Nie wiemy jak i gdzie zmarł/ zginął. Historia jego życia urywa się  nagle w 1945 roku.     
Skrawki skóry i drewno zachowały się w doskonałym stanie dzięki warstwie ochronnej będącej mieszaniną uryny i odpadków. Podobnie jak pozostałości  drewnianej nawierzchni z doskonale zachowanymi  belkami i deskami, ułożonymi na drewnianych legarach. 
Po drewnie się chodziło, wyrzucano nań  śmieci, tam odkładały się warstwy błota, piasku i ziemi. Po latach na stare deski kładziono nowe. W ten sposób, co wykazały badania archeologów, Plebańska od średniowiecza dorobiła się aż czterech takich warstw.

Mam egzamin, wrócę później 

Richard Koban być może po raz pierwszy przespacerował się po tych warstwach  już  w 1908 roku. Wtedy, jako technik budowlany, pojawił się mieście. Plebańska nie zawróciła mu wtedy w głowie: miał ważniejsze sprawy do uregulowania. Musiał w Chemnitz zdać egzamin na budowniczego, wówczas droga do intratnych zleceń, a także marzenie o własnej firmie, byłyby w zasięgu ręki. 

Rygor Rygola 

Koban do Gliwic wrócił w 1911 roku. Chciał działać w branży budowlanej, wszedł więc w spółkę ze starszym, i bardziej doświadczonym, Johannem Rygolem – ten ostatni cieszył się uznaniem i renomą, firmę prowadził od 1881 roku, miał szerokie kontakty. Być może młodszy partner w interesach był mu potrzebny, by nieco zmienić wizerunek i pozyskać nową klientelę. 25- letni Koban nie był jeszcze tak znany, nie dysponował też znacznymi funduszami, ale miał dobre pomysły. Wydawało się, że spółka się sprawdzi. Ale panowie nie wytrzymali ze sobą długo. 

Płać pan 10 marek

Kłopot Kobana polegał na tym, że tytułem baumeistra  mógł się posługiwać tam, gdzie zdał egzamin, czyli w Saksonii. Nie mógł tego robić w Gliwicach, bo takie było wtedy prawo. Richard je złamał, jednak prawo to prawo, więc stanął przed sądem. Ale to go nie zniechęciło – wpadł na pomysł by nieco zmodyfikować swój zawodowy tytuł i od 1911 roku posługiwał się enigmatycznym „budowniczym zatwierdzonym w Saksonii”. To się nie spodobało sądowi, wlepił  mu więc karę pieniężną, niewielką, bo tylko 10 marek.  

Dom na żelaznej konstrukcji 

Rygol i Koban działali razem do 1916 roku. Powodem rozstania było powołanie do wojska ( tak utrzymywał Koban)  albo porozumienie (wersja Rygola). Dość powiedzieć, że obaj odetchnęli z ulgą. - Jednak czas wspólnej działalności nie był tylko okresem kłopotów. Firma Rygol&Koban zdążyła w Gliwicach co nieco zdziałać. Jedną z większych inwestycji był budynek kupca Mortiza Leschzinera na Mikołowskiej 24, powstały w 1913 roku. Żelazną konstrukcję nośną budynku wspierało sześć kolumn. Nad parterem, o powierzchni ponad 400 metrów kwadratowych (największym ówcześnie lokalem w Gliwicach), znajdowały się trzy kondygnacje mieszkalne.  Dziś obiekt już nie istnieje, zastąpiła go inna zabudowa – tak pisze o dokonaniach obu bodowniczych Bogusław Małusecki, autor biografii Kobana, którą przeczytamy w znakomitej publikacji „Gliwice na ich drodze. Miasto przez pryzmat twórczości architektów”, wydanej przez Muzeum w Gliwicach. 

4218. Tu dzwonić 

Richard Koban. Baugeschaft und architekturburo. Gleiwitz O.S. Pfarrstrasse 12. Telefon: 4218. Ten adres był dobry, a nawet bardzo dobry. 33 -letni  Koban w 1919 roku otworzył biuro – siedzibę  już własnej firmy ,
a także zamieszkał w domu przy Plebańskiej 12. Rozbudował go oczywiście, dobudowując kondygnację i wykonując zupełnie nową elewację. Budynek zachował się do dziś i wciąż wyróżnia się z całej pierzei. 
               
Zacni sąsiedzi z przeszłości     

Nie tylko Koban wybrał Plebańską na swój matecznik. Pod numerami 8-10 w kamienicy, której nie sposób przeoczyć, wyróżnia się bowiem przepięknymi architektonicznymi detalami, gzymsami oraz płaskorzeźbami mieszkał Bernhard Bermann. Zdecydował się na własny biznes bez rozterek i z brawurą inwestując pieniądze w hurtownię i skład piwa. Ten ostatni mieścił się na parterze, zaś państwo Bermannowie mieszkali na piętrze. Bardzo szybko okazało się, że gliwiczanie niezwykle cenią sobie tę hurtownię, a raczej pomysł jej właściciela, by do Gliwic sprowadzać możliwie jak najwięcej gatunków piw. Zawsze był u niego duży wybór, a skład sprowadzał i oferował różne gatunki piwa warzonego, produkowanego przez najsłynniejsze i najnowocześniejsze niemieckie browary. 
Bermann pozostał właścicielem składu do 1889. W tym samym roku, w lipcu, piwny biznes przejął znany gliwicki restaurator i gastronom Eugen Kohn, prywatnie zięć Bermanna. Rozbudował firmę i poszerzył ofertę o nowe gatunki. 
W 1893 roku przy Plebańskiej 10 otwarto nowy skład z piwem, natomiast pod starym adresem (Plebańska 8) znajdowała się restauracja Zum Bierpalast. Król piwa poczuł się na tyle pewnie, że w Szobiszowicach otworzył własny browar. Ten ruch okazał się początkiem końca kariery Kohna i jego hurtowni. Kontrahenci uznali jego działania za konflikt interesów: Kohn miast dbać o sprzedaż ich piw, promował własne.
Syn Bernharda Bermanna, Solo, nie poszedł w ślady ojca, skończył medycynę i został cenionym gliwickim lekarzem. Hurtownikiem nie został także wnuk, Gottfried Bermann (1897 – 1995), który zarządzał jedną z najważniejszych niemieckich oficyn literackich – S. Fischer Verlag, wydającą m. in. Thomasa Manna czy Franza Kafkę. 
Z kolei historia Plebańskiej 3 sięga końca XIX wieku. W 1893 roku Reinhold Matricke odkupił narożną kamienicę u zbiegu ulic Plebańskiej i Średniej od Rosalie Hahn i urządził tam znaną w mieście piekarnię, która przetrwała ponad 100 lat.  W 1900 roku, kolejnym jej właścicielem został Oscar Kynast, handlujący pieczywem  aż do  II wojny światowej.  Po 1945 roku swoją działalność piekarniczą rozpoczęła w  tej kamienicy gliwicka „Społem”. W latach 50-tych piekarnię nr 2 przekształcono w cukiernię i do 2012 roku wypiekano ciasta, pączki i drożdżówki. Po przeniesieniu  przez spółdzielnię produkcji inne miejsce obiekt przy ul. Plebańskiej 3 stał pusty, ulegając stopniowej degradacji. Pod koniec 2014 roku budynek kupiła gliwicka firma Wall Invest. Przeprowadziła gruntowną renowację z zachowaniem i odtworzeniem detali architektonicznych.  

Moja specjalność - kościoły 

Firma Kobana radziła sobie bardzo dobrze. Dobrze rozumieli się zapewne z niewiele  starszym, dzieliło ich cztery lata, Karlem Schabikiem, radcą budowlanym Gliwic, skoro Richard został jego ważnym współpracownikiem. 
Podstawą działalności firmy była budowa domów mieszkalnych -  w latach międzywojennych to ponad 300 mieszkań, między innym w kamienicach przy Zimnej Wody, Wrocławskiej czy u zbiegu Kościuszki i Daszyńskiego. Ale najbardziej prestiżowymi budowlami Kobana były kościoły: św. Antoniego (1925-27, według projektu Schabika i Hansa Sattlera), w Sośnicy (1928- 29) czy Chrystusa Króla ( prace ukończono w 1935 r.). W portfolio  - takie dzieła jak Dom Tekstylny Weichmanna (1922 r.) czy Dom Handlowy Fedora Karpego, jak  i najbardziej prestiżowe kino w mieście – Schauburg (1923 -24). 

Człowiek renesansu 

Richard Koban był znakomitym rzemieślnikiem, nie brakowało mu też wizjonerskich pomysłów. Był też człowiekiem o niespożytej energii  - przez lata działał jako aktywny radny partii Centrum, w automobilklubie, klubie kręglarskim czy w Bractwie Kurkowym, był weteranem wojennym  walczył w okopach I wojny światowej) i nie zapominał o wspieraniu towarzyszy broni. 
Nie wiemy jak i gdzie zmarł/ zginął-  jego życiorys urywa się w 1945 roku, a historykom dotąd nie udało się niczego ustalić. 

1919 - w tym roku Richard Koban otworzył swoje biuro przy Plebańskiej 12.   

    

Małgorzata Lichecka 
 
         
Bibliografia:
Atlas historyczny miast polskich: Gliwice, Wrocław 2015 r.,
Gliwice znanie i nieznane. Tom III, IV, V. Muzeum w Gliwicach. Gliwice 2013 r., 2015 r., 2017 r.
Gliwice na ich drodze, pod redakcją Magdaleny Żmudzińskiej- Nowak, Muzeum w Gliwicach 2013 r.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj