„Citi” w środku historycznego kwartału. Mieszkańcy dzielnicy akademickiej protestują przeciw karkołomnym planom dewelopera.
Mieszkańcy z rejonu ulic Pszczyńska – Wrocławska nie chcą pod oknami swoich stuletnich kamienic  wieżowców, które widzi tutaj deweloper. Urząd nie mówi projektowi ani tak, ani nie. Zamierzeń inwestora broni bowiem plan przestrzennego zagospodarowania. 

Obrzeża dzielnicy akademickiej, w części centralnej powstałej w 1945 roku, należą do najlepiej zachowanych pozostałości przedwojennej historii Gliwic. Takim przykładem jest kwartał ulic Pszczyńska, Wrocławska, Arkońska, Lutycka. Budynki, prawie wszystkie stuletnie i starsze, tworzą zwarty ciąg na planie prostokąta. Środek niemal w całości zajmują oficyny, szeregi blaszanych garaży oraz nieczynny zakład u naroża Wrocławska – Arkońska. 

Jakiś czas temu ostatnią z nieruchomości nabyła spółka GDS z Pyskowic. To deweloper powiązany personalnie z firmą Eurocolor, potentatem branży okiennej z tego samego miasta. Swoim pomysłem na zagospodarowanie podwórca przeraził sąsiadów.

„Wieżowiec nas wykończy”

Inwestor wymyślił, że w miejsce pustostanu powstanie apartamentowiec. Szczelnie wypełniony teren nie pozwala na ekspansję wszerz i z tego najpewniej powodu budynek „wypączkował” w górę. W ten sposób pojawić się mają wieżowce sięgające nawet dziewięciu kondygnacji. Z projektu, do którego mieliśmy wgląd, wynika, że powstanie około 200 mieszkań. To tyle, ile obecnie w całym kwartale. 

Plany ujrzały światło dzienne tuż przed świętami. Po tym, gdy deweloper wystąpił z wnioskiem o pozwolenie na budowę, informacja z urzędu trafiła do wspólnot sąsiadujących z inwestycją. 

– Niepokojące wiadomości o zamierzeniach rozniosły się lotem błyskawicy. W kontrataku zalaliśmy urząd uwagami i zastrzeżeniami do projektu. Na spotkaniu 10 lutego wyłoniono łączną delegację wszystkich zainteresowanych, ponad 20 wspólnot mieszkaniowych. Chcemy bronić swoich interesów z pomocą kancelarii prawnej, poprosimy też o pomoc radnych – mówi Joanna Karweta, była radna i lokatorka jednej z kamienic. 

W opinii mieszkańców, realizacja projektu zaburzy historyczny układ tego obszaru Gliwic. Nowoczesne wieżowce staną się dominantą przestrzeni, której kształt nadają stylowe poniemieckie kamienice. Ale lokatorom zależy nie tylko na obronie architektonicznego i estetycznego ładu, lecz i o bardziej żywotne dla nich interesy. 

– Wyrastające ponad dachy apartamentowce zacienią mieszkania w niżej położonych kamienicach, co szczególnie da się we znaki mieszkańcom budynków z bezpośredniego sąsiedztwa. Chodzi również o bezpieczeństwo. Wzmożony ruch samochodów i niestabilność podmokłego w tym rejonie gruntu robią swoje. Kamienice pękają i regularnie poddawane są wzmocnieniom. Obawiamy się, że prace budowlane wpłyną na przyspieszenie degradacji. Tak wysokie budynki wymagają głębokiego „palowania”, a wywołane wstrząsy odbiją się na stanie technicznym naszych nieruchomości. Z tego punktu widzenia powstrzymanie inwestycji w tym kształcie to dla nas być lub nie – wyjaśnia Karweta.

Mieszkańcy zwracają również uwagę, że projekt nie odpowiada na pytanie, jak rozwiązać problem zwiększonego ruchu. Wąskim gardłem są wjazdy. Na teren posesji można dostać się bramą, ale ta jest zastrzeżona dla mieszkańców konkretnych wspólnot. Ogólnodostępna droga prowadzi tylko od Lutyckiej. 

– Już teraz brakuje miejsca, żeby zaparkować samochód, a w godzinach porannego szczytu są kłopoty z włączeniem się do ruchu. Dwieście nowych mieszkań to co najmniej tyle samo aut więcej. W jaki sposób rozładować ten tłok, mając do dyspozycji tylko jeden wyjazd? – pyta retorycznie Karweta. 

Urzędnicy mają zgryz

Mieszkańcy dmuchają na zimne, bo do realizacji projektu daleko. Już na początku drogi uzyskiwania pozwolenia na budowę urzędnicy Wydziału Architektury i Budownictwa zgłosili całą listę zastrzeżeń. Związane są z wpływem inwestycji na otoczenie, m.in. ze względu na doświetlenie sąsiadujących budynków. 

Inspektorzy mnożą uwagi, ale nie stawiają kropki nad „i”. Zakładaną w projekcie wysokość budynku na dziewięć kondygnacji dopuszcza bowiem plan zagospodarowania przestrzennego dla dzielnicy akademickiej. Naczelnik Tatiana Marcinów tłumaczy taki zasadą sąsiedztwa – w dzielnicy Akademickiej funkcjonuje osiedle wielopiętrowców w rejonie ulicy Dunikowskiego. Dlatego w odniesieniu do całości tego obszaru dozwolona jest zabudowa wielokondygnacyjna

Zainteresowani sprawą mieszkańcy zwracają uwagę, że dopuszczenie budowy wieżowców w krajobrazie tradycyjnie śródmiejskim to luka, z której mogą chcieć skorzystać kolejni deweloperzy. Równolegle do działań zmierzających do zablokowania inwestycji w założonym kształcie chcą doprowadzić do rozpoczęcia debaty na forum rady miejskiej nad zmianą planu w tym względzie. Delegacja wspólnot na początku chce zainteresować sprawą branżową komisję radnych. 

Przedstawiciele lokatorów wybierają się też do dewelopera, bo do tej pory nie znalazł okazji do spotkania. Będą postulować o przeskalowanie inwestycji do wymiarów odpowiadających otoczeniu, zastosowanie możliwie najmniej inwazyjnej technologii budowy ze względu na możliwe szkody w sąsiednich budynkach oraz poszerzenie zagospodarowania o zieleń i małą architekturę, by w związku z projektem mógł skorzystać ogół mieszkańców. 

– Nie jesteśmy przeciwni inwestycji w ogóle. Teren, obecnie bardzo zaniedbany, prosi się o uporządkowanie. Ale projekt musi być harmonijny z otoczeniem, estetyczny i przestrzegać zasad dobrego sąsiedztwa – podkreśla Karweta. 
Być może delegacja będzie miała szczęście i właściciel GDS poświęci jej czas, którego nie znalazł dla redakcji. 

Adam Pikul 
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj