Muzyka w domu 31-letniej pilchowiczanki, dyrygentki Młodzieżowego Chóru Wsi Pilchowice Magdaleny Oleszowskiej, była od zawsze. Grały mama, babcia i prababcia. Co ciekawe, wszystkie na akordeonie.
– A prababcia na dodatek na saksofonie – mówi z dumą Oleszowska. – Żadna z nich nie miała wykształcenia muzycznego, tylko świetny słuch. Muzykę wyssałam więc z mlekiem matki, podobnie jak moja siostra Agnieszka, która uczy jej teraz w Rybniku.  
 
W domu rodzinnym Magdaleny Oleszowskiej zawsze żywa była mocna tradycja wspólnego muzykowania przy okazji imprez rodzinnych. – Kiedy zbliżały się święta Bożego Narodzenia, niemal równolegle z przygotowaniami w kuchni odbywało się układanie repertuaru kolędowego – wspomina. – Podobnie wyglądały urodziny. Jakieś tamburyno się znalazło, siostra na pianinie, mama na akordeonie, ktoś zaśpiewał. Działo się.

Dorastanie w takim środowisku musiało się skończyć w szkole muzycznej w Gliwicach. Tam mała Magda i jej siostra Agnieszka rozpoczęły edukację. Pierwsza na akordeonie, druga na pianinie.  – Grałam 12 lat i pewnie, gdyby nie kontuzja ręki, dalej bym się szkoliła – opowiada pani Magda. – Niestety, musiałam odłożyć akordeon, skończyłam pedagogikę i jestem przedszkolanką w Sośnicowicach. Uczę dzieci rytmiki, gram na pianinie i keyboardzie, ale akordeon dalej stoi w moim domu i jak tylko najdzie mnie ochota, gram.
Nie samą pracą Magda Oleszowska żyje. Razem z siostrą działa społecznie, organizując w Pilchowicach cyklicznie koncerty muzyki klasycznej. – To taka forma edukacji muzycznej dla dorosłych – śmieje się. – Przybliżamy ludziom ten repertuar. Gramy, śpiewamy.

Nie przypuszczała jednak, że kiedyś zostanie dyrygentem chóru.  To wyzwanie pojawiło się w życiu Oleszowskiej nagle. – Młodzi pilchowiczanie wymyślili chór, a ponieważ znali mnie z moich muzycznych zamiłowań, zapytali, czy nie podjęłaby się dyrygentury. Owszem, śpiewałam kiedyś w chórze, ale w życiu nie stałam pod drugiej stronie. Po namowach spróbowałam i nie żałuję. Dzięki naszemu księdzu proboszczowi Dariuszowi Gołkowi mamy gdzie ćwiczyć. Na pierwszą próbę, 9 lat temu, przyszło 50 osób. Dziś jest ich mniej, ale frekwencja i tak dobra. Nie śpiewamy wyłącznie repertuaru kościelnego – choć ten dominuje – mamy też rozrywkowy. Moi podopieczni potrafią zaśpiewać „Godzien, o godzien jest Bóg", ale też „Prawy do lewego” Kayah.

Pilchowicki chór tworzą chłopcy i dziewczynki z tamtejszego gimnazjum. Ćwiczą dwa razy w tygodniu, a Oleszowska pracuje z młodzieżą społecznie. – Nie patrzę na pieniądze, bo one nie są najważniejsze – konstatuje. – Wspaniale jest obcować z młodymi ludźmi, zarażać ich pasją.

Pani Magda potrafi się cieszyć nawet z najmniejszych osiągnięć swojego chóru. Grupa wiele umie, ale nie wyjeżdża na jakieś odległe festiwale, bo to kosztuje, a nie mają hojnego mecenasa. – Ograniczamy się zatem do występów u siebie, w Pilchowicach. Śpiewamy w kościele na Dzień Matki, Dzień Papieski. Uczestniczymy w konkursach poezji śpiewanej i je organizujemy. Realizujemy też taki fajny projekt edukacyjny: chór prezentuje się w przedszkolach.  Dla malutkich dzieciaków kontakt z muzyką na żywo jest ogromnym przeżyciem. A mnie cieszy, że kultura muzyczna w Pilchowicach pięknie się rozwija.
(san)
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj