. Gliwiczanie próbowali pójść za ciosem, częściej atakowali, jednak to Lechia miała okazję na objęcie prowadzenia po tym, jak Gomes trafił w słupek. Potem znów gra przesunęła się do środka boiska. 

Fornalik zareagował zmianami. Najpierw na murawie pojawił się Patryk Tuszyński, a w 63. minucie Parzyszka zastąpił Tiago Alves. Trzy minuty później Felix stanął oko w oko z Kuciakiem, ale bramkarz Lechii nie dał się pokonać. 
Jak się nie wykorzystuje takich sytuacji, często traci się gole. W 75. minucie Uroš Korun wpadł w polu karnym na Conrada. Sędzia zadecydował, że był to faul i podyktował jedenastkę, którą na gola zamienił Paixao. W 84. minucie powinno być 1: 1. Dominik Steczyk jak na tacy wyłożył Tuszyńskiemu, ten strzelił zbyt lekko i Kuciak bez problemu odbił ręką. 

W końcówce gliwiczanie próbowali stworzyć okazje na wyrównanie – bez powodzenia. Po raz piąty w tym sezonie musieli uznać wyższość gdańszczan.

Trener Waldemar Fornalik:
To dla nas zaczarowany stadion. Rozegraliśmy kolejny dobry mecz, w którym stworzyliśmy sobie sytuacje – dwie sam na sam. Takie okazje powinno się wykorzystywać. Jeśli nie będziemy strzelać bramek, zawsze może przytrafić się błąd. Jeżeli w polu karnym był faul na zawodniku Lechii, powinien być też podyktowany karny po faulu na Felixie. Przegrywamy drugi mecz w fazie finałowej w nietypowych okolicznościach, ale tak to w piłce bywa. Trzeba wyciągnąć wnioski i grać dalej.

Piast: František Plach – Martin Konczkowski, Uroš Korun, Jakub Czerwiński, Mikkel Kirkeskov, Kristopher Vida (58’ Patryk Tuszyński), Tom Hateley, Tomasz Jodłowiec, Jorge Félix, Sebastian Milewski (80’ Dominik Steczyk), Piotr Parzyszek (64’ Tiago Alves)

***
W tym sezonie Legia, przed meczem z drugim w tabeli Piastem, miała aż 11 punktów przewagi. Ewentualna wygrana przy remisie lub przegranej Lecha Poznań dałaby „wojskowym” już w niedzielę czternasty w historii tytuł mistrza Polski. Gliwiczanie nie zamierzali jednak ułatwić tego gospodarzom i po raz czwarty z rzędu chcieli z nimi wygrać. Aby ten cel osiągnąć, Fornalik zdecydował się dokonać dwóch zmian w składzie. Vidę i Jodłowca zastąpili Rymaniak i Sokołowski. Dla Rymianiaka był to pierwszy występ po wznowieniu rozgrywek.

– Do każdego rywala podchodzimy bez kompleksów, ale z szacunkiem. Najważniejsze to po prostu punktować – powiedział przed meczem trener. Jego sposobem na Legię miało być poprawienie skuteczności.

Pierwsze pięć minut było walką o przejęcie kontroli nad środkową częścią boiska. Nie udało się to żadnej ze stron. Akcję, która mogła przynieść zmianę wyniku, stworzyli gospodarze. W 16. minucie Luquinhas wdarł się w pole karne, celnie uderzył, Plach zdołał odbić przed siebie, asekurował go jeszcze Jakub Czerwiński. Zaraz potem Mikkel Kirkeskov oddał strzał z dystansu i zabrakło metra, by to goście cieszyli się z gola. 

Kolejny kwadrans upłynął na grze w środkowej strefie boiska, gdzie z czasem zaczął dominować Piast. Akcje gliwiczan kończyły się jednak niedokładnymi podaniami do wysuniętego na szpicy Parzyszka. Po 30 minutach inicjatywę przejęli gospodarze i na chwilę zamknęli gości pod ich polem karnym. Piast w końcu przerwał oblężenie i wyszedł z kontratakiem. W końcowej fazie tej akcji Felix minął już Igora Lewczuka, ale poślizgnął się i zamiast stać oko w oko z Radosławem Majeckim, stracił piłkę. To nieco uspokoiło zapędy Legionistów. Jeszcze w 44. minucie Walerian Gwilia uderzył niecelnie z dystansu. Już w doliczonym czasie gry gliwiczanie rzucili się na Legię i mieli okazję na gola. Po rogu, w zamieszaniu podbramkowym, strzelał Korun, futbolówka przeszła centymetry obok słupka.

Drugą połowę lepiej zaczął Piast. W 48. minucie goście wykonywali dwa rogi z rzędu. Gospodarzom udało się odpowiedzieć strzałem Pawła Wszołka, piłka zatrzymała się na bocznej siatce. Między 55. a 57. minutą Rymaniak dwukrotnie faulował Luquinhasa, za co zobaczył dwie żółte i w konsekwencji czerwoną kartkę. Wydawało się, że Piast, grając w osłabieniu, szybko polegnie. Tymczasem Sebastian Milewski został przez Wszołka sfaulowany w polu karny. Arbiter podyktował rzut karny, który pewnym strzałem na gola zamienił Felix. 

Mimo prowadzenia trzeba było cofnąć się do obrony, by przetrwać jak najdłużej bez straty gola. W 78. minucie Tomáš Pekhart dwukrotnie stanął przed szansą na wyrównanie. Najpierw, na drugim metrze, nie trafił w piłkę, a potem jego strzał obronił Plach. 

Im bliżej było końcowego gwizdka, tym bardziej rosła przewaga gospodarzy, którzy w końcu zdobyli wyrównującego gola. Po dośrodkowaniu Michała Karbownika Maciej Rosołek, głową, pokonał Placha – choć ten zdołał odbić, złapał futbolówkę już za linią bramkową. W 90. minucie Gwilia uderzył mocno, Plach znów odbił przed siebie, na szczęście żaden z graczy nie zdołał doskoczyć. Gliwiczanie dotrwali do końca bez straty drugiego gola i wywieźli z Warszawy ważny punkt.

W niedzielę, 5 lipca Piast podejmować będzie przy Okrzei Śląsk Wrocław. Początek meczu o godz. 17.30.

Trener Waldemar Fornalik:
Myślę, że zagraliśmy ciekawy mecz. Zazwyczaj w drugich połowach to my mieliśmy przewagę jednego zawodnika, teraz było odwrotnie. Drużyna pokazała jednak charakter. Dobrze radziliśmy sobie w bloku defensywnym, przy okazji zdobywając bramkę. Nie można odmówić zawodnikom olbrzymiego zaangażowania, charakteru i mądrości. Graliśmy z zespołem, który ma bardzo duży potencjał. Popełniliśmy jeden błąd i Legia go wykorzystała. Dotąd stwarzaliśmy sobie sytuacje, ale nie zdobywaliśmy punktów. Dziś mieliśmy tych okazji mniej, lecz zabieramy do Gliwic punkt, zdobyty w trudnych okolicznościach.


 Piast: František Plach – Bartosz Rymaniak, Uroš Korun, Jakub Czerwiński, Mikkel Kirkeskov, Martin Konczkowski, Patryk Sokołowski (86’ Tomáš Huk), Tom Hateley, Jorge Félix, Sebastian Milewski, Piotr Parzyszek (55’ Patryk Tuszyński)

Grzegorz Muzia
 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj