Na rozpoczęcie 24. kolejki spotkań o mistrzostwo PKO BP Ekstraklasy Piast przegrał w Bełchatowie z Rakowem Częstochowa 0: 2. To piąta z rzędu przegrana podopiecznych trenera Waldemara Fornalika na wyjeździe. Ostatni raz niebiesko-czerwoni wygrali w delegacji 18 października ubiegłego roku w Krakowie, z tamtejszą Wisłą.
Fornalik postąpił w myśl zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia i przeciwko Rakowowi posłał tę samą jedenastkę, która tydzień wcześniej pokonała Cracovię. Na ławce rezerwowych zabrakło natomiast pozyskanego kilka dni wcześniej Węgra Kristophera Vidy.

 Od początku meczu bardziej aktywni byli częstochowianie, co zostało nagrodzone golem w 16. minucie. Błąd przydarzył się Bartoszowi Rymaniakowi, który stracił piłkę przed polem karnym na rzecz Daniela Bartla. Ten poradził sobie z jeszcze jednym zawodnikiem Piasta i już w obrębie szesnastki uderzył tak, że František Plach musiał wyciągać futbolówkę z siatki. 

Gospodarze chcieli pójść za ciosem i 10 minut później znów zagrozili bramce gości. Tym razem dobrze spisali się nasi obrońcy, blokując strzał Jarosława Jacha. W 30. minucie przyjezdni mogli doprowadzić do remisu, bo defensor Rakowa za lekko podawał do swojego bramkarza, ale Jakub Szumski zdążył przejąć piłkę, zanim dopadł do niej Jorge Felix. 

W 33. minucie Gerard Badia wyszedł z kontrą i zagrał do Sebastiana Milewskiego, ten jednak zwolnił akcję i na tym skończyło się zagrożenie. Chwilę później znów przydarzyła się gliwiczanom strata przed szesnastką. Wykorzystał to Fran Tudor. Dogrywał wzdłuż linii bramkowej, na szczęście dla naszych, nikt z gospodarzy nie zamknął podania. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się skromnym, lecz zasłużonym prowadzeniem Rakowa.

 Jesienią mistrz Polski też przegrywał z beniaminkiem, ale zdołał odrobić straty i przechylić szalę na swoją korzyść. Tydzień temu przegrywała u siebie z Rakowem 0: 2 Arka i ostatecznie wygrała spotkanie 3: 2. Drugie połówki w kilku meczach nie były więc mocną stroną częstochowian. Początek drugiej połowy z Piastem zdawał się to potwierdzać. 

Podopieczni Fornalika przycisnęli, a gospodarze ograniczali się do kontrataków, dodajmy – bardzo groźnych. Ten z 62. minuty mógł im przynieść powodzenie. Plach nie dał się na szczęście zaskoczyć Miłoszowi Szczepańskiemu. W 67. minucie, po kolejnej kontrze, wprowadzony chwilę wcześniej Felicio Brown Forbes stanął oko w oko z bramkarzem Piasta, nie zdołał go jednak pokonać. Zaraz potem powinno być 1: 1. Badia idealnie zagrał do Patryka Sokołowskiego, który posłał piłkę nad poprzeczką. 

Festiwal nieporadności w wykonaniu gliwiczan zakończył się stratą drugiej bramki. W 80. minucie częstochowianie wyszli z kolejną kontrą. Sebastian Musiolik zagrał do Tudora, ten dograł na dalszy słupek, gdzie czekał już Forbes i tylko dopełnił formalności.
 
Mimo niekorzystnego wyniku zawodnicy z Gliwic wieloma podaniami próbowali przedostać się pod bramkę gospodarzy – bezskutecznie. Nasi rywale bez większego trudu dowieźli dwubramkowe prowadzenie, co dało im bardzo ważne punkty.

Zwycięstwo Rakowa było w pełni zasłużone. Piast popełnił zbyt dużo błędów, a gdyby nie Plach, skończyłoby się jeszcze wyższą przegraną.

Okazja do poprawienia bilansu punktowego już dziś, w środę, 4 marca. O godzinie 20.30 Piast podejmować będzie przy Okrzei Arkę Gdynia.

Piast: František Plach – Bartosz Rymaniak, Uroš Korun, Jakub Czerwiński, Mikkel Kirkeskov, Gerard Badía (71' Tiago Alves), Tom Hateley, Patryk Sokołowski (77' Tomasz Jodłowiec), Jorge Félix, Sebastian Milewski, Patryk Tuszyński (58' Piotr Parzyszek)

(gm)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj