Od blisko 30 lat prowadzi swoją firmę, w której gliwiczanom naprawia obuwie. Praca w zakładzie daje mu wiele radości, ale ponad wszystko ceni sobie kontakt z drugim człowiekiem.
Z właścicielem zakładu szewskiego - Bogdanem Tajerem rozmawia Patrycja Cieślok.  

93 lata to piękny wiek, a pan, zamiast odpoczywać i cieszyć się zasłużoną emeryturą w dalszym ciągu pracuje.
Człowiek bez zajęcia staje się bezwartościowy. Zakład mam już od 28 lat, a założyłem go, jak poszedłem na emeryturę. Najpierw chciałem otworzyć zakład elektromechaniczny, jednak miałem ukończoną szkołę cholewkarską, dlatego postawiłem na zakład szewski, gdzie zajmuję się naprawą obuwia. Jestem byłym wojskowym, lubię rytm, dlatego po przejściu na emeryturę przyszedł czas na własny biznes.

Czy bycie szewcem w tych trudnych czasach jest możliwe?
Tak szczerze powiedziawszy żyć tylko z tego warsztatu, to nie dałoby rady. Ja pracuję jako szewc tylko po to, by mieć zajęcie. Najważniejsze, że pracuję między ludźmi. Jak mam robotę to pracuję, jeśli jej nie ma, to siadam do komputera i czytam wiadomości lub słucham muzyki. Cudów nie potrzebuję.   

W takim razie, czy można stwierdzić, że zawód szewca powoli wymiera?
Takie czasy, że każdy szuka gdzie taniej. Wprawdzie eleganckie, dobre buty swoje kosztują, ale użytkuje się je przez lata. Jeśli kupi się byle co, to noga się poci i takie są tego skutki. Jak ja kupuję materiał do naprawy butów, to czasem muszę dopłacić, by dostać porządny. Ludzie się nie znają, uważają, że to, co jest tanie, to jest dobre. Przyznam, że wolę wziąć 5, czy 10 złotych na parze więcej, ale wiem, że ludzie przynajmniej pochodzą i są zadowoleni z mojej pracy, a jak dobrze wiemy- reklama jest dźwignią handlu. Zwykła naprawa zamka do buta - ile to jest pracy, żeby to wypruć, wyczyścić, to bardzo pracochłonne zajęcie, jednak nie każdy to zauważa.

Czy gliwiczanie oddają do naprawy buty, a może jednak wolą wyrzucić zepsute i kupić sobie nowe?
Byle jakie buty nie warto oddawać do naprawy, bo sama robocizna drożej kosztuje, niż to obuwie. Ludzie mają eleganckie i dobre buty, warto je zrobić, odnowić, to później but służy na kolejne lata. But skórzany jest zawsze droższy niż tworzywo sztuczne. Kto się zna - daje zrobić, a kto się nie zna- to kupuje nowe. Ja bym nie chciał kilku nowych par butów, za te moje stare sprawdzone.

Zdarza się, że zawody rzemieślnicze są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Czy u pana było podobnie?
Ojciec mój był szewcem z zawodu. Miał z bratem zakład szewski w Warszawie. Ja skończyłem szkołę cholewkarską w Kazimierzu, także można by rzec, iż poszedłem w jego ślady.

Kto najczęściej przychodzi do pana, by naprawić obuwie?
Szewc w Gliwicach nie miałby co robić, gdyby tylko mężczyźni przychodzili naprawiać buty. Każda kobieta ma mnóstwo par obuwia, dlatego to głównie panie odwiedzają mój zakład w poszukiwaniu ratunku dla swoich butów. Osoby starsze bardziej dbają i pielęgnują swoje buty, gdy tylko coś się dzieje z obuwiem, to od razu zaglądają do szewca. Młodzi ludzie przychodzą dopiero, jak już pięta sama wychodzi, dlatego później naprawa swoje kosztuje. Jeśli będzie się szanować buty i dbać o nie, to będą na lata, bo wiadomo- jak się dba, tak się ma.

Emerytura to wyjątkowy czas, można w końcu zwolnić, poświęcić się swoim pasjom, robić to, na co ma się ochotę, bo zawsze odkładało się to na później.  
Zgadzam się z tym, od zawsze lubiłem jeździć na ryby, dlatego kiedy jeszcze pracowałem, to miałem plany, że kiedy przejdę na emeryturę, to nie będę robił nic innego, jak tylko jeździł na rybki. Poza tym głupiego robota lubi, a głupi zawsze się znajdzie. Teraz nie mam więcej czasu, jak wcześniej i zapewne powie to każdy emeryt, nie tylko ja. Człowiek bez zajęcia staje się bezwartościowym słupem, rozleniwi się. Siedząc w domu ciągle się myśli o chorobach, tak nie powinno być, bo człowiek czym więcej myśli i się przejmuje, to człowiek sobie wmawia i jest bardziej chory, niż w rzeczywistości.  

Pojawiły się plany, by w końcu wybrać się na zasłużoną emeryturę?
Co ja bym robił, chyba czekałbym tylko na śmierć.


Bogdan Tajer
93-letni mieszkaniec Gliwic, były wojskowy, a obecnie szewc, który prowadzi swój zakład przy ulicy Cichociemnych 18/12a (dawna ulica Zubrzyckiego) w Gliwicach.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj