W swoim pierwszym w tym roku meczu o ligowe punkty Piast przegrał u siebie z pretendującą do mistrzostwa Polski Pogonią Szczecin. Gliwiczanie tylko w pierwszej połowie dotrzymywali kroku Portowcom. Po przerwie lepsi byli szczecinianie, strzelili dwa gole, i zasłużenie zainkasowali trzy punkty. Gliwiczanom nie pomógł powrót Kamila Wilczka.

Początek spotkania należał do Piasta, który mocno naparł na rywala nie pozwalając mu rozwinąć skrzydeł. Z akcji gospodarzy nic jednak groźnego nie wynikało. Po 10 minutach Pogoń zaczęła posiadać piłkę, a Piast cofnął się i czekał na kontry. Pierwszą wyprowadził w 13. minucie. Dośrodkowywał Damian Kądzior, a centymetrów zabrakło Kristopherowi Vidzie, by głową skierować piłkę do bramki. Pięć minut później niebiesko-czerwoni mieli kolejną świetną okazję na zdobycie gola. Z lewej strony ponownie dośrodkował Kądzior, piłka trafiła do niepilnowanego Vidy, lecz Węgier będąc w polu karnym fatalnie spudłował. W pierwszej połowie w zasadzie nie było więcej klarownych sytuacji z obu stron do zdobycia gola. Goście pierwsze celne uderzenie zaliczyli dopiero w 45. minucie za sprawą Kowalczyka. 

Początek drugiej odsłony należał ponownie do gospodarzy. Umiejętności Dante Stipicy sprawdzali Arkadiusz Pyrka i Kądzior, bez powodzenia. W 60. minucie Pogoń objęła prowadzenie. Szybka akcja prawą stroną, wbicie piłki przez Sebastiana Kowalczyka, w odpowiednim momencie w środek pola karnego wbiegł Kamil Grosicki i strzałem bez przyjęcia pokonał bramkarza Piasta. 

W 66. minucie Waldemar Fornalik zdecydował się na podwójną zmianę. Z boiska zeszli Michał Chrapek i debiutujący Rauno Sappinen, a za nich weszli Kamil Wilczek i Alberto Toril. Roszady nie przyniosły spodziewanego efektu, a wręcz przeciwnie. Gra Piasta siadła. Gospodarze nie wiedzieli, jak się zabrać do ataków i to Pogoń miała więcej z gry. 

W 81. minucie było już po meczu. Szczecinianie, przy biernej postawie gliwiczan, poklepali piłką, a skutecznie zakończył akcję ich nowy nabytek - Wahan Biczachczjan. 
Były duże nadzieje, że zmiany przeprowadzone w przerwie zimowej i dobrze przepracowany ten okres odmienią drużynę. W tym meczu jednak oglądaliśmy Piasta takiego jak jesienią. 

W środę 9 lutego gliwiczanie w zaległym meczu Fortuna Pucharu Polski podejmować będą Górnika Zabrze. Początek o godz. 17.30. 

Waldemar Fornalik
Ktoś może powiedzieć, że zaliczyliśmy falstart, ale trzeba od razu odpowiedzieć, że graliśmy z naprawdę klasową drużyną, o której – nie bez przyczyny – mówi się, że jest kandydatem do tytułu mistrza Polski. Do momentu utraty pierwszej bramki to był wyrównany mecz pod kątem sytuacji strzeleckich. Oczywiście, Pogoń miała więcej z posiadania, być może lepiej operowała piłką, z kolei jeśli chodzi o konkrety, to nic wielkiego się nie działo. Mogliśmy uniknąć tych goli, a dokonane zmiany nie odmieniły oblicza gry. Później ten mecz był już pod kontrolą Pogoni Szczecin. Nie załamujemy się, zdając sobie sprawę z kim graliśmy. Robimy konsekwentnie swoje i wiemy, co mamy robić. To jest najważniejsze. 
 

Piast: František Plach – Martin Konczkowski, Ariel Mosór, Jakub Czerwiński, Aléxandros Katránis (78’ Jakub Holúbek), Kristopher Vida (46’ Arkadiusz Pyrka), Tomáš Huk, Tom Hateley (84’ Michał Kaput), Michał Chrapek (66’ Alberto Toril), Damian Kądzior, Rauno Sappinen (66’ Kamil Wilczek). 
 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj