W sierpniu doszło do zmian we władzach Klubu Sportowego Carbo Gliwice. Po wielu latach owocnej działalności na rzecz gliwickiej piłki pola młodszym ustąpili prezes Tomasz Rudzki i członek zarządu Janusz Jonda. Nowym sternikiem klubu z Ostropy został czynny piłkarz Paweł Wolski. 
Błażej Kupski rozmawia z prezesem KS Carbo Gliwice Pawłem Wolskim

Pamięta pan, kiedy trafił do Carbo?
O kurcze … Szczerze, to nie. 

To kto był wówczas trenerem?
Piotr Szendzielorz. To on ściągnął mnie do zespołu zaraz po zakończeniu mojej gry w Śląskiej Lidze Juniorów w barwach Piasta Gliwice. Czyli to będzie 2009 lub 2010 rok. W sezonie 2009 / 2010 awansowaliśmy do IV ligi, co jest do dzisiaj największym sukcesem w mojej przygodzie z piłką. 

Jest pan wychowankiem Piasta?
Tak, tam przeszedłem szczeble od trampkarza do juniora. Zaczynałem jako prawy pomocnik. Dopiero podczas gry w Śląskiej Lidze Juniorów trener Piotr Szendzielorz przestawił mnie na środkowego obrońcę. 

Wspomniany szkoleniowiec to ważna postać w pana piłkarskim życiorysie.
Byłem w klasie sportowej technikum, kiedy do Piasta przyszedł Szendzielorz. Zaczęła się nasza długoletnia współpraca. Bardzo mile ją wspominam. Trener Szendzielorz to charyzmatyczna postać, świetny motywator. Sam kilka razy chciałem się poddać, skończyć przygodę z piłką, ale on za każdym razem przekonywał mnie, że jeszcze na to nie czas, że jeszcze mogę być lepszy. Zaszczepił we mnie przekonanie, że nie można odpuszczać, nawet jak jest bardzo ciężko.

Skąd pomysł, aby zostać piłkarskim działaczem? 
Carbo Gliwice jest w moim sercu. Kiedy pojawiła się groźba zniknięcia z piłkarskiej mapy nie mogłem do tego dopuścić. Tak jak Jakub Błaszczykowski ma sentyment do Wisły Kraków, i kiedy klub spod Wawelu potrzebował pomocy, to on jej udzielił, tak i ja będę walczył o klub z Ostropy. Nie mam takiego nazwiska jak były pomocnik Borussii Dortmund, nie mam takiej siły przebicia, ale zrobię co w mojej mocy. 

Pan wraz z kolegami z Zarządu zastąpiliście długoletni duet Tomasz Rudzki – Janusz Jonda. 
To już legendy klubu, zwłaszcza Jonda, który przecież był piłkarzem Carbo, potem kierownikiem, następnie długoletnim wiceprezesem. Gdyby nie on i Rudzki – który przez lata wzorowo prowadził finanse Carbo, wszak kiedyś był księgowym w kopalni – dzisiaj klubu z Ostropy mogłoby już nie być. Dziękuję za to, co zrobili dla Carbo. Mam nadzieję, że będą dalej służyć nam radą i doświadczeniem.

Jaki stawia pan przed sobą cel jako sternik zasłużonego wprawdzie, ale mocno podupadłego klubu? 
Chciałbym odbudować potęgę Carbo! Ale najpierw sprawić, żeby klub normalnie funkcjonował, a nie tylko wegetował. 

Jednak do tego potrzebne są pieniądze… 
Dlatego przywróciliśmy miesięczną składkę członkowską. Minimum 20 zł, można oczywiście wpłacać więcej. Pozyskaliśmy też drobnych sponsorów. Ale uważam, że od pieniędzy jeszcze ważniejsze są chęci. Jak będzie zapał do działania, to i pieniądze się znajdą. Na obecną chwilę sytuacja finansowa klubu nie należy do najlepszych. Ale dzięki wspomnianym wpłatom członkowskich i dotacji z Urzędu Miejskiego w Gliwicach w kontekście rundy rewanżowej możemy trochę odetchnąć. 

Wiem, że „oczkiem w głowie” nowego zarządu jest piłkarski narybek.
Oczywiście. Udało nam się otworzyć sekcję trampkarzy. Młodych piłkarzy prowadzi Krzysztof Hulak, piłkarz Carbo. Niedawno jego zespół wygrał sparing z GSF Gliwice. Warto podać nazwiska strzelców goli, bo być może za jakiś czas będą to ligowi piłkarze Carbo. Na listę strzelców wpisywali się Bartek Ślązak, Oskar Hagner, Szymon Maksym i Grzegorz Zarzycki. Już niedługo nasi trampkarze jadą na turniej, a wiosną wystartujemy w lidze młodzików. Marzy mi się, że za kilka lat wychowankowie klubu będą systematycznie zasilać szeregi naszych seniorów.

Cel sportowy na wiosnę to utrzymanie w A-klasie. Będą wzmocnienia kadrowe? 
To pytanie proszę kierować do trenera. On jest od spraw kadrowych. Jednak jedno wiem na pewno – bez solidnych wzmocnień ciężko będzie utrzymać się w A-klasie. 

Ale jak mają przyjść nowi, dobrzy zawodnicy, skoro Carbo nie płaci za grę? 
Jeżeli ktoś w tej lidze liczy na pieniądze, to się przeliczy. Klasa A to kluby amatorskie, tutaj trzeba się napracować, aby potem, wyżej, zarabiać dzięki piłce. To odskocznia do kariery. Będziesz dobry, zauważą cię, pójdziesz dalej.

Ostatnia sprawa. Będzie pan długoletnim prezesem? Nie zrezygnuje pan przy pierwszych niepowodzeniach, po roku, dwóch? Nie rzuci tym, tłumacząc się brakiem czasu, sprawami rodzinnymi itp.? 
Kadencja zarządu trwa 5 lat. Mamy długofalowy plan na ratunek klubu. Więc na prezesurę nie patrzę poprzez pryzmat „krótkiego terminu ważności”. 

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj