Pod takim hasłem w minioną niedzielę odbyły się w gminie Pilchowice obchody Dnia Pamięci o Tragedii Górnośląskiej 1945 r. Już kolejny raz spotkali się ci, dla których pamięć o tamtych trudnych czasach jest niezwykle ważna.
 
Na cmentarzu parafialnym w Żernicy złożono kwiaty pod pomnikiem upamiętniającym mieszkańców tej miejscowości oraz Nieborowic, poległych i internowanych podczas II wojny światowej. W kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego odprawiona została msza w ich intencji, a w domu kultury odbył się wykład Leszka Jodlińskiego, dyrektora Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu - „Rok 1945 w Dzienniku ks. Franza Pawlara”.

- Coroczne obchody upamiętniające tragedię górnośląską są inicjatywą oddolną samych mieszkańców, co tym bardziej cieszy. Na szczególne natomiast wyróżnienie zasługuje codzienna praca Ingemara Klosa, który każdego dnia dba, by pamięć o tamtych trudnych momentach naszej historii była podtrzymywana - podkreślił Maciej Gogulla, wójt Pilchowic. 

Spotkanie w domu kultury było okazją do przedstawienia prezentacji przygotowanej przez uczniów - Kaję Gwiaździńską, Annę Nieśpiałowską i Adama Grubę z gimnazjum w Żernicy. Dotykała ona mroków historii i ponurego obrazu zbrodni.

Jak co roku wyróżniono także osoby, które w szczególny sposób przyczyniły się do zachowania pamięci o ważnych momentach z życia gminy Pilchowice. W tym roku historyczne gwoździe z zabytkowego kościoła pw. św. Michała Archanioła w Żernicy trafiły do Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Żernicy, wieloletniej nauczycielki - Genowefy Sucheckiej, Jerzego Kurzala - sołtysa Żernicy, Rajnarda Dyrszka i śp. Gerarda Garczorza.

To, co wydarzyło się na Górnym Śląsku w roku 1945 i kilku następnych latach, nazywamy Tragedią Górnośląską. Przez dziesięciolecia temat ten był przemilczany, a przyczyną był udział władz i żołnierzy sowieckich w zbrodniach dokonywanych na ludności Górnego Śląska. Tabu wynikało również z milczenia ofiar i świadków, które powodowane było strachem. Dopiero pod koniec XX wieku, kiedy Polska odzyskała niezależność, z mroków historii zaczęto wydobywać fakty, które wstrząsnęły wieloma ludźmi.

Koniec II wojny światowej nie oznaczał dla mieszkańców Śląska końca trudnych czasów. Miejsce żołnierzy niemieckich zajęli Rosjanie. Zaczęło się od egzekucji, mordów, gwałtów i grabieży. Potem zaczęto wywozić ludność, przede wszystkim mężczyzn, w głąb sowieckiej Rosji, do katorżniczej pracy, najczęściej w kopalniach. Po usankcjonowaniu przez Sowietów polskiej władzy ludowej na Górnym Śląsku uruchomiono na nowo obozy koncentracyjne. Były ich dziesiątki. Osadzano w nich Polaków. Wielu z nich tylko dlatego, że byli Górnoślązakami. Tysiące z nich nie przeżyło. Złą sławę miały obozy na Zgodzie w Świętochłowicach i obóz w Łambinowicach, gdzie funkcjonariuszami byli przedstawiciele polskiej władzy ludowej.

Mieszkańcy gminy Pilchowice od lat starają się upamiętnić ofiary Tragedii Górnośląskiej. Wspólnym wysiłkiem, wraz z miejscowymi regionalistami i działaczami społecznymi, udało im się zebrać listę osób represjonowanych. Obecnie znajduje się na niej ponad 200 nazwisk, a z pewnością nie są to wszystkie osoby. Trzeba pamiętać, że od tamtych wydarzeń upłynęło ponad 70 lat. Sowieci niszczyli wszelką dokumentację, a pamięć ludzka bywa ulotna.

Na szczęście są ludzie, dla których historia i pamięć o zagmatwanych czasach jest czymś ważnym i istotnym, dlatego należy im się szacunek i wsparcie.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj