Pierwotnie GTK Gliwice miało w minioną niedzielę zagrać u siebie z Arged BM Slam Stalą Ostrów Wlkp. Mecz został jednak odwołany, bo w drużynie gości nastąpiły zarażenia koronawirusem. 
Z tego samego powodu meczu ze Śląskiem Wrocław nie mógł rozegrać Start Lublin. W tej sytuacji, decyzją władz Polskiej Ligi Koszykówki, Start, który miał się zmierzyć z GTK w Lublinie w ramach 9. kolejki 18 października, zagrał w niedzielę w Gliwicach. W meczu rozegranym awansem lepsze okazało się GTK, zwyciężając 85:80 (22:18, 27:17, 20:21, 16:24).

Rywal z górnej półki

Pszczółka Start Lublin to wciąż aktualny wicemistrz Polski, a przed konfrontacją z GTK – wicelider tabeli. Tak mocnego zespołu w tym sezonie jeszcze nie gościliśmy w Arenie. Lublinianie będą występować w rozgrywkach koszykarskiej Ligi Mistrzów. Ostatnie dni w Gliwicach były szalone i nie chodzi tylko o zmiany w terminarzu rozgrywek. Gliwicki zespół opuścił Martin Krampelj. Jego kontrakt został rozwiązany za porozumieniem stron. Słoweniec planuje kontynuować swoją karierę w G-League. 

Trener Matthias Zollner dokonał zmiany w wyjściowym składzie i miejsce Terry’ego Hendersona zajął Szymon Szymański. Podkoszowy GTK szybko odpłacił się za zaufanie i po jego trafieniu z dystansu gospodarze prowadzili 5:2. To nie był jednak koniec popisów miejscowych. Po dwóch „trójkach” Jordona Varnado i trafieniu z półdystansu MJ Rhetta (13:4) podenerwowany trener Pszczółki Start poprosił o przerwę na żądanie. Po niej lublinianie poprawili swoją grę w defensywie i zredukowali straty do trzech „oczek” (13:10). Pierwsza kwarta należała jednak do GTK (22:18).

W drugiej gospodarze utrzymywali przewagę i kiedy prowadzili już 31:24, trener gości, David Dedek, po raz drugi w tym dniu poprosił o chwilę rozmowy ze swoimi koszykarzami. Oczekiwanego efektu nie osiągnął, bo to gliwiczanie nadal dominowali na parkiecie. GTK schodziło na przerwę przy prowadzeniu różnicą 14 „oczek” (49:35). 

Nerwowa końcówka 

GTK w trzeciej kwarcie podkręciło tempo i odskoczyło na 20 punktów (60:40). Lublinianie próbowali jeszcze wrócić do gry, ostatecznie zmniejszyli przewagę gliwiczan do 7 punktów (69:56).

Pszczółka Start od początku czwartej kwarty mocno ruszyła do odrabiania strat. Przypomniał o sobie Medford, a Moore i Dziemba zdobyli łatwe punkty z kontry, co pozwoliło zbliżyć się do gospodarzy na zaledwie trzy punkty (75:72).  GTK złapało oddech po tym, jak „trójkę” trafił Perkins, ale tym samym odpowiedział Dorsey-Walker (78:75) i ponownie sytuacja była nerwowa. W końcówce spotkania lublinianie stanęli przed szansą na doprowadzenie do remisu, lecz Moore popełnił kolejny błąd i stracił piłkę. Faulowany Gołębiowski trafił jeden rzut wolny i postawił przeciwnika w trudnej sytuacji. Po przerwie na żądanie Dorsey-Walker spudłował z dystansu i zwycięstwo drużyny Matthiasa Zollnera stało się faktem.

GTK: Joshua Perkins 15 (2x3), Daniel Gołębiowski 6 (1x3), Jordon Varnado 22 (3x3), Szymon Szymański 12 (2x3), MJ Rhett 9 – Terry Henderson 139 (3x3), Łukasz Diduszko 2, Bartosz Majewski, Mateusz Szlachetka 
oprac. san

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj