Dużo więcej czasu spędzonego przed okienkiem, rosnące kolejki na stanowiskach rejestracji, coraz więcej zaległych spraw. To niechciane skutki wprowadzenia nowej centralnej ewidencji pojazdów. Również w Gliwicach zarejestrowanie samochodu to teraz loteria.
Miał ułatwić rejestrację pojazdów i przyspieszyć pracę urzędników. Na razie uaktualniony system Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców sprawia kłopoty pracownikom wydziałów komunikacji w całym kraju. Gliwice nie są wyjątkiem.

- Rejestracja trwa teraz dwa razy dłużej, bo często niemal każdą czynność trzeba wykonać dwukrotnie. Występują problemy z wprowadzeniem informacji do sytemu oraz łączności z serwerem centralnym. System albo spowalnia działanie, albo w ogóle przestaje odpowiadać. W efekcie, gdy  wcześniej urzędnik potrafił  zarejestrować pięć samochodów na godzinę, obecnie w tym samym czasie jest w stanie zarejestrować trzy – informuje Beata Szczepankiewicz, naczelnik Wydziału Komunikacji UM Gliwice. To powoduje m.in. wydłużenie czasu oczekiwania na załatwienie sprawy.

Problemy dotyczą praktycznie pełnego zakresu spraw związanych z rejestracją. Błędy zdarzają się w związku z wymianą dokumentu, gdy np. ktoś zgubi dowód rejestracyjny albo nie ma już w nim miejsca na nowe wpisy, przy rejestracji nowych, jak i używanych aut, uzupełnianiu adnotacji czy zgłaszaniu faktu zbycia pojazdu.

Normalnym trybem idzie jedynie obsługa spraw dotyczących prawa jazdy. Ale i tu przyszłość jest niepewna. W tym roku bowiem – zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Cyfryzacji – powinna zostać wdrożona Centralna Ewidencja Kierowców. Strach pomyśleć, co będzie się działo, jeżeli wdrożenie rozwiązania napotyka takie trudności, jak ewidencji pojazdów.

- Nie ma reguły. Rejestracja raz się powiedzie, raz nie – to jak loteria. Przed wprowadzeniem nowej wersji CEPiK-u obsługiwaliśmy ok. 330 klientów dziennie, w grudniu ubiegłego roku liczba ta spadła do ok. 300. Wydłużył się również czas oczekiwania na załatwienie sprawy ze średnio ok. 15 minut przed wdrożeniem systemu do ok. 30 po jego wprowadzeniu – mówi naczelnik Szczepankiewicz.

W sytuacji, gdy program przestaje działać, urzędnicy muszą wypisywać dokumenty ręcznie. Ale potem te dane trzeba i tak przenieść do systemu.
- Robimy, co w naszej mocy, łącznie z pracą po godzinach, by opanować sytuację. Klienci na szczęście wykazują zrozumienie. W Gliwicach, na tle innych miast, i tak jest nie najgorzej. Staramy się obsłużyć wszystkich petentów tak, aby klient nie był zmuszony do podejmowania wielu prób „załatwienia sprawy”. Tymczasem np. w Katowicach rejestracja wymaga umówienia wizyty i to w odległych terminach – mówi Szczepankiewicz.

Ministerstwo Cyfryzacji, które wprowadzało tzw. CEPiK 2.0, tłumaczy, że system musi się „ustabilizować”, a usterki są na bieżąco usuwane. W ocenie resortu naprawa sytuacji powinna zająć do kilkunastu dni. Samorządowcy nie dają jednak wiary w te zapewnienia. Słyszą je, odkąd 13 listopada uruchomiono system. Od tego czasu mija trzeci miesiąc, a system jak zawodził, tak robi to nadal.   

(pik)
    
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj