Mimo że, jak mówi, na liczniku ma już dwie kosy (77 lat – red.), to energii i pasji w działaniu mogą jej pozazdrościć dużo młodsi. Janina Wymysło od niemal 60 lat mieszka w Wilczy (gmina Pilchowice). Pochodzi w Pawłowic Śląskich, gdzie się urodziła i mieszkała w młodości.
– Mój dom rodzinny pełen był muzyki – wspomina. – Śpiewała mama, siostry, kuzynki. Tato przy goleniu nucił „Kiedy ranne wstają zorze”. A jak już była jakaś impreza rodzinna albo święta, to nasz dom rozbrzmiewał śpiewem.

Mając 16 lat, była członkiem chóru kościelnego w Pawłowicach. Potem ślub i przeprowadzka do Wilczy. Długo się nie nacieszyła swoim szczęściem. Mąż zmarł trzy miesiące po ślubie. Została sama. Żeby nie rozpamiętywać przykrych chwil, zapisała się do chóru w Wilczy, który dopiero co się zawiązał po kilku latach przerwy. – Ten stary miał swoją renomę i bogatą historię – opowiada pani Janina. – Prowadził go nauczyciel, pan Oleś. Byli mężczyźni i kobiety, chór był czterogłosowy.  

Na nowo zaistniał w 1961 roku. Prezentował się na różnych przeglądach. – Na festiwalu piosenki radzieckiej w Czechowicach-Dziedzicach zajęliśmy drugie miejsce, przed chórem Politechniki Śląskiej – podkreśla z dumą Wymysło.

W tym czasie pani Janina ponownie wyszła za mąż. – Po 10 latach stwierdziłam, że szkoda się marnować i znowu się wydałam – śmieje się. – A potem było czterech pancernych (czworo dzieci – przyp. red.), jeden za drugim,  i mniej czasu na śpiewanie. Niestety, chór w Wilczy znowu się rozleciał.
Pani Janina działała już wtedy w kole gospodyń wiejskich i od słowa do słowa doszły z koleżankami do tego, że w Wilcza musi mieć śpiewaków. W ten sposób na początku lat 90. powstał Zespół Śpiewaczy Wilczanki. Pomogła pani Smys z doradztwa rolniczego w Gliwicach. Wilczanki wyjeżdżały na występy do Śmiłowic, do domów pomocy społecznej w okolicy, uświetniały swoim śpiewem dni seniora.

Dzisiaj zespół tworzy 15 pań, które już dawno skończyły 18 lat. – Najstarsza ma 86 – podkreśla pani Janina. – Trochę szkoda, że młode się nie garną, ale co zrobić. Ani ich nie ma w kole gospodyń, którego jestem przewodniczącą, ani w zespole. Mówią, że czasu nie mają. Szkoda, bo jak się złapie bakcyla, to się już zostaje.
Janina Wymysło jest szefową Wilczanek i ich dyrygentką. – Taką trochę na wyrost, bo przecież nikt mnie dyrygentury nie uczył – wyjaśnia skromnie. – Spotykamy się raz w tygodniu we wtorki w naszym domu kultury, najpierw kawa, plotki, a potem wyciągamy nuty i ćwiczymy. Śpiewamy do tego momentu, aż powiem, że jest dobrze. Repertuar głównie śląski, ale też np. niepodległościowy. Prezentujemy się w kościele i tam, gdzie nas zaproszą, np. w domach pomocy społecznej, szkołach.
- Atmosfera u nas jest super – dodaje przysłuchująca się rozmowie Brygida Pławecka, członkini Wilczanek i koła gospodyń, która pomaga logistycznie w funkcjonowaniu zespołu i koła.

- Brygida jest moją prawą ręką, ma auto, jak trzeba coś załatwić, to nie ma dla niej kłopotu – komplementuje koleżankę Janina Wymysło.
Wilczanki podczas występów prezentują się w pięknych strojach ludowych. To prezent od władz gminy Pilchowice, które dbają o swój zespół.
(san)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj