Andrzej Potocki, znawca i historyk polskiego futbolu twierdzi, że ostatnie takie wydarzenia miały miejsce w rodzimej lidze w 1928 r. 
Wtedy po raz ostatni drużyna, która prowadziła 3:0, przegrała 3:4 (TKS Toruń - Pogoń Lwów oraz Hasmonea Lwów - Ruch Wielkie Hajduki). Historia powtórzyła się po 93 latach. Piast w 20 minucie przegrywał z Wisłą w Krakowie 0:3, by zwyciężyć 4:3!

Ostatnią kolejkę rundy jesiennej PKO Ekstraklasy zaplanowano wyjątkowo wcześnie, bo na ostatni weekend stycznia. Jeszcze nigdy tak wcześnie nie inaugurowano sezonu po przerwie świąteczno-noworocznej. Tak krótka pauza była wielką niewiadomą, jeśli chodzi o dyspozycję drużyn. Pierwsze minuty meczu Piasta z Wisłą zdawały się potwierdzać, że tylko krakowianie są dobrze przygotowani. W pierwszych minutach niebiesko-czerwoni byli tłem dla kapitalnie usposobionych gospodarzy, którzy pierwszą groźną sytuację stworzyli w 4. minucie. 

Najpierw strzał Stefana Savicia nogami obronił František Plach, a dobitka Jean Carlosa Silvy zatrzymała się na poprzeczce. Ledwie 120 sekund później, po dośrodkowaniu z lewej strony Macieja Sadloka, Łukasz Burliga będąc w polu karnym skierował już piłkę do bramki. Krakowianie poszli za ciosem i w 12. minucie, po zagraniu tym razem Burligi – Sadlok podwyższył na 2:0. Gliwiczanie nie zdążyli jeszcze ochłonąć, a już przegrywali 0:3. Felicio Brown Forbes, z zimną krwią wykorzystał błąd obrońców Piasta. Mogło być jeszcze gorzej, bo w 30. minucie sędzia wskazał na 11. metr po tym, jak Tomas Huk powalił Forbesa w polu karnym. Po analizie VAR arbiter jednak cofnął swoją decyzję. W 34 minucie Waldemar Fornalik zrobił pierwszą zmianę. Michała Chrapka zastąpił Tomasz Jodłowiec. 

Był to moment zwrotny, bo za chwilę Piast strzelił pierwszą bramkę. Fantastycznie w polu karnym Wisły zachował się Jakub Świerczok, który oszukał trzech defensorów gospodarzy i pokonał golkipera Wisły. W 39. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Dominik Steczyk. Piłka po rękach bramkarza Wisły wpadła do bramki. Do przerwy Wisła prowadziła 3:2.

Od początku drugiej połowy gra była już wyrównana. Końcówka należała jednak do Piasta. W 88. minucie, składającego się do strzału w polu karnym Świerczoka powalił Piotr Starzyńskim. Sędzia Jakubik wskazał na „wapno”, ale jeszcze skorzystał z VAR upewniając się, że napastnik Piasta był faulowany. Sam poszkodowany wymierzył sprawiedliwość i było 3:3. Sędzia do regulaminowego czasu gry doliczył 6 minut. W ostatniej gliwiczanie zadali cios, który dał im zwycięstwo. Michał Żyro wpadł w pole karne, zobaczył że idealną pozycję ma Kristopher Vida, dograł mu piłkę, a Węgier tylko dopełnił formalności i Piast choć przegrywał 0:3, zwyciężył 4:3. 
W sobotę, 6 lutego (godz. 15.00) gliwiczanie podejmować będą przy Okrzei Śląsk Wrocław.


Piast: František Plach – Martin Konczkowski, Tomáš Huk, Jakub Czerwiński, Jakub Holúbek, Dominik Steczyk, Patryk Lipski (61’Michał Żyro), Patryk Sokołowski, Michał Chrapek (32’ Tomasz Jodłowiec), Gerard Badía (61’ Kristopher Vida), Jakub Świerczok (90’ Sebastian Milewski). 

Piast awansował na 11. miejsce w tabeli. Do pierwszej czwórki traci już tylko sześć oczek. Gliwiczanie wracają więc do gry o europejskie puchary.

Andrzej Sługocki

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj