Połączyła ich muzyka, wielka pasja. W Świbiu (gmina Wielowieś) istnieje orkiestra dęta inna niż wszystkie. Pięć lat temu kilkunastu muzycznych samouków, grających w parafialnej orkiestrze, postanowiło poszerzyć swoją aktywność i utworzyło Blaskapelle Świbie. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę.

– Orkiestra przy parafii pw. św. Mikołaja powstała w 1995 roku, a jej założycielem był ksiądz proboszcz Zygfryd Pluta oraz Eryk Sobel, znakomity muzyk, dyrygent wielu orkiestr i nasz nauczyciel. W latach świetności orkiestra liczyła blisko 50 osób. Pięć lat temu część z nas uznała, że chciałaby zrobić coś nowego. Chcieliśmy się jeszcze bardziej rozwijać.

Wyłonił się drugi, mniejszy skład i od czerwca 2013 r. gramy jako Orkiestra Dęta Blaskapelle Świbie – mówi Andrzej Damaszek, jeden z jej liderów. -  I choć działamy już pod własnym szyldem, to dalej jesteśmy wierni naszej orkiestrze parafialnej, z którą w ciągu roku uświetniamy wszelkie uroczystości w naszej miejscowości.

W skład Blaskapelle wchodzi trzynastu muzyków w wieku od 16 do 35 lat. W orkiestrze jest kilka sekcji: klarnet, trąbki. Tenory, barytony, puzon, bas i perkusja.  Ćwiczą dwa, trzy razy w tygodniu. Na potrzeby występów scenicznych kupili własne mikrofony instrumentalne i sprzęt estradowy.

- Tworząc orkiestrę wzorowaliśmy się na podobnego formatu czeskich i niemieckich zespołach. Bez wątpienia naszym guru jest czeski wirtuoz Vlado Kumpan, najlepszy, według nas, trębacz na świecie – mówi Damaszek.

Młodzi artyści ze Świbia nie tylko muzycznie podglądają południowych sąsiadów. To od nich zaczerpnęli pomysł na efektowne stroje: żółte kamizelki ze stylizowanym śląskim haftem. Wspólnie z sołtyską Świbia Małgorzatą Jendrysik udało się sfinalizować ten zakup.

Muzycy mogą się pochwalić znaczącymi sukcesami – dali ponad 200 koncertów i wydali pierwszą płytę „Wir Musikanten”, czyli „My muzykanci”. Wkrótce wydadzą kolejną. Są wielokrotnymi laureatami przeglądów i parad orkiestr.

Damaszek mówi, że Blaskapelle stara się dopasowywać repertuar do imprezy, na której gra.  Repertuar jest żywy i wpadający w ucho. Czeskie i niemieckie polki, walczyki, utwory świąteczne (tzw. slow rock).

- Muzyka jest naszą największą pasją, bez której nie wyobrażamy sobie życia – podkreśla Damaszek. - Jest pięknym sposobem wspólnego spędzania wolnego czasu, okazją do spotkań, oderwania od obowiązków codziennego życia. Poza tym łączy ludzi, a my dla nich gramy. Dzisiaj bardzo łatwo jest posklejać dźwięki w programach komputerowych, by chwilę później uzyskać efekt. My staramy się popularyzować w naszym regionie  - gminie i powiecie, a także w Polsce (i ostatnio w Niemczech) - muzykę na żywo. Taką, jaką można usłyszeć u naszych sąsiadów w Czechach czy Niemczech. Wiemy, że ta muzyka buduje dobre  relacje.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj