Od kilku miesięcy przy ul. Młodzieżowej w Sośnicy straszy wrak samochodu. Czas leci, „trup” wygląda coraz gorzej, a nie ma  sposobu, żeby go usunąć.  W sprawie nie może pomóc policja i straż miejska, właściciel terenu do tej pory znajdował powody, żeby nie robić nic.
Pojazd stoi na trawniku przy ul. Młodzieżowej przynajmniej od 30 listopada ubiegłego roku. Wtedy policja odebrała pierwsze zgłoszenie w jego sprawie. I wtedy przypominał jeszcze samochód. Miał szyby i tablice rejestracyjne. Obecnie nie ma tych i wielu innych rzeczy. Jest całkowicie zdemolowany, sprawia wrażenie porzuconego. A jednak nie można się go pozbyć. 

Mieszkańcy, którym przeszkadza wrak szpecący trawnik, w pierwszym odruchu szukali pomocy u policji i straży miejskiej. Jak się okazuje – błędnie. Teren jest prywatny i tam nie sięga władza służb.

-  Ani policja, ani straż miejska nie mają podstaw prawnych do usunięcia tego wraku. Sprawa byłaby prosta, gdyby znajdował się on na drodze publicznej, a przynajmniej na jakiejkolwiek drodze, na której obowiązywałyby przepisy ruchu drogowego. Wówczas pojazd można uznać za zagrożenie w ruchu drogowym, odholować i obciążyć właściciela – wyjaśnia nadkomisarz Marek Słomski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach.

Prawo wskazuje, że ruch powinien należeć do właściciela trawnika. Ale Spółka Restrukturyzacji Kopalń, do której należy nieruchomość, utrzymuje, że niewiele może, bo to samo prawo krępuje jej ręce. 

- Kwestia zostałaby załatwiona dawno temu, gdyby nie problem z przewiezieniem podrzuconego wraka. Firmy zajmujące się holowaniem nie chcą tego zrobić bez dokumentów. Wprawdzie policja może ustalić, do kogo wrak należy, jednak nie poda nam tej informacji jako spółce zarządzającej terenem, z uwagi na ochronę danych osobowych właściciela. Temat będzie jeszcze trwał – przekazuje Wojciech Jaros, rzecznik prasowy SRK.

Wystarczy jednak prześwietlić, co o podobnym problemie wie internet, by nabrać wątpliwości, czy SRK rzeczywiście jest zainteresowana jego  rozwiązaniem. Google podsuwa wykładnię Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, w świetle której nie było przeszkód, by już dawno „pojazd” usunąć. 

W myśl przepisów kodeksu cywilnego właściciel terenu może przejąć rzecz porzuconą lub też niczyją (w tym przypadku resztki pojazdu), a potem zrobić z nią, co chce. Niezależnie od tego może dochodzić naprawienia szkody, np. kosztów zezłomowania, jaką poniósł w związku z pozostawieniem na jego nieruchomości grata. Może też załatwić sprawę jednym roszczeniem, żądając od właściciela wraku przywrócenia poprzedniego stanu nieruchomości. 

Aby móc skorzystać z tych możliwości, koniecznie trzeba ustalić dane  właściciela. Można je uzyskać z Centralnej Ewidencji Pojazdów. SRK złożyła  wniosek do CEP dopiero w maju, choć przecież, teoretycznie, sprawą zajmowała się  od miesięcy.

Rzecznik SRK w mailu do redakcji nie ukrywa, że „temat będzie trwał”. Wrak  postoi jeszcze przy Młodzieżowej. No, chyba, że któremuś z mieszkańców puszczą nerwy i wybierze drogę na skróty. Receptę daje jeden z gliwickich  rajców w rozmowie na Facebooku z innym, Janem Pająkiem, który zaangażował się w rozwiązanie problemu. 

„Może umawiamy się i przeciągniemy to na teren komunalny? Dostaniemy wtedy szybko od straży miejskiej po mandacie, ale nagle sprawa się rozwiąże”. W ostateczności, jeżeli policja i straż miejska nic nie mogą, a bezradny jest właściciel posesji, może – jak żartuje  radny – wezwać do walki z wrakiem oddziały specjalne, jak Grom czy Formoza? 

(pik)
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj