Od kilku lat z powodzeniem startują w rajdach samochodowych i odnoszą w nich sukcesy. Białowąs Rally Team to amatorska, ale utytułowana już drużyna rajdowa założona w 2009 roku przez gliwiczankę Katarzynę Białowąs-Woś i jej męża Michała Wosia. Ona najczęściej jest kierowcą, on pilotem i mechanikiem, który też z sukcesami potrafi poprowadzić rajdówkę.

Pani Kasia od dziecka interesowała się motoryzacją i sportami samochodowymi. Marzyła, aby ścigać się w Formule 1 albo rajdach terenowych. Dziecięce pragnienia uśpione zostały na długo, aż w końcu, 10 lat temu, jako pasażerka wsiadła do samochodu off-roadowego. Początkowe przerażenie przerodziło się w miłość i pasję do rajdów 4x4. W lutym 2009 marzenie się spełniło.

- Kupiliśmy suzuki vitarę, które, po różnych modyfikacjach, stało się naszą małą rajdówką - wspomina. - Michał przygotowuje auto do startów, modyfikuje i stale je ulepsza. Staramy się naszą vitarą nawiązywać równą walkę z samochodami wartymi setki tysięcy złotych, prowadzonymi przez czołowych kierowców z kraju i zagranicy. Nigdy się nie poddajemy i nie odpuszczamy. Marzymy, by zbudować samochód, który pozwoli nam na walkę o mistrzowskie tytuły na najwyższym poziomie współzawodnictwa. Chcemy ścigać się z czołówką Europy i świata. Do tego potrzebne są jednak pieniądze. Liczymy na pomoc sponsorów i przy okazji zapraszam zainteresowanych do kontaktu z nami.

Swoją przygodę z samochodami terenowymi rozpoczęli w 2009 roku od trzeciego miejsce w Mistrzostwach Śląska Off-Road pod patronatem Poland Trophy. Rok później wystartowali w kolejnym czempionacie naszego regionu  i zdobyli historyczny tytuł mistrzowski. Historyczny, bo za kierownicą siedziała kobieta. Kolejnym startem był zorganizowany przez klub Żubry z Krakowa rajd Lejdis, i tu kierowcą musiała być kobieta. Wywalczyli trzecie miejsce.

W marcu 2011 roku wzięli udział w chyba najbardziej prestiżowym rajdzie południowej Polski - The Great Escape Rally. Dwudniowe zmagania w padającym deszczu i śniegu w dzień i w nocy, rywalizacja ze 150 załogami oraz czołowymi zawodnikami kraju dały ogromny bagaż doświadczeń. Wywalczone drugie miejsce umocniło  parę w przekonaniu, że rajdy typu cross country to ich żywioł.

Kwiecień 2011 roku - kolejny start i miejsce na podium. Tym razem za kierownicą był Michał. Wywalczył trzecią lokatę w Jurajskich Mistrzostwach Off-Road PT 2011.
W tym samym roku rywalizowali w rajdzie Drezno-Wrocław. Ścigali się tam m.in. z Adamem Małyszem, który na prologu wyprzedził ich raptem o siedemnaście sekund.
Rok 2012 przyniósł kolejne trofea. Zwycięstwo w off-roadowym dniu kobiet w Czeladzi, drugie miejsce w Lejdis oraz drugą pozycję w ogólnopolskim rajdzie konstruktorów Vitar w Pajęcznie. Wystartowali również w Master Race. Ścigali się tam ponownie z Adamem Małyszem, ale także czołowymi zawodnikami  Europy. Niestety, z powodu awarii samochodu uplasowali się dopiero na  12. miejscu.

Rok 2013 to start w 24-godzinnym MotoMaratonie, który przyniósł im drugą pozycję. Taką samą zajęli w śląskich mistrzostwach off-road. Zaliczyli też całkiem udany start (6. miejsce) z dużo mocniejszymi maszynami w RMF MaxxKager.

W 2014 za kierownicą zasiadł Michał i wygrali w mistrzostwach Śląska off-road. Rok później wystartowali w Super Rally oraz off-roadowym dniu kobiet.
2016 zaczęli zwycięstwem w off-roadowym dniu kobiet (rajd Lejdis) oraz drugim miejscem na Rajdzie Kobiet w Łazach. Sezon zakończyli startem na Bałtowskich Bezdrożach oraz pechową czwartą pozycją na Wyrowisku w Bełchatowie.

Obfitujący w sukcesy był poprzedni rok. Zdobyli po raz kolejny pierwsze miejsce na off-roadowym Dniu Kobiet w Wiśle i drugą lokatę w Woman’s Challange. Wygrali również wyścig o start w Malezyjskim rajdzie Shemud 2018.

- Woman’s Challange w Wiśle składał się z krótkich, technicznych, często bardzo wymagających odcinków specjalnych przejeżdżanych na czas – mówi Katarzyna. - To taki polski odpowiednik malezyjskiego rajdu Shemud, skupiającego międzynarodowe ekipy zawodniczek offroad. Błoto, kurz, woda i drzewa, pomiędzy którymi przejeżdżało się byle szybciej, byle wykręcić jak najlepszy czas, bo każda setna sekundy mogła zaważyć o zwycięstwie. Był to rajd wyłącznie dla kobiecych drużyn, dlatego na moim prawym fotelu, wyjątkowo, zamiast męża Michała, zasiadła Kasia Gałązka. Nasz duet doskonale się sprawdził i tylko przez awarię auta zajęłyśmy drugie miejsce w rajdzie głównym. 

Najważniejsza jednak okazała się nagroda (wpisowe) ufundowana przez partnera rajdu - Shemud 4x4 Challange, o którą został przeprowadzony osobny wyścig odcinkiem specjalnym. Nie wszystkie załogi podeszły do próby. My byłyśmy gotowe zawalczyć o wszystko i opłaciło się. Wystartujemy w rajdzie Shemud Malezja 2018 i chcemy stanąć tam na podium. Żadna polska załoga do tej pory nie podjęła tego wyzwania. Wyzwania o tyle unikatowego, że za kierownicą i na prawym fotelu zasiądą kobiety. Dwie kobiety pełne pasji, wytrwałości i woli walki. Siedem dni w dżungli, 30 odcinków specjalnych, ryk silników, upał, 90 proc.  wilgotności, brak snu, walka z naturą i czasem, mierzenie się z własnymi słabościami. Na razie zbieramy fundusze i planujemy logistykę. Ponieważ nie mamy auta przystosowanego do wymogów rajdu Shemud, musimy wynająć go na miejscu i wystartować kompletnie nieznaną maszyną.... z kierownicą po prawej stronie. To będzie ogromne wyzwanie!
(san)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj