Na przystanku autobusowym przy ul. Mickiewicza w Gliwicach stały wczoraj (środa, 6 lutego) o godzinie 15.00 tylko dwie osoby. Tak się złożyło, że jedną z nich był 31-letni nietrzeźwy mężczyzna, a drugą 13-letni chłopiec, wracający do domu ze szkoły. Dorosły zaczepił ucznia i zrobił się agresywny. 
Gliwiczan najpierw zażądał od nastolatka papierosów, a gdy ten odpowiedział, że ich nie ma, mężczyzna się zdenerwował. Złapał chłopaka i próbował mu ukraść telefon komórkowy. Na szczęście z oddali ktoś spostrzegł niepokojącą sytuację i zareagował.

Dzielnym świadkiem okazał się pracownik cywilny jednej z gliwickich jednostek wojskowych.  

Kiedy zaczął biec w stronę przystanku, napastnik zostawił chłopca w spokoju i uciekł. Świadek jednak nie odpuścił - rzucił się za uciekinierem w pościg, a przy okazji, telefonicznie, wzywał na pomoc policję.

- Do zatrzymania doszło na ulicy Daszyńskiego, gdy nadjechali już policyjni wywiadowcy. Dzięki wzorowej postawie obywatelskiej pracownika wojska sprawca napaści na chłopca nie pozostanie bezkarny - komentuje Marek Słomski, rzecznik prasowy gliwickiej policji. I dodaje: - Za rozbój można trafić do więzienia nawet na czas nie krótszy niż dwa lata. 

31-latek stanął już przed prokuratorem, który objął go dozorem policji. 



wstecz

Komentarze (0) Skomentuj