Gdyby nie policjanci, starszy człowiek miałby poważny problem. Mieszkaniec Opola zaparkował samochód w Gliwicach, wyszedł z niego bez kurtki i zapomniał, gdzie wóz zostawił.  
19 stycznia wieczorem, kiedy termometry oscylowały wokół zera, do policjantów kontrolujących ruch na ul. Wyszyńskiego podszedł starszy mężczyzna - był w samej koszuli, bardzo zmarznięty i poinformował, że przejeżdżając przez Gliwice, zaparkował gdzieś swojego volkswagena, a teraz nie potrafi go odnaleźć. 

Policjanci zaprosili 75-latka do radiowozu i rozpoczęli poszukiwania pojazdu. W tym czasie w komendzie inni funkcjonariusze przeglądali zapisy z kamer monitoringu. Samochód udało się odnaleźć  po kilkudziesięciu minutach - był zaparkowany na chodniku przy ul. Jagiellońskiej, zamknięty, lecz z włączonymi światłami. 

Mundurowi nabrali podejrzeń, że opolanin może mieć problemy zdrowotne - zaniki pamięci, które stwarzają niebezpieczeństwo dla niego samego oraz innych uczestników ruchu. Nie wydali więc auta jemu, ale wezwanym na miejsce członkom rodziny. 

Natychmiast skierowano też do starostwa, na terenie którego zameldowany jest sprawca zamieszania, wniosek o  skierowanie mężczyzny na badania specjalistyczne dla kierowców. Mają one dać odpowiedź, czy 75-latek może jeszcze kierować pojazdami. 

W tzw. międzyczasie wydział drogówki z Gliwic otrzymał od opolanina listowne podziękowania za udzieloną pomoc, mimo że może on teraz stracić prawo jazdy. Niestety, policjanci nie mieli innego wyjścia... 
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj