Za każdym razem, gdy wyruszam do michałowej Krainy Zielonego Pojęcia, szukam w niej jego (i swoich) Aniołów. To one – jestem o tym przekonana – zawiodły mnie do niezwykłego świata jego twórczości. Teraz śpią nieco okurzone na starych kartach „Listów do Anioła Stróża”, a wirtualne półki bloga uginają się od nowości. Bo Michał Wroński, syn Edwarda to bardzo płodny twórczo, arcymistrz krótkiej formy. Właśnie wyszła kolejna jego książka, tym razem skierowana do młodszych Czytelników.
Z Michałem Wrońskim rozmawiała Adriana Urgacz-Kuźniak

Co duzi i mali Czytelnicy odnajdą na „Planecie Barw”?
„Planeta Barw” jest o małej kolorowej planecie zagubionej gdzieś w kosmosie, na której żyją różnokolorowe ludziki, np. Czerwonkowie, Zieloni, Różowce, Szaryki, Czarnkowie,  itp… czyli Kolorasowie.
Jest to świat wesołości, beztroski, pokoju, wzajemnej życzliwości i szalonych pomysłów. Nieraz zakłóca im to Wiatr Bezbarwniak.
To historia o planecie o różowym niebie i sześciu zielonych słońcach.
 
A to końcowy fragment bajki, do zastanowienia:
W samym środku Planety Barw spał DUCH KOSMOSU, bez wymiarów. 
Nie był ani szeroki, ani długi, ani wysoki, ani niski. Bez kształtu i wagi. Nie miał prawej strony, ani lewej, góry, dołu… Nie do opisania.
Pomrukiwał od czasu do czasu. Nie wiadomo, co mu się śniło. Może wszystkie galaktyki, gwiazdy, komety, planety, księżyce. Nieskończona ich ilość…
Lepiej go nie budzić!
 
Michale, ile to już bajek dla dzieci wydałeś?
Osiem, od 2015 roku… „Bajki”, „Wędrówki Słonia Jakdłonia”, „Ptakodom”, „Bajki o Niebywałych”, „Krasnal w wielkim mieście”, „Bajki krótajki”, „Układanka” i „Planeta Barw”. Kończę właśnie następną: „Bajki o powietrzu”.

O czym ona będzie?
Bajki o powietrzu, będą… o powietrzu (śmiech). Och, jak trudno mi powiedzieć... O życiodajnym składzie, wietrze, oddychaniu ryb, o próżni, o bańkach mydlanych... Będą bardziej edukacyjne, od „Planety Barw”. Dam Ci przykład:

WIOSNA.
Wreszcie Słonko zaczęło grzać. Krążyło coraz wyżej podczas dłuższego dnia,
budząc zielone życie. Listek kręcił się już w pączku.
- Och, jeszcze trochę - myślał.
Wysunął na próbę brzeżek. Łyknął pierwszy słoneczny promień.
- Jak cudownie. Jasny świat!...
Po kilku dniach rozpostarł zielone skrzydła. Był!
- Do pracy, Liście! Nie lenić się! Płuca Ziemi oddychają zielenią! Produkować
tlen dla świata! - usłyszał z głębi starego pnia.
Dąb zaszumiał pracowicie…
A w oddali Miasto krzyczało: POWIETRZA! POWIETRZA!
 
Pamiętasz swoją pierwszą bajkę? Co skłoniło Cię do jej napisania? 
Pierwsza książka to zatytułowana po prostu: „Bajki”, dedykowana moim wnukom: gliwickim – Kubie i Wojtkowi oraz krakowskim – Tymonowi i Leonowi. Dla młodych – sześć lat to cała epoka. Wtedy moje bajki podobały się moim wnukom. Nawet czytali je na jakiejś imprezie dla dzieci. Może niektórzy gliwiczanie pamiętają… Kiedy byłem kierownikiem literackim w Operetce Śląskiej, w latach 1976 – 1996, napisałem sześć bajek scenicznych i musicali, które zostały wystawione: „Zaczarowana rakieta”, „Przygoda zegara”, „Najdziwniejsza przygoda krasnala”, „Raz, dwa, trzy – dobry, średni, zły”, „Echo dżungli”, „Sezam Ali Baby”. Wcześniej jeszcze, kiedy byłem kierownikiem literackim w bielskim Teatrze Lalek „Banialuka”, wystawiłem sztukę lalkową „Dziwne przygody Mazika i Ufa”. To była moja pierwsza bajka dla dzieci.

Bajki dla dzieci powinny bawić, ale i edukować. Czego uczą bohaterzy Twoich opowieści?
Przede wszystkim poczucia humoru i bajkowego spojrzenia na świat. Gdy tak dobrze się przyjrzeć, realnemu światu dorosłych brakuje nieraz wyobraźni, którą na co dzień mają dzieci.
Lubię wszystkich bohaterów moich książek. Muszę. Bo mogą się obrazić i już do mnie nie wrócą. A wracają często do moich „dorosłych” książek.

Dla dzieci w jakim wieku piszesz?
Bajkopisarze na ogół mówią: dla dzieci od trzech lat do stu trzech. Wiem, że moje bajki czytane są też przez dorosłych. Na przykład – Ty je czytasz… Twoja córka nieraz Ci pożycza.
To prawda. Lubię Twoje bajki za właściwą Twojemu stylowi pisania krótką, trafną i zwięzłą formę. Ale bez wątpienia mocną stroną Twoich książeczek są również piękne, barwne, dające pola do wyobraźni ilustracje. Opowiedz nam proszę o ich autorce.
Do wszystkich moich bajkowych książek ilustracje i projekty okładek stworzyła krakowska plastyczka Bożena Kuszilek, która jest twórcą oprawy plastycznej nie tylko bajek, ale także innych moich (przeszło sześćdziesięciu) książek dla dorosłych – wierszy, prozy, dramatów, aforyzmów. Współpracujemy od lat…

Jak szybko powstaje taka historia? Co Cię najczęściej inspiruje?
Różnie, ale na ogół piszę bajkę przez miesiąc. Jeden odcinek dziennie. A pomysły – jak mówię nieraz – przychodzą z sufitu. Chociaż kilka bajkowych pomysłów podsunęła mi Bożena Kuszilek. Na przykład: „Ptakodom” (o domu unoszonym przez ptaki), czy „Planeta Barw”, która powstała ostatnio.

Osobom, które Cię nie znają, warto wyjaśnić, że piszesz nie tylko książki skierowane do dzieci. Wydajesz wiersze, prozę, dramaty – jesteś mistrzem krótkiej formy. Z Twoją twórczością można się zapoznać wchodząc na stronę KRAINA ZIELONEGO POJĘCIA. Co się w niej znajduje?
Tak, to moja literacka i fotograficzna „trybuna” od 2011 roku. Codziennie rano wystukuję krótkie teksty, dołączam wiersze, krótkie opowiadania, dodaję zdjęcia. Żeby tam się dostać, wystarczy wystukać: michalwronski45.blogspot.com albo „wygooglować” nazwę.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj