Blisko dwa lata walczyli o dotacje, by wreszcie móc się cieszyć nowym wozem bojowym. Na dniach rozpocznie swoją pracę w szeregach jednostki.

Wysłużony Jelcz z 1983 roku przechodzi w stan spoczynku, a zastępuje go średni samochód Kamaz - Autobagi o napędzie 6x6, który od 14 września na stałe zadomowił się w remizie strażackiej w Stanicy. Radości z samochodu nie kryją druhowie, bowiem jest on bardzo dobrej jakości - Dominują tutaj tereny leśne oraz rolnicze, dlatego taki wóz bojowy świetnie się u nas sprawdzi. Staraliśmy się o taki samochód, by można nim było zarówno wszędzie wjechać, jak i wyjechać, a nasz nowy wóz bojowy spełnia te wymogi, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni – zauważa Adam Grochal, naczelnik oraz druh OSP Stanica.

Samochód posiada usytuowane na zderzaku działko wodno - pianowe, którym można kierować bezpośrednio z kabiny samochodu, a które przeznaczone jest do gaszenia traw, czy zbóż podczas jazdy. Wóz ma zbiornik na 3000 litrów wody, a także układ centralnego pompowania kół.

Zdobyć dotację 

Choć wóz jest średniej wielkości, to dla tak małej miejscowości, jakim jest Stanica w gminie Pilchowice, koszta były nie do przejścia, a mowa o 1 065 000 złotych. Druhom udało się pozyskać dotację na samochód z budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji,   Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej, a także z Narodowego i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, resztę środków dołożył wójt gminy Pilchowice – Maciej Gogulla, w wysokości 665 000 złotych.   

Nowy zdobywa popularność    

Remiza w Stanicy powstała w 1890 roku, obecnie jednostka może pochwalić 17 druhami w pełni wykwalifikowanymi, a także trzema osobami, które w przyszłości zasilą szeregi podczas akcji, bowiem obecnie uczęszczają na kurs.  Nowy wóz bojowy działa jak magnez, bowiem przyciąga kolejnych chętnych, by wstąpić w szeregi OSP Stanica. - Od momentu kiedy pozyskaliśmy nowy samochód, mamy czterech chętnych nowych członków do straży. Wcześniej gdy mieliśmy stary wóz bojowy, to młodzi nie chcieli przychodzić do straży, a podczas akcji było nas nie tylko widać i słychać z daleka, ale także można było nas czuć, za sprawą spalin, jakie za sobą zostawialiśmy. Ten samochód to zupełnie inna bajka, jest on jednym z lepszych w pożarnictwie i lada dzień będzie służył naszej społeczności - mówi Grochal.  

Patrycja Cieślok-Sorowka

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj