Ubiegłej zimy zrobienie sobie morsującego zdjęcia i wklejenie go w mediach społecznościowych było wręcz towarzyską koniecznością.
Zamknięci przez długi czas w domach, szukaliśmy odskoczni, adrenaliny, czegoś co wyrwie nas z apatii. Zimnego prysznica, który da nam energię do działania. Ale też odporności, która uchroni nas przed covidem. Morsowanie do wszystkich tych celów nadawało się znakomicie, stąd rosła jego popularność. Jak jest w tym sezonie? Zapytaliśmy o to morsów i foczki (nawiązując do nazwy grupy), morsujące m.in. na czechowickim zbiorniku.

Alina Stysińska: Jest to mój pierwszy, regularny sezon morsowania, chociaż pierwszy raz weszłam zimą do wody 5 lat temu. Morsuję 3 razy w tygodniu. U mnie jest to związane z rewelacyjnymi efektami zdrowotnymi. Od wieku lat miałam silne lekooporne migreny, które dzięki regularnym zimnym kąpielom ustąpiły. Od osób, które morsują dłużej niż ja wiem, że zostało dużo mniej morsujących, niż rok, dwa lata temu. W okresach gdy wszystko było zamknięte, ludzie szukali możliwości wyjścia, obecnie morsują najwytrwalsi.

Beata Matyja: Sama morsuję już trzeci sezon, chociaż dwa lata temu, zanim pierwszy raz zdecydowałam się wejść do lodowatej wody, byłam przekonana, że będzie to jednorazowe doświadczenie. Chodziło mi o przełamanie bariery we własnej głowie, udowodnienie sobie i innym, że dam radę. To było dla mnie ogromne wyzwanie, ponieważ z natury jestem bardzo ciepłolubna. Jako fizjoterapeutka, wiedziałam oczywiście, jak wiele korzyści dla ciała może przynieść taka krio-kapiel, ale nie było mi łatwo podjąć decyzje i spróbować.
W tym roku pogoda była dość kapryśna. Częste opady oraz wiatr nie sprzyjają morsowaniu, ale zapalonym morsom nic nie jest w stanie przeszkodzić w regularnych lodowatych kąpielach. Brak śniegu oraz pokrywy lodowej dodatkowo zmniejsza atrakcyjność „fotografii morsowej”, co przyczyniło się zapewne do tego, iż w tym sezonie było mniej nowicjuszy oraz morso-celebrytów a więcej morsowych zapaleńców.

Tomek Walaszczyk: Selekcja naturalna pozostawiła tych, którym ta moda czy trend się naprawdę spodobały, odczuli poprawę stanu zdrowia, co więcej, trafili na osoby, które w sposób poprawny wytłumaczyły jak robić to bezpiecznie.
Jestem również strażakiem w OSP Szałsza - morsowanie pozwala członkom służb na obycie się z niskimi temperaturami i dużo łatwiejszą aklimatyzację podczas akcji ratunkowej, np. na załamanym lodzie lub pomoc przy podtopieniach lub utonięciach.
Jaka jest temperatura właściwa do morsowania? Każda poniżej zera. Natomiast wiatr odgrywa tutaj kluczową rolę. Bezwietrzna, słoneczna aura sprzyja przyjemności morsowania. Daje czas na integrację z innymi foczkami i morsami. Wiatr potęguje odczucie, że chodu… do auta napić się herbaty!

Leszek Zawadzki: Turyści wchodzą i wychodzą z wody, aby choć na chwilę spróbować czegoś niezwykłego. Osoby, które stale morsują w zimnej wodzie potrafią bez problemu wytrzymać od kilku do kilkunastu minut przy temperaturze wody poniżej 3 stopni Celsjusza. Niestety, do takich wyczynów potrzebna jest adaptacja z wodą przez cały rok.
Osobom, które nie boją się lecz nie potrafią przeskoczyć pewnej bariery zimna, polecam wychładzanie organizmu już od września. Wystarczy 2 razy tygodniu adaptować organizm. To naprawdę bardzo przyjemne a można jeszcze śmiało pływać. Oczywiście tylko z bojką asekuracyjną.

 Niezbędnik Morsa:
• Ciepła czapka
• Rękawiczki
• Buty, w których wchodzimy do wody
• Strój kąpielowy bądź kąpielówki
• Termos z ciepłą herbatą
• Ręcznik
• Ciepłe, luźne ubranie, w które można od razu wskoczyć...
• Karimata bądź drugi ręcznik, by na nim stanąć przed i po wyjściu z wody

Polecane miejsca do morsowania:
• Czechowice
• Pławniowice
• Chechło
• Sztolnia Czarnego Pstrąga
• Staw Mikulczyce
• Jezioro Przeczyckie
• Pogoria

(aku)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj