Góry to jego pasja, a za cel obrał sobie zdobycie Korony Europy. Zaledwie pięć szczytów dzieli go od zakończenia projektu. O podróżach, najwyższych szczytach i planach na najbliższy czas Łukasz Kornatka opowiada Patrycji Cieślok-Sorowce.

Korona Europy to projekt, w którym bierze Pan udział, brzmi dość tajemniczo, proszę wyjaśnić, co oznacza ten termin?
Korona Europy zakłada wejście na 46 najwyższych szczytów w 47 krajach w granicach europejskich. Obecnie mam na swoim koncie zaliczonych 41 szczytów. Moja przygoda rozpoczęła się od 2014 roku, a dokładnie od 19 września, kiedy to udało mi się wejść na najwyższy szczyt Słowacji, czyli na Gerlach 2655 m n.p.m. Projekt zdobycia Korony Europy został dwa lata temu zauważony i objęty patronatem honorowym prezydenta miasta Knurów, miasta, w którym mieszkam.

Pozostało już tylko pięć szczytów do zdobycia… 
Tak,  w ostatnich dniach poleciałem na Azory, które należą do Portugalii, i tam wszedłem na najwyższy szczyt tego kraju, czyli na Pico. Planuję już przyszły rok. Pozostanie mi Mulhacén (3478,6 m n.p.m.) -  najwyższy szczyt w Hiszpanii, następnie Kazachstan oraz dwie bardzo trudne wyprawy, a zarazem najtrudniejsze szczyty do zdobycia, czyli Islandia i Szwajcaria. Szwajcaria można powiedzieć król całego projektu z najtrudniejszym szczytem, czyli Dufourspitze (4634m n.p.m.). Pozostanie jeszcze Rosja, jednak ze względu na całą sytuację, która obecnie się dzieje, może pójść w odstawkę. Wielu moich kolegów, którzy realizują ten sam projekt – odpuściło sobie Rosję, dla nich jest 45 szczytów do zdobycia, a nie 46. Ja nadal liczę, że zdobędę wszystkie szczyty, choć zobaczymy…

Czy pasja do chodzenia po górach i zdobywania szczytów nie przerodziła się trochę w wyzwanie, bo projekt Korona Europy wydaje się taki być?
Zdecydowanie jest to wyzwanie, zarówno logistyczne, jaki i organizacyjne, po finansowe. To przygoda, jednak nie na krótki czas, a dłuższy. Góry i wszystko to co z nimi związane - stanowią część mojego życia oraz mojej rodziny. Po górach chodzę od 15 roku życia, jednak przez ostatnie 10 lat poświęcam im się w pełni, m.in. jestem przewodnikiem beskidzkim, zrobiłem uprawnienia na przodownika górskiego po wszystkich pasmach górskich w Polsce, mam uprawnienia na parki narodowe, prowadzę prelekcje, wycieczki, warsztaty tematyczne dla dzieci, organizuję wyjazdy w góry, wszystko, co jest z nimi związane, to można powiedzieć, jest otoczką w moim życiu.

Czy chodzenie po górach jest zaraźliwe? Rodzina złapała bakcyla, by wspólnie chodzić po górach?
Zgadza się, wszyscy chodzimy razem po górach, choć dzieci powoli dorastają i nie zawsze chcą jechać. Jednak chodzimy regularnie po górach, choć od kilku lat raz w roku przechodzimy szlak długodystansowy, w tym roku niebieski szlak turystyczny Tarnów – Wielki Rogacz, gdzie pokonaliśmy blisko 200 kilometrów w 8 dni. Mamy za sobą Mały Szlak Beskidzki, czy Główny Szlak Świętokrzyski. Chcemy razem przejść trasę, spędzić wspólnie czas i przeżyć fajną przygodę, polecam każdemu.

Za co kocha Pan góry? 
Dobre pytanie… za to, że można w nich odpocząć  pod względem psychicznym - uciec od zgiełku, od tej gonitwy, która jest cały czas na świecie, a przy tym otacza nasze życie; za potęgę, za piękno, za ich majestat, za to, że uczą bardzo ważnych cech ludzkich, jak pokora, skromność, a w końcu za to, że możemy obcować tak blisko z naturą. Jest tego mnóstwo, gdzie można by mówić i mówić….

Podróże, loty, hotele to chyba dość kosztowna pasja? 
Poza ostatnim wyjazdem, gdzie byłem na Wyspach Owczych, to wszystko pokrywam z własnej kieszeni. Nie jest to łatwe, bowiem ubrania, czy sprzęt są potrzebne, bo wszystko się zużywa.

Czy da się oszacować, ile środków pochłonął już projekt Korona Europy? 
Trzeba liczyć między 1000 zł, a 2000 zł na wyprawę, czasem zdarzy się, że jest trochę taniej kiedy jedziemy w kilka osób, wówczas są tańsze koszty podczas np. wynajęcia samochodu.

Najpiękniejsze momenty podczas wypraw, ale i te najtrudniejsze…  
Na pewno zapamiętam datę 15 września 2020 roku, ponieważ wtedy zdobyłem najwyższy szczyt Europy - Mont Blanc, tę chwilę zapamiętam na bardzo długo, przede wszystkim walkę z własnym organizmem, około 150 m przed szczytem w pionie na wysokości 4650 m n.p.m. po prostu zabrakło mi sił. Udało się to zrobić i o wschodzie słońca stanąłem na Dachu Europy. W top 3 jest Słowenia z najwyższym szczytem Triglav (2864 m n.p.m.) po prostu urzekł mnie ten kraj, góry, czyli Alpy Julijskie, no i ostatnia wyprawa, czyli Wyspy Owcze, dzikość, natura, piękno, wyspy są po prostu niesamowite.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj