Polska Grupa Górnicza informowała, że badania przesiewowe pracowników kopalń przebiegały sprawnie. Ale gliwiczanie, którzy w sobotę usiłowali przejechać ulicą Kościuszki, mają inne zdanie. Samochody górników korkowały tę część miasta, a ruchem kierowali policjanci. 
Problem pojawił się w Polskiej Grupy Górniczej SA. Po spotkaniu sztabu kryzysowego spółki zarządzono czasowe ograniczenie produkcji, między innymi w gliwickiej kopalni Sośnica – od środy, 6 maja do niedzieli, 10 maja. A we wtorek, 6 maja, na kwarantannie przebywało już 110 pracowników, z czego 43 miało pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa.

Jak tłumaczyły władze PGG, decyzję o wstrzymaniu produkcji podjęły w trosce o bezpieczeństwo. Twierdziły też, że wprowadzone na czas epidemii procedury zadziałały w spółce prawidłowo. 

Pojawiły się jednak głosy, że błędem było dopuszczenie, by kopalnie pracowały w dobie największych obostrzeń. Wiadomo, że są miejscami szczególnymi – pod ziemią trudno zachować rygor sanitarny: odpowiednią higienę, dezynfekcję, izolację czy pracować w maseczkach. Prócz tego górnicy zjeżdżają na dół i wyjeżdżają w przepełnionych windach, myją się w jednej łaźni, przebierają stłoczeni. 

Spółka PGG zapewnia z kolei, że wprowadziła daleko posunięte procedury ochronne. Systematycznie na przykład przeprowadza się dezynfekcję najbardziej newralgicznych miejsc, jak łaźnie, lampownie, cechownie i ważne ciągi komunikacyjne. Codziennie odbywa się też pomiar temperatury u wchodzących na teren zakładu pracowników. 

Tymczasem pracownicy uważają, że zabiegi te są niewystarczające, gdyż w kopalni trudno utrzymać odpowiedni dystans. 

Pojawił się problem. Górnicy to na Śląsku spora grupa ludzi, która ma przecież rodziny. Dlatego najpierw pracowników, a teraz także ich bliskich objęto testami. W Gliwicach punkt do pobierania wymazów utworzono przy szpitalu miejskim nr 4 oraz na parkingu obok kopalni Sośnica. Ustawiono specjalne namioty, do których badani podjeżdżali samochodami. W pobieraniu wymazów pomagało wojsko obrony terytorialnej. 

Podczas minionego weekendu punkty w naszym mieście przeżywały oblężenie. Górnicy ruszyli na badania, przez co ich auta zablokowały centrum Gliwic w okolicach Kościuszki (ruchem musiała kierować policja), a także ulicę przy giełdzie samochodowej w Ligocie Zabrskiej. Jak donosili sami zainteresowani, na wymaz czekali w kolejkach nawet po dwie, trzy godziny. Mieszkańcy byli zaś niezadowoleni z powodu zakorkowanych ulic. Spółka PGG, na swojej stronie internetowej, informowała mimo to, że badania przebiegały sprawnie. 

Ogniska epidemiczne, czyli największą liczbę zainfekowanych oraz skierowanych na kwarantannę górników, odnotowano w kopalniach Jankowice, Murcki-Staszic i w gliwickiej Sośnicy. W sumie od czwartku, 7 maja, pobrano od górników spółki 5606 próbek do testów pod kątem SARS-CoV-2. W poniedziałek i wtorek trwały jeszcze badania w Katowicach, a w naszym mieście zakończyły się w niedzielę.

Niezależnie od badań przesiewowych ekipy wymazobusów pobierały materiał do testów w domach pracowników odizolowanych na kwarantannie – do niedzieli w sumie od 1384 osób.

O niewychodzenie z domów do górników zaapelował minister zdrowia, zaś spółka dwukrotnie rozesłała do swoich pracowników łącznie 36 tysięcy SMS-ów z apelem o zachowanie ostrożności, niewychodzenie bez potrzeby, ograniczenie kontaktów oraz skrupulatne stosowanie się do zaleceń służb sanitarnych.

PGG informuje, że już pierwsze wyniki testów pokazują, iż wśród badanych są tzw. bezobjawowi nosiciele. A Ministerstwo Zdrowia podkreśla: większość zakażonych (aż powyżej 95 proc.) przechodzi infekcję bez jakichkolwiek oznak choroby, jednak, nie wiedząc o zakażeniu, stanowi zagrożenie, nieświadomie infekując innych i przyczyniając się do rozwoju epidemii. Dlatego konieczne jest zachowanie ostrego reżimu sanitarnego w zakładach górniczych. 
W związku z sytuacją w kopalniach, tydzień temu na Śląsk przyjechał główny inspektor sanitarny. Pojawiły się plany odizolowania naszego województwa od reszty kraju i objęcia go kordonem sanitarnym. 

Decyzja miała zostać podjęta w poniedziałek, 11 maja. Tego dnia w spotkaniu sztabu kryzysowego u wojewody wziął udział wiceminister zdrowia. Po spotkaniu ogłosił, że nie ma potrzeby zamknięcia regionu. Przekazał mediom, że Ślązacy są zdyscyplinowani, on sam zaś pełen optymizmu. Wiceminister i wojewoda zapewnili: opanujemy skalę zakażeń. Zaapelowali przy tym o trzymanie się zasad i stosowanie do sanitarnych restrykcji. 

Wiceszef resortu zdrowia zapowiedział także, że od wtorku, 12 maja, badaniom zostaną poddane rodziny górników. Mają do nich jeździć wymazobusy. 

Na razie czekamy na wyniki testów pracowników kopalni Sośnica oraz ich bliskich. 

(sława)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj