Mąka ją uspokaja, im dłużej trzeba coś z niej przygotowywać, tym ma większą radość. Kocha kuchnię skandynawską i myśli, że w poprzednim wcieleniu mieszkała gdzieś pod kołem podbiegunowym.

Z Agnieszką Jasińską, kucharzem i trenerką w gastronomii, rozmawia Małgorzata Lichecka.   


Co przyrządziła sobie pani dziś na śniadanie i jakie są plany obiadowe? 

Z myślą o dzisiejszym śniadaniu, wczoraj wieczorem upiekłam focaccię, bo przejadłam się w święta i potrzebowałam innego pieczywa, niż tradycyjny chleb. Do niej pesto z doniczkowych ziół i oliwek. Nie lubię marnować jedzenia, dlatego, kiedy zostają kapary czy suszone pomidory, wykorzystuję je. Jadam w zasadzie obiadokolacje i dziś zaplanowałam placki ziemniaczane podane nietypowo - ze śmietaną i wędzoną makrelą.   

Odważne połączenie. Nie boi się pani takich smaków?

Puszczam wodze fantazji, ale także trzymam ją trochę w ryzach. Są aplikacje i książki opisujące tzw. foodpairing – czyli, jakie jedzenie można ze sobą łączyć. Próbowałam kilku, ale raczej nie przypadły mi go gustu. 

A jaki to gust? Co pani lubi jeść? 

Nazywam siebie polską kluską, ale pracuję nad formą i tego pilnuję. Niektórzy jedzą żeby żyć, ja żyję, żeby jeść. Uwielbiam mąkę! Bardzo dużo piekę – jestem nauczycielem w szkole gastronomicznej, trenerką i kucharką. Mąka mnie uspokaja, im dłużej trzeba coś z niej przygotowywać, tym mam większą radość. 

Lubię słodkości, z ciast – torcik orzechowy według przepisu mojej mamy. Robię go na specjalne okazje, czyli dość rzadko. Nie pogardzę babką i biszkoptem. 

Jak ja to rozumiem... Pijam kawę żeby coś do niej zjeść. A że to czarna, bez dodatków, więc musi być słodkie. Lubię tradycyjne ciasta z nowoczesnym twixem. Ale nie pogardzę również delikatnymi i puszystymi musami. I kiedy jem je łyżeczką, sprawiam sobie wielką przyjemność.

Już jako czteroletnia dziewczynka była pani w kuchni prawą ręką babci. 

To nie do końca jest moja historia, aczkolwiek w kuchni zawsze się kręciłam i faktycznie, pierwszą osobą do naśladowania i podpatrywania była moja babcia, z którą spędzałam bardzo dużo czasu. Wychowywałam się na wsi, więc poznałam smak prawdziwego jedzenia. A później zrozumiałam, że to jest coś co nas określa pod względem kulinarnych przyzwyczajeń. Kiedyś eksperymentowałam, lecz wróciłam do korzeni, trochę więc też do tej babcinej kuchni. Takim pierwszym daniem, które dobrze zapamiętałam były jej bułeczki cynamonowe - ich zapach unosił się wszędzie. Babcia robiła też najlepszy na świecie makaron do rosołu.
 
W jakim momencie swojego życia postanowiła pani wziąć udział w programie Masterchef?    

Chciałam się sprawdzić i potraktowałam go jako wyzwanie: czy faktycznie dużo wiem. I program pokazał, że to jeszcze nie mój moment. Mam malutką kuchnię, blat długości dwa dwadzieścia i na nim przygotowuję zazwyczaj dania dla czterech, w porywach dla dziesięciu osób.  Nie dostałam się do finałowej 14., ale to dało mi kopa. Niektórzy lubią kino, ja jeździłam na kursy kulinarne, no i rok po Masterchefie wzięłam udział w Hell`s Kitchen – tam zrozumiałam, że dużo lepiej czuję się gotując w zespole niż sama. To zupełnie różne programy i odczucia emocjonalne. O ile z Masterchefa nic specjalnego dla siebie nie wyciągnęłam, o tyle w Hell`s miałam najlepszy kurs kulinarny jaki można sobie  wymarzyć. No i nauczyłam, się gotować dla 25 czy 50, czego wcześniej nie doświadczyłam.

Czy ci szefowie naprawdę są tacy wybitni? Bo mnie się wydaje, że oni głównie wrzeszczą na kucharzy... 

Ha...  w pięciu polskich edycjach Hell`s Kitchen szefem był Modest Amaro, w szóstej Michał Bryś, szanowany kucharz warszawskiej restauracji . To co dzieje się  w programie od strony prowadzących jest troszeczkę reżyserowane, ale to faktycznie był poligon, praca pod presją i często improwizacja. 

Co pani gotowała w Masterchefie, a co w Hell`s Kitchen? 

Na castingu do pierwszego programu przygotowywałam jajka przepiórcze po szkocku. Zrobiłam taki śląski twist, mieszając mięso mielone z surową kaszanką.  Obtoczyłam w niej jajeczka i smażyłam w głębokim oleju. Dzięki tej potrawie znalazłam się w finałowej 40. Później przygotowywałam comber jagnięcy z puree  kalafiorowym. Niestety, nie miałam świadomości, że to co się gotuję nie jest w danym momencie na wizji, no i po godzinie puree nie wyglądało apetycznie, a wtedy oceniali je jurorzy. 

Dziś idziemy na łatwiznę: jest bardzo dużo gotowych dań, chętnie korzystamy z restauracji, nie chce nam się sterczeć w kuchni, a jednak coraz więcej osób chce gotować. Taki paradoks. Jak uczyć gotowania?

Na moich warsztatach pojawiają się dwie grupy uczestników: mamy chcące przygotowywać zdrowsze, niż przetworzona żywność, dania.  Chcą one, by przepisy były bardzo łatwe i gotowanie nie zajmowało im dużo czasu, a jedzenie było smaczne. Z myślą o tej grupie w 2020 roku samodzielnie wydałam książkę. Druga grupa, to ci, którzy mają i znają już podstawy w kuchni, dużo podróżują, są ciekawi różnych smaków i chcą pogłębić profesjonalną kulinarną wiedzę. Bo byli w Tajlandii, jedli curry i chcą wiedzieć, jak jeszcze można je przyrządzić i z czym innym je podać tutaj w Polsce.   
  
Gdzie robi pani zakupy? Na targu czy może przez internet? 

Kupuję w Lidlu, bo cenię jakość ich produktów. Także na Targu na zielonym w Gliwicach, gdzie kupuję na przykład ekologiczne buraki na zakwas, który sama robię. Dużo podróżuję i przywożę różne rzeczy: przyprawy, alkohole, oliwy. Niestety teraz, z powodu pandemii, bardziej egzotyczne lub niespotykane produkty zamawiam przez allegro albo w Lokalnym Rolniku. 
  
Ma pani dużą kucharską bibliotekę?

O tak! Ostatnio partner wydał zakaz kupowania. Mam małe mieszkanie, więc kiedy zjawiam się z kolejną książką muszę wymyślić naprawdę dobry powód.  Nie zawsze z nich korzystam, ale są dla mnie ogromną inspiracją. Bardzo lubię kuchnię bliskowschodnią, kocham skandynawską i myślę, że w poprzednim wcieleniu mieszkałam gdzieś pod kołem podbiegunowym. Może nam się wydawać, że tam nic nie ma, tylko śnieg i porosty, a jednak Skandynawowie jedzą dużo warzyw – na Islandii uprawy zasilają źródła geotermalne, tam są wybitnie smaczne pomidory. No i bardzo bliska mojemu sercu jest także kuchnia włoska – prowadzę z niej warsztaty, a lubię ją, bo wykorzystuje mąkę, warzywa, oliwę. Mogłabym mieć pod domem całą jej cysternę, tyle zużywam.   

Wydaje mi się, że dziś wszyscy gotują. Telewizja bardzo to spopularyzowała. 

Programy kulinarne sprawiły, że widzowie stali się bardziej świadomi tego, co się im podaje, że jedzenie ma być smaczne, ma pocieszyć, gdy jesteśmy smutni, a w restauracji należy oczekiwać dobrej jakości „usługi”. Jest i druga strona medalu: nagle wszyscy stali się ekspertami od czasu gotowania  makaronu czy wypiekania steku, albo czy cebula powinna być w ruskich pierogach.  

Kuchnia śląska ginie...  

Próbowałam przygotowywać warsztaty kuchni śląskiej dla cudzoziemców, prowadzę je także po angielsku i bardzo często w menu była kuchnia śląska, ale większość i tak wybierała włoską. Na Śląsku woleli przyrządzić makaron z jakimś sosem, a jeśli już to … był to warsztat z robienia pierogów. Przygotowywałam je zatem po śląsku, czyli z kaszanką i jabłkiem.  Dłuższy czas współpracowałam ze Śląskimi Smakami, organizacją propagującą śląską kuchnię. Co roku spotykaliśmy się na organizowanym przez nich festiwalu i  gdy zobaczyłam przepisy gospodyń z kół wiejskich opadła mi szczęka. Kuchnia śląska zanika, bo nie ma osób, które jej uczą, więc takie odwiedziny kół gospodyń wiejskich powinny być obowiązkowe w każdym technikum gastronomicznym.
   
Marzenie kucharza ? 

Codziennie je mam... drobne, ale ważne. Przede wszystkim chciałabym, żebyśmy byli świadomi szkodliwości śmieciowego jedzenia. Czytajmy etykiety! Nie mogę patrzeć na dzieci wcinające batoniki Kinder nafaszerowane olejem palmowym. A moje prywatne marzenie? Z mojego małego domku przenieść się w dzicz  i karmić tam ludzi dobrym jedzeniem.  

Agnieszka Jasińska
urodziła się w Gliwicach, jest kucharzem i trenerką w gastronomii. Uczy zawodowców oraz amatorów jak gotować inaczej i ciekawiej.
Finalistka Hell`s Kitchen Polska. Skończyła międzynarodowy kurs kulinarny we Włoszech w ICI (Italina Culinary Institute) oraz wiele kursów w Polsce. Prowadzi warsztaty kulinarne oraz pokazy gotowania w całej Polski. Zajmuje  się fotografią kulinarną i współpracuje z magazynami o tematyce kulinarno-podróżniczej. 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj