Kolejka po „mieszkanie od miasta” na koniec roku 2018 liczyła blisko tysiąc rodzin – wynika z danych Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Gliwicach. W porównaniu do roku poprzedniego ogonek się skrócił, lecz do zaspokojenia potrzeb gliwiczan w tym względzie daleko. Dla poprawienia sytuacji miasto buduje nowe mieszkania.  
Według informacji ZGM, w 2018 na najem lokaluu od gminy oczekiwały 1052 gospodarstwa domowe, a do realizacji pozostawało jeszcze 1431 wyroków eksmisyjnych.

Mieszkań na 10 procent potrzeb 
- W stosunku do 2017 zapotrzebowanie na mieszkanie od gminy w 2018 wyraźnie zmalało, osiągając poziom 64 proc. z roku wcześniejszego. Gmina oddaje w najem wyremontowane lokale, do zamieszkania „od zaraz”. Niezrozumiały jest więc fakt, pamiętając o liczbie oczekujących, że w 2018 sześć z nich,  podczas pierwszej publikacji na liście, nie znalazło najemcy - zauważa dyrektor ZGM Bożena Kus.

Znaczący spadek zapotrzebowania pozostaje bez związku z ilościową ofertą lokali komunalnych. Pod tym kątem rozdźwięk jest  dramatyczny. W 2018 Gliwice zadysponowały w sumie 152 mieszkaniami, co odpowiadało zapotrzebowaniu w 14 proc. Różnica w podobnym wymiarze utrzymuje się od wielu lat. 

Dla przykładu w 2017 r. miasto zdołało zaspokoić zapotrzebowanie w 12 proc. (198 mieszkań wobec 1625 oczekujących), a w 2015 w 9 proc. (193 lokale, 2181 wniosków w kolejce).    

Najłatwiej o tzw. mieszkanie do remontu. Średni czas oczekiwania to cztery, pięć lat.  Na koniec 2018 w kolejce czekało 630 wniosków, wobec 109 zakończonych przyznaniem lokalu w ciągu roku. W tym samym czasie ZGM podpisał 43 umowy na mieszkanie docelowe, podczas gdy potrzeba ich 422.  Dysproporcje na zbliżonym poziomie występują od lat.

W kolejce po socjalne
Najdłużej czeka się na lokal socjalny. Potrzeby i możliwości miasta w tej dziedzinie dzieli przepaść. Na koniec 2018 r. na najem takiego mieszkania jako realizacji wyroku eksmisyjnego oczekiwało 1431 rodzin, rok wcześniej – 1419, w 2015 – 1478.  Miasto miało dla nich odpowiednio: 30, 32 i 35 lokali. Na przekwaterowanie można czekać nawet  kilkanaście lat.

- Wyroki eksmisyjne mają osoby zadłużające mieszkanie, choć mogą przecież skorzystać z dodatku, lub nieprzestrzegające regulaminu porządku domowego. Miasto realizuje również wyroki z zasobów, których nie jest właścicielem. Sytuacja w Gliwicach nie jest niczym nadzwyczajnym. Niedobór mieszkań dla eksmitowanych to problem wszystkich samorządów. Dodatkowo ustawodawca nałożył na gminę obowiązek płacenia odszkodowania właścicielom za brak możliwości szybkiej eksmisji. W ubiegłym roku kosztowały one budżet blisko 400 tys. zł - mówi dyrektor Kus.

Choć uzyskanie mieszkania od miasta bez zwłoki jest równie rzadkie jak główna wygrana na loterii, a na wysyp lokali próżno czekać, kolejka z każdym rokiem robi się  krótsza. Na przestrzeni 2015-2018 tylko z listy oczekujących na mieszkanie do remontu ubyło blisko 1,2 tys. gospodarstw domowych, co odpowiada niemal jednej trzeciej poziomu sprzed czterech lat. Dlaczego tak się dzieje?

-  Z jednej strony zadziałała zmiana przepisów, z drugiej – spadek zainteresowania. Kilka lat temu zamknęliśmy listę mieszkań do remontu dla nowych wnioskodawców, na już oczekujących nałożyliśmy obowiązek  dorocznej aktualizacji wniosku, a od 2016  również wskazania przynajmniej jednego lokalu raz do roku pod rygorem wykreślenia. Celem było wyeliminowanie osób zajmujących kolejkę latami. Zadziałało na tyle skutecznie, że w 2015  znów otwarliśmy listę. Zainteresowanie jest jednak daleko mniejsze od spodziewanego. Bardzo często mamy do czynienia z sytuacjami, że prezentowanych lokali do remontu nikt nie wybiera – wyjaśnia Kus.

Nowe mieszkania. Szansa dla bogatszych 
Choć do końca roku jeszcze trochę czasu, już wiadomo, że 2019 będzie rekordowy pod względem oferty mieszkań docelowych. W porównaniu z latami poprzednimi pojawi się aż blisko dwa raz więcej lokali. Zmianę spowodowały nowe, pierwsze od kilkudziesięciu lat, budynki mieszkalne wybudowane przez gminę. 

Pierwszy, z 33 mieszkaniami, powstał przy ul. Anny Jagiellonki. Oddanie następnego, przy Kujawskiej, zaplanowano na przyszły roku. A dotychczasowe efekty programu zachęcają do jego przedłużenia na lata następne. 

- Mieszkania rozeszły się szybko. Wyjątkowo sprawnie, ze względu na zaangażowanie ze strony przyszłych lokatorów i rzetelne wywiązywanie się z leżących po ich stronie  obowiązków, przebiegła procedura przyznawania lokali. 30 czerwca zakończył się nabór wniosków, a 7 października będziemy wręczać klucze – podkreśla dyrektor.

„M” w nowych budynkach miejskich nie jest jednak propozycją dla wszystkich. Bardziej zasobnego „klienta” niż przeciętny wymaga czynsz w wysokości 12 zł/m kw, kaucja równa trzymiesięcznej opłacie za najem, wreszcie próg dochodowy.  

Nowe mieszkania komunalne są szansą dla rodzin, których  dochód na osobę mieści się w przedziale od 1,37 tys. zł (gospodarstwo wieloosobowe i większe) do 3,85 tys. (osoba samotna). 

Dla porównania, żeby otrzymać mieszkanie do remontu, wystarczą dochody w przedziale 1,1 tys. zł (gospodarstwo wielorodzinne) – 2,75 tys. (jedna osoba), a z kolei maksimum w związku z lokalami docelowymi wynosi odpowiednio 1,1 tys. i 1,65 tys. zł.  

Nowe mieszkania od miasta trafią do wąskiej grupy. I jako takie nie poprawią sytuacji ogółu oczekujących. Tych w gorszej kondycji finansowej, dla których lokal od gminy to jedyna szansa na własne cztery kąty.  

Adam Pikul
  
 

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj